Droga do wolności - rozdział 2
Usłyszałem w radiu, że niemieckie wojska pustoszą kolejne miasta. To jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do ucieczki. Właściwie to ja już uciekałem, jednak musiałem obmyślić trasę. I tak wybrałem że najprościej będzie pojechać drogami krajowymi. Wpierw jednak pod osłoną nocy przedostałem się ze znajomym pod Warszawę. Dokładnie do małej miejscowości oddalonej o 2 km na północ od niej. Tam postanowiłem odpocząć i spędzić kolejne dwie noce. W swoje skromne progi przyjęła mnie samotna staruszka. Podczas pobytu u niej opowiadała mi o tym jak hitlerowcy zamordowali jej syna, męża i wnuczkę. Dowiedziałem się też cennych in formacji o okolicy. Nazajutrz niemieckie wojska wtargnęły do wsi. Staruszka poradziła bym się schował pod podłogą w małym schronie. Ledwo zdążyłem tam wejść, a już usłyszałem strzały. Wyjrzałem i zobaczyłem ją leżącą na ziemi. Obok stał mężczyzna z karabinem i choć wiedział że staruszka nie żyje to i tak kilka razy ją kopnął żeby mieć pewność. Byłem przerażony nie wiedziałem co mam zrobić. Wtedy on podszedł bliżej mnie i ustał centralnie nade mną. Już myślałem że mnie odkryje ale jedynie rozejrzał się a po chwili wyszedł z domu. W schronie przeczekałem jeszcze ze dwie godziny. Cały czas słyszałem huki i krzyki ludzi. Kiedy wyszedłem ze wsi do której przyjechałem by się schronić zostały tylko gruzy. To był ten moment w którym zawahałem się czy kontynuować podróż czy zawrócić. Wtedy przypomniałem sobie jak hitlerowcy zamordowali moją rodzinę.Te krzyki i ból, który poczułem patrząc na martwe ciało swojej matki zmobilizowały mnie by się nie poddawać i ruszać dalej. Teraz było dopiero ciężko bo musiałem ominąć Warszawę. Nie namyślając się długo postanowiłem ominąć ją od strony wschodniej.Kiedy dotarłem już do Wołomina w radiu ogłoszono że wojska radzieckie zbliżają się od wschodu. To mogło całkowicie pokrzyżować mi plany
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania