Drzewo
Ona mnie pyta czy istnieje niebo?
A ja mówię, że nie ma nieba.
I patrzę i widzę kawałek drzewa,
Mówię, że liście to ludzie,
Odpada każdy jeden, śmierć nadchodzi.
Przyjmij to porównanie na luzie.
Bo jak w końcu kiedyś umrę,
To nie może być tak, że i ty umrzesz.
Drzewo można określić na dużo sposobów.
Ja wybrałem go do życia.
Drzewo nie jest to zmycia.
Jednak na niego pada,
A to tylko łzy wszechświata.
Wiosna, narodziny, liście rosną,
A świat zaczyna żyć nocą.
Wtedy kiedy ludzie się pocą,
Bo połknęli mdma lub wódkę dla zabawy.
Ale to nie moje barwy.
Lato okres gdzie liści jest dużo.
Czasem spadną z drzewa,
Ale taka jest kolej rzeczy.
Czasem można w tym ujrzeć dużo piękna,
Bo to czas kiedy wszyscy rozmawiają,
Gdzieś wychodzą i się fajnie bawią.
Liście się ocierają o siebie przy wietrze.
Takim wiatrem jest lato ciepłe.
Lecz potem następuje ponura jesień.
Ja to nazywam stan agonalny.
Mimo wszystko z tezą nie chce być nachalny.
Wszystko siedzi w domu,
I wszystko cierpi znowu.
Więc jak inaczej można to nazwać niż agonia?
Bo po jesieni nadchodzi śmierć.
Zima, na drzewie listków nie ma.
Wszystkie podczas jesieni spadły z drzewa.
I tak w kółko i w kółko jak przebacz,
Lecz liście są dobre dla drzewa.
Ludzie źli dla planety.
I Ziemia coraz bardziej umiera,
A mamy teraz zimę.
I coraz większy smutek mi doskwiera.
I wcale mi się nie dziwie,
Bo każdy w słowach ją ratuje,
A żaden człowiek w czynie.
Komentarze (9)
Wtedy kiedy ludzie się pocą. - usmialam się.
Pozdrawiam :).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania