drutowanie nosa
w pokorze niedokuczliwego odchodzenia
bez bólu po tyczkach oddających nieprzejechane slalomy
paznokci i cebulek włosów niezeszklonych jakąś manierą
nisko przy ziemi z klamrą po zimnych ogniach
przeganiany z chandruszki niedorzecznych myśłi
coraz mniej boję się o swoich bliskich
którym przywleczono inne niż dotąd pory roku
bez dawnej miary na zdarte łokcie i kolana
z oddawaniem ciepła w domu na dostawianych krzesłach
w przystającym zaspokojeniu po stracie
bo natura nie znosi konkurencji życia
z obciążającym przenoszeniem kosztów miłości
na jakieś puenty bez okresu połowicznego rozpadu
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania