drzwi
Drzwi. Zawsze zaczynało się od drzwi. Nie miały klamki, nie miały zawiasów, nie miały nawet futryny. Po prostu pojawiały się na środku ściany i pulsowały, jakby żyły własnym, pokręconym życiem. Były zrobione z czegoś, co wyglądało jak skóra, ale pachniało spaloną siarką i wilgotnym prochem.
Nazywałem się Jakub i byłem badaczem. Badałem drzwi. Odkryłem, że nie można ich dotknąć. Kiedy podnosiłem rękę, by je dosięgnąć, skóra z nich zaczynała pękać i wylewało się z niej czarne, gęste błoto. Ale wiedziałem, że muszę je otworzyć. Próbowałem wszystkiego – młotów, siekier, dynamitu. Nic nie działało. One po prostu wchłaniały uderzenia, a błoto stawało się coraz gęstsze.
Pewnego dnia zrozumiałem. Drzwi nie można otworzyć siłą. Trzeba je otworzyć umysłem. Zacząłem medytować przed drzwiami, próbując nawiązać z nimi kontakt. Wtedy usłyszałem szept. Był to szept, który nie był dźwiękiem, a tylko wibracją. Szept o tym, że drzwi otworzą się tylko dla tych, którzy są godni.
To było pokręcone. Co oznaczało być godnym? Nie miałem pojęcia. Ale szept stawał się coraz głośniejszy. Mówił o moich największych lękach. Mówił o tym, że muszę poświęcić wszystko, co kocham, aby otworzyć drzwi. Zacząłem się bać, ale szept był tak hipnotyzujący, że nie mogłem się oprzeć.
Pierwszą rzeczą, którą musiałem poświęcić, była moja żona. Szept mówił mi, że muszę ją zabić. Mówił mi, że to jest jedyny sposób, aby otworzyć drzwi. Byłem przerażony, ale szept był tak głośny, że nie mogłem go zignorować. Wziąłem nóż i... ale nie, nie mogłem tego zrobić. Szept zamilkł, a drzwi zaczęły się zwężać. Wtedy zrozumiałem. To był test.
Poświęcenie nie oznaczało fizycznej śmierci. Oznaczało symboliczne unicestwienie. Oznaczało, że muszę zniszczyć w sobie miłość do niej. To było jeszcze gorsze niż zabijanie. To było zabijanie mojej duszy.
Szept powrócił. Mówił mi o moich dzieciach. Mówił, że muszę poświęcić moją nadzieję na przyszłość. Musiałem zniszczyć w sobie nadzieję na to, że one kiedyś będą szczęśliwe. To było jeszcze gorsze niż zniszczenie mojej miłości. To było zniszczenie mojego celu życia.
Ostatnią rzeczą, którą musiałem poświęcić, była moja pamięć. Szept mówił mi, że muszę zapomnieć o tym, kim byłem. Musiałem zniszczyć moje wspomnienia o życiu, które wiodłem. To było najgorsze poświęcenie. To było zniszczenie mojego ja.
Kiedy to zrobiłem, szept zamilkł, a drzwi zaczęły się powoli otwierać. Ich powierzchnia była teraz gładka i lśniąca, a z ich środka biło oślepiające, białe światło. Wtedy zrozumiałem. Przeszedłem test. Byłem godny.
Wszedłem do środka. Wewnątrz była tylko czerń. Absolutna, totalna czerń. Usłyszałem ten szept po raz ostatni. Mówił, że drzwi prowadzą donikąd, a ja jestem w nich uwięziony na wieczność. A potem szept zamilkł, a ja zostałem sam, w absolutnej ciemności, ze zniszczoną duszą, bez miłości, nadziei i pamięci.
Drzwi. Zawsze zaczynało się od drzwi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania