Dręczyciel - Pogłoska 9

Gdy słońce zaczęło wychylać się zza horyzontu, nad wioską uniósł się ciemny dym. Ogień, niczym ogromny potwór powoli pożerał chatę Zareka. Płonącej chałupy pilnowali wieśniacy, by nic z jej przeklętego wnętrza nie wydostało się na zewnątrz.

Wulf przyglądał się temu, zasępiony. Potem przeniósł wzrok na spoczywającą w jego ramionach nieprzytomną Raven. Obnażając zęby, z wściekłością pomyślał o Wilmie. Za to, co się stało, najchętniej wydarłby mu serce z piersi gołymi rękami.

Delikatnie pogładził dziewczynę po poranionym policzku i pocałował w czoło. „Tak mi ciebie żal”, pomyślał, czując we wnętrzu swego ciała ból.

- Co on ci zrobił? - zapytał cicho.

Po chwili, jakby w odpowiedzi na jego pytanie, powieki Raven zatrzepotały i dziewczyna powoli otworzyła oczy. Przez moment przyglądała mu się, jak gdyby nie mogła uwierzyć w jego obecność, po czym jej usta rozciągnęły się błogim uśmiechu.

- Jak się czujesz? - spytał ją.

- Dobrze – odparła cicho, prawie niesłyszalnym głosem, po czym dodała: - Cieszę się, że jesteś tutaj ze mną.

- Nic nie mów. Musisz odpoczywać – nakazał.

Nie jednak mógł powstrzymać uśmiechu, słysząc te słowa. Ucieszyły go one i przyprawiły o szybsze bicie serca.

Raven z wolna obróciła głowę w stronę dogorywającej chaty Zareka.

- Czy on... - tylko tyle zdołała wykrztusić z siebie i zalała się łzami.

Otoczył ją ciasno ramionami, jakby jednocześnie chciał ukoić jej cierpieniu i ochronić przed całym światem.

- Już po wszystkim – uspokajał ją i począł scałowywać każdą jej łzę. - On już cię nie skrzywdzi – zapewniał ją między pocałunkami.

Głośne chrząkanie przerwało im ten moment bliskości. Wulf, słysząc, jak Raven głośno wciąga powietrze, uniósł głowę. Krew w nim zawrzała na widok Wilma, trzymającego na rękach śpiącego niemowlaka okrytego cienkim, płóciennym materiałem.

- Zarek pozostawił po sobie pamiątkę – powiedział łowca sztucznie czułym tonem. - To dziewczynka – oznajmił dumnie, jak gdyby to on był ojcem.

Pierwszy odezwał się Wulf, rozzłoszczony:

- Co ten bękart tu robi?

Wilm podniósł głowę i popatrzył na ich dwójkę. W jego stalowym spojrzeniu zamigotała złowroga wróżba.

- Nie musisz się o niego martwić – odpowiedział spokojnie. - Gwarantuję ci, że nie pożyje zbyt długo, jednak najpierw przyda mi się do małych badań – jego uśmiech zmroził ich do kości.

Wulf zacisnął odruchowo zęby, uświadamiając sobie, co miał na myśli łowca. „Przecież to wilcze dziecko nie zasługuje na takie okrucieństwo”, pomyślał, czując obrzydzenie.

Tym razem to Raven zabrała głos.

- Nie możesz tego zrobić! - zaprotestowała.

Wulf próbował ją uspokoić, ale na daremno. Raven wysunęła się z jego objęć i ostrożnie ustała na własnych nogach. Najwidoczniej sytuacja z niemowlakiem przywróciła jej siły.

- Jesteś potworem i sadystą! - wyrzucała z siebie lekceważące słowa, ale łowca był jak skała.

- Wracajcie do domu – rozkazał im, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł.

Raven i Wulf popatrzyli na siebie jednocześnie.

- Musimy coś z tym zrobić – wyszeptała dziewczyna.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • BreezyLove 16.04.2015
    "Nie jednak mógł powstrzymać uśmiechu" coś w tym zdaniu nie gra. Chyba powinno być "Jednak nie mógł powstrzymać uśmiechu" :) rozdział trochę krótki, ale rozumiem to, że brak Ci czasu :) jak zawsze, tak i teraz mi się podobało, 5 :)
  • wolfie 16.04.2015
    Fakt, poprzestawiałam wyrazy w tym zdaniu. Dzięki za opinię :)
  • KarolaKorman 17.04.2015
    Kobieta ma to do siebie, że w takich momentach odzywa się w niej instynkt macierzyński 5 :)
  • wolfie 17.04.2015
    Dzięki, Karola :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania