Dopóki jej nie stracisz - Rozdział 1
Dochodziła godzina trzecia w nocy. Kolejna nieprzespana noc, kolejna noc spędzona na rozmyślaniu o niej. Od ich rozstania minął tydzień. Byli ze sobą szczęśliwi, umieli cieszyć się nawet z najmniejszych rzeczy. Czy byli sobie przeznaczeni? Gdybym wierzyła w przeznaczenie, to oni byliby jego definicją. Pasowali do siebie idealnie – lepiej niż dwie połówki rozkrojonego jabłka.
Wszystko zaczęło się w październiku. Ona była w pierwszej klasie, on w ostatniej. Codziennie w szkole mijali się na korytarzu nie wiedząc, że pewnego dnia połączy ich najpiękniejsze uczucie. Nigdy ze sobą nie rozmawiali, choć znali swoje imiona. Łączyła ich pewnego rodzaju więź, która przypominała nierozerwalną, niewidzialną nić.
Przypadkiem spotkali się na imprezie. On pojawił się w towarzystwie swoich kumpli, których ona bardzo dobrze znała. On natomiast znał jej najlepszą przyjaciółkę – Natalię, z którą przyszła.
Po paru drinkach atmosfera się rozluźniła, a wszyscy ruszyli w stronę parkietu. Z minuty na minutę robiło się coraz bardziej tłoczno. Alkohol i muzyka sprawiały, że czas zwolnił, a odległość między nim, a nią się zmniejszyła. Tańczyli coraz bliżej siebie, jego dłonie delikatnie obejmowały jej biodra. Bawili się ze sobą doskonale, rozmawiali swobodnie, jakby znali się przez całe życie. Obejmując ją delikatnie, szepnął jej do ucha parę słów po czym wyszli z klubu. Na zewnątrz było chłodno. On chciał oddać jej swoją bluzę, lecz odmówiła. Nie zwracała uwagi na zimno, na ludzi przechodzących obok nich, na muzykę dobiegającą ze środka, na dym papierosów. W tym momencie świat się zatrzymał. Nagle poczuła chłód i głodny wzrok facetów, patrzących na nią jak na kawał mięsa. Przez chwilę czuła się, jakby śniła. Ten sen przerwał jego męski głos. Wyglądał na zagubionego we własnych myślach, a w jego oczach tlił się płomyk nadziei. Chciał jej zadać ważne pytanie, dotyczące osoby, na której mu bardzo zależało, lecz ona szybko mu wyjaśniła, że jej przyjaciółka obdarzyła uczuciem innego chłopaka. W jego oczach zgasł płomień, została tylko pustka. Chwilę stali w milczeniu, gdy nagle ona mocno go przytuliła. Nie mogła patrzeć na czyjeś cierpienie, bo sama dobrze wiedziała jak to boli. Nie raz odczuwała taki ból, który pozostawił wiele blizn.
Po kilku minutach spędzonych na zewnątrz weszli do klubu. Gdy ona ruszyła w stronę parkietu, on złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Po prostu przytulił ją, uśmiechnął się i bez słowa wyszedł. Chciał o wszystkim zapomnieć.
Komentarze (4)
Zostawiam słabiutkie 3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania