Dramaturgia III
Zimny wrzask jak lód z płuc przepalonych dochodzi,
Gałkę ktoś zatrzymał z dźwignią oddech powoli rusza ,
Motyl czarny w pomieszczeniu chorego do lądowania podchodzi ,
Nawet nikt z obecnych tam osób nie zdoła zareagować gdy za światy odejdzie dusza .
Na piętrze zmartwień wszelakich grom jasny uderzy ,
W potylicę majętnych jakby dotknąwszy ich środka,
Rozsieje zamęt panikę wśród starszych i młodzieży,
Gorzka z zewnątrz przypominająca jakby twarz bladego noworodka.
Wilgotne dłonie w dotyku tajemnicze szorstkie lecz kruche ,
Ponura postać o nieznanej dotąd okropnej posturze,
Nie mówiąca nie czego wydająca ledwie dźwięki głuche,
Trzymająca w ręku bukiet - chabrów w ludzkiej skórze.
Piasek z klepsydry potłuczonej z pyłu w popiół się obrócił,
Introwertyczny młodzieniec przysiadł wysłuchać łabędzia żałobnego śpiewu,
Zgaszoną świecą prochy obumarłe doszczętnie rozrzucił ,
Topiąc się w głębinach opuszczonego zalewu .
Milknie tenor strapienia nastaje cisza po odchodzącej burzy ,
Mgła rozchodząca zabiera postać ponurego żniwiarza,
W najmniej spodziewanym momencie ponownie się wynurzy ,
I choć każdy o tym wie doskonale to go nadal śmierć przeraża .
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania