Dość wystarczająca

Bo na czym ja się w zasadzie znam? No wiecie mam urlop i dużo wolnego czasu. Różne pytania mnie nawiedzają i wewnętrzna praca nad byciem „nie dość”. Ale o tym „nie dość” już pisałam, więc dzisiaj może napiszę o tym co jest „dość”.

A „dość” to ja mam w głowie przede wszystkim bardzo. Mam dość mózgu jak na czterdziestoletnią ponad kobietę, ważącą – tyle ile akurat ważę w tej chwili. Mózg zajmuje tyle czaszki ile mu potrzeba. Mam również „dość” innych narządów wewnętrznych, kończyn i kości i tkanek. Mam „dość” krwi i tlenu w niej. Wiecie generalnie od strony mechaniczno-biologicznej to wszystkiego mam „dość”- skoro w sensie biologiczno-mechanicznym żyję już tyle lat.

Z tym jakby nie ma co dyskutować- jedynie można być wdzięcznym. Ale jakoś tak się składa, że dopiero niedawno świadomie wyrażam swojemu ciału wdzięczność- ot taki dowód na to, że wiedza nie ma się w żaden sposób do świadomości-jak to już ktoś mądry zauważył.

„Dość” w sensie wystarczająco dobrze, istnieje również w kwestii reakcji ciała na temperaturę, emocje, pożądanie bądź obiekt pożądania. Więc ok.

Tutaj sklamruję wypowiedź- jestem wystarczająco „dość” w kwestii wiedzy mojego ciała dotyczącej utrzymywania się przy życiu. To naprawdę niesamowite jest, kiedy się da sobie tę możliwość docenienia swojego ciała pod tym względem. Przecież ono cholera wspaniale funkcjonuje- jest ekspertem w przeprowadzaniu siebie przez te wszystkie kłody nałogowo-zaniechujące które rzucam sobie pod nogi.

No tak ale to „dość” jest tak oczywiste, że niewystarczające dla umysłu. Bo umysł wie, że jedno „dość” wiosny nie czyni. Więc drąży i znajduje. Pierwsze z brzegu- ludzie których nie lubię- tyle, że nie chodzi tu o to, że „nie dość” ich nie lubię tylko o to, że lubię liczbowo „nie dość” ludzi. Następne z brzegu „ nie dość” czuję się akceptowana przez tych liczbowo „nie dość” ludzi. Mogę jeszcze wspomnieć o „nie dość” kobiecości i „nie dość” inteligencji i „nie dość” cholera no karierze.

A tu ciekawostka się prosi o głos- mój zawód- pracownik socjalny- pomocowy jak nic. Ja eneagramowa czwórka mam regres w piątce- czyli w chwili, kiedy z pełnym zaangażowaniem wykonuję swój zawód to przeżywam głęboko ukryty dół związany z zatracaniem się mojej osobowości. Więc pewnie dlatego Wszechświat zdecydował, żebym na razie już w nim nie pracowała- i nie pracuję w tym „nie dość” fortunnym dla mnie zawodzie. Stąd „nie dość” kariera, bo ja akurat w tym zawodzie to cholernie „dość ”jestem.

Zbliżając się do końca tej wyliczanki swojego „ dość wystarczająco” zauważam, że jeżeli nie stworzę własnych kryteriów , to za cholerę nigdy tego „dość” nie znajdę.

I tak – jestem „ dość” kiedy:

- śmieję się autentycznie z tego co mnie rozśmiesza;

- płaczę kiedy coś mnie wzruszy albo rozśmieszy;

- mówię kiedy czuję, że mam coś do przekazania;

- przytulam kiedy czuję, że to jest dobry moment na przytulanie;

- kocham kiedy kocham;

I tak sobie teraz myślę, że lubię tę listę i w pełni siebie akceptuję kiedy jestem właśnie taka- totalnie „dość wystarczająca”

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Marian 13.10.2020
    Już w poprzednim komentarzu pisałem o Twoich poszarpanych zdaniach, więc nie będę sie powtarzał.
    "Ale o tym „nie dość” już pisałam, więc dzisiaj może napiszę o tym co jest „dość”. -> Pod koniec tekstu znonwu piszesz o „nie dość”.
    W sumie tekst ciekawy, ale warto popracować nad w/w zarzutami.
  • Dziękuję Ci za komentarz. Bardzo pomocny. Dzięki Tobie zdałam sobie sprawę, że muszę być bardziej uważna. Pozdrawiam
  • Narrator 13.10.2020
    Ciekawe, głębokie refleksje, wyrażone w nieco zagadkowy i chaotyczny sposób, przynajmniej dla mnie. Myślimy podobnie, piszemy jakże inaczej.
  • Miło wiedzieć, że ktoś myśli podobnie. Dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania