Droga do wolności - rozdział 3
Pomyślałem, że to chyba koniec. Skoro wojska radzieckie zbliżają się do Wołomina od wchodu muszę zwiększyć tempo. No tak ale czym? Przecież samochodu nie mam. I wtedy mnie olśniło. W portfelu miałem ponad 500 zł, więc na pociąg starczy spokojnie. Była dziewiąta czternaście, kiedy dotarłem na stację. Mój pociąg odjeżdżał za pięć minut. To znakomita wiadomość im miej czasu będę czekał tym lepiej. Ruszyliśmy punktualnie jak w zegarku. Najpierw do Warszawy potem z przesiadką dalej. Na całe szczęście przez Warszawę przejechaliśmy spokojnie. Dalej pomyślałem, że będzie tylko lepiej. Niestety myliłem się. Około sto kilometrów od stolicy tory zostały wysadzone. Maszynista w porę wyhamował. W tej samej kabinie co ja siedziała matka z dzieckiem.
- Czy wszystko w porządku? - spytałem.
- Tak, tak - odpowiedziała.
- Pani też ucieka - uśmiechnąłem się.
- Jak większość w tym wagonie - powiedziała. - Wojna to straszna rzecz niech pan mi wierzy.
- Wiem przekonałem się o tym na własnej skórze - odpowiedziałem.
- Mamo czy tata będzie tam gdzie jedziemy? - spytała ją.
- Nie kochanie bo jest już dawno w niebie - spojrzała na córkę i gorzko zapłakała.
- Jak tata jest w niebie to ja też chce tam iść - odpowiedziała tuląc się do mamy.
Nagle usłyszeliśmy huki. Strzały i warkot czołgów. W tym momencie pocisk uderzył w nasz wagon. Upadłem. Już prawie straciłem przytomność, kiedy nagle do tej matki z dzieckiem podszedł mężczyzna. Naładował karabin i strzelił. Gdy one umierały córka spojrzała się w górę.
- Tatusiu już do ciebie idę - odpowiedziała i skonała.
Widziałem też ludzi uciekających i tych już zabitych. Ich krzyki przypomniały mi znowu o moich rodzicach. Znowu poczułem ten straszliwy ból i tęsknotę do nich. Pomyślałem, że może i lepiej jak mnie zabiją wtedy spotkam się znów z rodzicami. Wtedy inny mężczyzna podszedł do mnie. Bełkotał coś po niemiecku nic nie zrozumiałem poza jednym słowem Syberia. Następnie wyjął karabin i już myślałem że strzeli ale on odwrócił go i uderzył mnie tak mocno że straciłem przytomność.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania