Drzwi.👤🖤
Dali mi klucz.
Klucz do drzwi.
Może otworzysz,
te właściwe, usłyszalem.
Próbowalem.
Otwierałem niejedne,
nie było, czego szukałem.
Rozczarowany uciekałem.
Przede mną pustka była.
Odstawałem coraz
bardziej.
Bez przekonania, coraz
rzadziej brałem
klucz do ręki.
Nie było ekscytacji,
nadziei, że trafię na coś
mojego, dobrego.
Wiele nie potrzebowałem,
do czasu.
Pewnego dnia, postanowiłem
zagrać, va banque.
Czy było to, wyrachowanie.
Nie wiem, coś
przemożnego w tym
tkwiło.
Chciałem uciec,
wreszcie zmienić
teraźniejszość.
Zmieniłem.
Parłem do przodu.
Za późno przejrzałem.
Cena okazała się
straszliwa.
Dostałem wszystko,
czego chciałem
Bezradny patrzyłem,
jak wymyka mi się
z rąk najważniejsze,
bezpowrotnie.
Dopadło mnie.
Rzuciło na kolana.
Nie broniłem się.
Wiedziałem.
Winien,
bez prawa łaski.
Cierpiałem,jak
roztopione żelazo,
paliły dni wstydem
okryte.
Zatrzasnięty w sobie,
wypalony, trwałem.
Nagle, coś się zmieniło
Zaczałem doswiadczac,
niewyobrażalnej
łagodności.
W codziennym Życiu,
zaczęło się układać,
dobrze układać.
Znajduję remedium
na dni w żal ubrane.
Niczym kot, spadam
na cztery łapy.
W głowie pytanie,
dlaczego i za co?
Czyżby dni te, czyśćcem
dla mnie były.
Nie pojmę tego.
Przed Majestatem
w pas się kłaniam,
kornie chylę glowę,
wdzięczność w
sercu mając.
Jesteśmy w symbiozie,
rozumiemy się.
My po prostu
się kochamy.
Za kazdą nic i każdy
dzień, za otrzymane
i za łzy wylane.
Doświadczylem
zapisanego.
Miłosierdzie,to
najlepsze określenie
mojej teraźniejszosci.💗
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania