Droga do lasu przez złote drzwi

Idąc starymi ścieżkami, przypomina mi się wszystko to co chciałabym jak najszybciej zapomnieć…

Nazywam się Nathella Terestly.

Gdy miałam ledwo skończone 18 lat chciałam wszystkiego popróbować. Ale najbardziej zależało mi na miłości. Nigdy wcześniej jej nie poznałam. Nawet nie dostałam jej od swoich rodziców, którzy mnie zostawili zaraz po porodzie. Wychowywałam się więc w domu dziecka, gdzie panowała ciągła nienawiść. O miłości nie było mowy.

W końcu pewnego dnia poznałam Adriana na imprezie. Chodziłam z nim przez rok. Potem mnie rzucił dla jakiejś 16 - to latki. Bardzo to wtedy przeżyłam. Po skończeniu high school ,,uciekłam" z domu dziecka, by znaleźć się właśnie tu. W domu pana Teresmotergo, opiekując się jego 3 - letnim synem Natanielem.

Matthew Teresmotergo był wysokim brunetem o brązowych oczach. Pomimo, że był na stanowisku szefa i wiele razy dawał każdemu do zrozumienia, że jest poważny i groźny jego wygląd mówił co innego. Kolor jego włosów i oczu komponował się i sprawiał, że mężczyzna przypominał słodkiego szczeniaczka. Nieraz miałam ochotę dotknąć jego idealnie podciętych włosów, twarzy koloru porcelanowego, zaróżowiałych z zimna policzków, czerwonych ust i malutkiego noska.

Jego syn wyglądał niemal tak samo jak on. Ten sam kolor oczu, włosów.

Wypiłam przygotowany przez siebie sok z pomarańczy i odłożyłam niebieski kubek z napisem: jestem szefem i ja tu rządzę. Następnie weszłam do rozległej biblioteki pana Teresmotergo. Było tu mnóstwo regałów z książkami. I nawet były podpisane, do jakiej kategorii należą. Ale mnie interesowała na razie tylko jedna: literatura dziecięca. Wzięłam książkę pod tytułem ,,Droga do lasu przez złote drzwi" i udałam się w miarę szybkim tempem do pokoju Nata. Pokój chłopca miał kolor granatowy z srebrnymi i białymi paskami. Łóżko miało kształt samochodu policyjnego i znajdowało się przy ścianie z oknem. Obok przeciwnej ścianie stała szafa i komoda z jasnego drzewa, a po prawej stronie pudełko po klockach z zabawkami. Nad łóżkiem była duża szklana szafka, gdzie znajdowała się całkiem spora kolekcja samochodzików dziecka. Obok łóżka było biórko z tego samego, jasnego drewna co szafa i komoda.

Gdy weszłam do pokoju, Nate stał na łóżku i wkładał do swojej szafki kolekcjonerskiej autko. Tym razem był to zygzak mcgueen, którego chłopiec przez długi czas szukał w sklepach. Położył samochodzik na trzecią rubrykę, która była przeznaczona tylko dla tych, które pochodziły z bajki ,,Auta". Dwie górne rubryki należały do pojazdów przypominające te prawdziwe.

- Czas do łóżka Nate. - powiedziałam do chłopca.

- Ale ja nie jestem śpiący - odpowiedział zamykając szafkę.

Jednak gdy malec się odwrócił dostrzegłam w jego oczach zmęczenie. Usiadłam na skraju łóżka i powiedziałam to samo co każdego wieczoru.

- Jeżeli się położysz to przeczytam ci bajeczkę.

- Zawsze to mówisz - ziewnął.

- A ty zawsze zasypiasz - odpowiedziałam.

Mały w końcu się położył, a ja zaczęłam czytać pierwszą stronę.

- Dawno, dawno temu, w zamku za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za siedmioma pałacami, w ósmym pałacu mieszkała księżniczka Merio. Często wybierała się do swojego sekretnego lasu przez czarodziejskie, złote drzwi. Wystarczyło, że wypowiedziała trzy razy magiczne słowa: Hokus pokus, pojawcie się, złote drzwi. I wtedy się pojawiały (…). I żyli długo i szczęśliwie. - gdy skończyłam czytać spojrzałam na chłopca. Jeszcze nie spał.

- Zastanawiam się czy te drzwi istnieją naprawdę. - powiedział.

- Nie istnieją, bo to była tylko bajka. W bajce jest mnóstwo rzeczy wymyślonych, jak na przykład te drzwi, albo elfy.

- Ale i tak sprawdzę. Może rzeczywiście te magiczne słowa sprowadzą drzwi. - szepnął, po czym wstał.

Stojąc na łóżku zaczął trzy razy powtarzać słowa z bajki.

- Nate połóż się. Te drzwi… - i zanim wypowiedziałam: nieistnieją, stałam z rozdziawioną buzią.

Na środku pokoju pojawiły się drzwi. Były całe z koloru złotego. Nawet klamka.

Spojrzałam na Nataniela, a on tylko się zaśmiał.

- Chyba powinniśmy wejść przez te drzwi. Tak jak w bajce. - zaproponował.

- Nie wiadomo dokąd one prowadzą.

- Jasne, że wiemy.

Gdy chwytałam za klamkę, drzwi do pokoju chłopca otwarły się wszedł przez nie pan Teresmotergo. Spojrzał zdziwiony na drzwi, a potem na mnie. Wszystko mu szybko wytłumaczyliśmy. Ojciec Nate nawet nie zawahał się mówiąc:

- Trzeba przejść przez te drzwi. Może to tylko jakiś żart.

Skorzystaliśmy wszyscy z tej rady, i po chwili byliśmy już po drugiej stronie drzwi. Drzwi, które odmienią nasze losy.

******************************

Chciałam zadeklarować, że z powodu braku czasu, oraz weny nie będę już pisać opowieści ,,dziewczyna która miała swój świat".

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Zaciekawiony 10.02.2018
    Ja w dzieciństwie czytałem bajkę "Za złotą bramą" - czyżby jakaś inspiracja?
  • aleks.rr 11.02.2018
    Nie. Nawet nie znam tej bajki. Jak byłam młodsza często pisałam opowieści o zaczarowanych drzwiach. Teraz chyba znowu ta wena mi wraca w tej opowieści.
  • Zaciekawiony 12.02.2018
    aleks.rr Tu możesz zobaczyć o czym to było:
    https://sobolewska.blog.polityka.pl/2009/09/20/szancer-za-zlota-brama/
  • aleks.rr 16.02.2018
    Zaciekawiony czytałam opis tej książki. Jest bardzo fajny. Jednak w przypadku mojego opowiadania, tylko drzwi mają coś wspólnego z magią. I fabuła w większości opierała się na tym by bohaterowie uświadamiali sobie swoje błędy popełnione w młodości, a także zmienili swoje życie i nauczyli się polegania na sobie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania