Doświadczenia z pogranicza~III~ przewidywania, sny i anioły

(temat drażliwy czytasz na własną odpowiedzialność)

 

Od zawsze potrafiłam sobie wyobrażać kolory, albo całe pomieszczenia w jednym kolorze i wiele innych rzeczy. Więc w momencie zasypiania zawsze myślałam o kolorze białym aby nie mieć koszmarów.

(sen1) Kolejną rzeczą był sen, mój znajomy Biegał wokoło kościoła i wołał moje imię , a ja latałam nad nim będąc ptakiem, przyjaciel próbował też się wzbić ale nie mógł. Poleciałam tak wysoko jak potrafię aby przebić się przez wieżowce i nie mogłam się już wzbić. Utknęłam na jednej z okiennic. Próbując się wydostać i tak sen się skończył.

Ten sam znajomy kupił samochód 2 lata przed swoimi 18-stymi urodzinami. Powiedziałam mu że to źle wróży i samochód z reguły powinno kupić się po 18-nastce.Lecz on nie posłuchał i obraził się na mnie, póżniej z innych powodów skłóciliśmy się i nie rozmawialiśmy. I już nie mieliśmy okazji porozmawiać. Chłopak miał wypadek samochodowy rok po swoich 18-nastych urodzinach. Walczył ożycie ok. miesiąca. Zmarł 10.10 2020r. Żałowałam że nie mogłam z nim porozmawiać, przed. Nawet gdy mówiłam cześć, lub machałam ręką odwracał twarz. Jego uraza była przeogromna. Od TAMTEGO CZASU NIE ŻYCZE NIKOMU ŹLE. Nawet najgorszemu wrogowi.

I to nie wszystko często z wypadków na lodzie uderzając głową w podłoże, magicznym sposobem kaptur z grubym futrem ochronił mnie przed spotkaniem z podłożem. I wiele innych przypadków jak wyszłam z poślizgu nawet nie wiedząc że driftuje ? Mój organizm jest przystosowany do samoobrony i działaniu po dużym wyrzucie adrenaliny. Działanie jest szybkie „bezmyślne” i pierwsze co robię ratuje innych swoim kosztem. Bo wiem że śmierć nie jest mi obca i prawdopodobnie wyjdę z tego „cało”. A nawet jeśli będę miała przeżyć ból, wytrzymam…

Jako nastolatka w okresie buntu bardzo pragnęłam skończyć swój żywot, pisałam wiele takstów piosenek zakończonych samookaleczaniem albo śmiercią. Nie wiedziałam że tak naprawdę jest to paradoksalnie wynikiem strachu przed śmiercią. Albo nad zwyczaj w świecie lekceważenie swojego życia. Co jest najgorszą z opcji i wieże że wiele osób podąża tą ścieżką. Prawda jest całkowicie inna a te wszystkie prowokacje nie należą do nas!

Wielokrotnie pomagałam obcym i 2 razy pomogłam osobą nieprzytomnym. Jedna z osób leżała na poboczu w miejscu gdzie zawsze po północy parkują samochody ciężarowe. Ziemia była skuta lodem przez mróz. Jadąc samochodem rzucił mi się w oczy mały kopiec ubrań, serce zabiło szybciej i do głowy przyszła informacja „człowiek”. Jadę dalej ale męczyły mnie wyrzuty sumienia, a jeśli to naprawdę był człowiek? Pomyślałam. I rzeczywiście na ziemi leżał mężczyzna, oczy miał otwarte i nie reagował na światło. Tak samo koleś nie reagował na wołanie, sprawdziłam czy oddycha i wyczułam lekki powiew powietrza, na dłoni. A klatka piersiowa unosiła się, okryłam go swoim szalem i poszłam do najbliższego domu prosić o pomoc, ludzie zainteresowani wołaniem i sensacją zerkali za okno, w momencie jak podeszłam do drzwi pogasili światła i udawali że nie ma ich w domu. Musiałam poradzić sobie sama, zadzwoniłam pod 112 , miałam lekki problem z naszą lokalizacją nie znałam tego miasta, a zwłaszcza jego obrzeży. Poszłam poszukać napisu na skrzynce na listy domu w którym ów panienka z okienka udawała, że jej nie ma. Podałam nazwę i wykonałam rutynowe czynności o które prosili przez telefon,

-czuje pani alkohol?

-nie jestem pewna.- nachyliłam się i poniuchałam gości jeszcze raz.

-ma pani z nim kontakt?

-już tak zaczyna coś majaczyć i próbuje wstać.

-dobrze już wysyłamy do was oddział.

W międzyczasie stanęły jeszcze dwie osoby samochodem niedaleko i przyszły mi pomóc. Najciekawsze było to że podjechał sąsiad „delikwenta” który był zalany w trupa! A ja nie byłam wstanie wyczuć alkoholu, przez utratę węchu w tamtym czasie.

Gościu zaczął majaczyć pod nosem i próbował wstać, wraz z inną kobietą uspakajałyśmy go aby nie wstawał, zaczął majaczyć pod nosem coraz wyraźniej „ zostaw mnie głupia cipo” i również inne wyzwiska. Po czasie w którym przestał majaczyć zaczął pytać dlaczego to robię? Dlaczego mu pomagam. Odpowiedziałam „mam dobre serce i lubię się z tym dobrem dzielić z innymi”

Odpowiedział „dziękuję aniele” po czym przyjechała lodówa i zgarnęli ziomka na izbę wytrzeźwień.

Tego samego wieczoru spadło pół metra śniegu, a parking następnego dnia był cały zapełniony tirami. Jestem pewna że trochę przedłużyłam żywot tego człowieka, a już prawie wyzionął ducha z wyziębienia.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania