Droga, ale już wariuję

Stoję w środku lasu, a przynajmniej zgaduję,

Naprawdę i szczerze coś w sercu mnie kłuje,

A u lekarzy tak z wyników mi wyszło,

Że nie śmierć daleko, a tak życie blisko.

 

Jak ten wiersz czytać? Pytam wciąż sam siebie,

Bo dusza poety już dawno stroi w niebie.

Ktoś mnie posądza o marną ironię,

Komuś w rytm rymów twarz znowu zapłonie.

 

Szukać weny, mówią, można nawet w skale,

W której nic nie ma, nie ma, nie ma wcale!

Co znaczy ten wers? Sam sobie odpowiedz,

Słowa na swój sposób wobec mnie są w zmowie.

 

Podróż ma przez ścieżkę słodką aż do piekła,

Choć baśnie kłamały, o! Wiedźmo wściekła!

Bić chcę wciąż ludzi, lecz mową zdaję cnotę.

Na mojej ścieżce lepiej wprzód niźli z powrotem.

 

Zacząłem sam niedawno, a już niby spokój.

Pusto jest na dworze, gdy rozglądam wokół.

Choć ludzie coś mówią, wciąż rozczarowanie,

Że acz są obecni, nie piszą do mnie wcale.

 

Schować mogę twarz, lecz dusza gdzieś ucieka,

Serce zaś wciąż bije na znak, że coś czeka.

Czeka na mnie sepia, która żar pochłonie,

I stypa, nade którą sam łezkę uronię.

 

Dochodzę i nareszcie do końca mej podróży,

Ścieżka z końcem w miejscu, gdzie sama się chlubi,

Jak ten wiersz opisać? Znaczy to, co zawsze,

Czy w domu, czy nie w nim, na świat krzywo patrzę.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania