Duch cycków mojej żony (erotyk surrealny) całość

Pan Thomas miał żonę, ale to nie była byle jaka żona. Żona to była na schwał. Wielka jak szafa trójka, pulchna jak materac gąbkowy, albo ten od opon Michelin. Wielkostopa, wielkogłowa i oczywiście, wielkocycna.

Pan Thomas miał z nią dobrze. Świetnie gotowała, codziennie prała, nie tylko ciuchy, Pana Thomasa też. W łóżku była lwicą, uprawiała liczne sporty, a nawet paliła papierosy "Sporty" (te bez filtra, komunistyczne, miała ich zapas do końca życia). Grała na wiolonczeli i w "Chińczyka", aż w końcu umarła.

Położyła się do łózka i już zeń nie wstała. Pochowano ją na pobliskim cmentarzyku, Pan Thomas uronił wielką łzę i po wszystkich ceremoniach wrócił do domu.

Wypił na tę okoliczność setkę wódki czystej wyborowej i położył się spać. Usnął szybko, twardo, chrapiąco i przyśnił mu się nad wyraz realistyczny sen, którego głównym motywem był potężny biust jego żony.

Przez większość czasu trwania owego snu uprawiał miłość hiszpańską, z uwielbienia do której słynęła jego żona. W pewnym momencie jednak cycki zaczęły go wciągać w siebie, aż w końcu pożarły całkowicie.

Obudził się zlany potem i innymi płynami ustrojowymi. Kolejny koszmar w ciągu kilku dni. We wcześniejszym goniło go stado tchórzofretek sterowanych przez kastrujące słonie.

Zachciało mu się pić, więc wstał i poszedł szukać czegoś napojopodobnego. W lodówce znalazł tylko przeterminowany kefir. Wypił go, a chwilę później z brzucha dobiegło przeciągłe burczenie. To chyba nie był najlepszy pomysł.

W łazience paliło się światło. Czyżby zapomniał zgasić? Niemożliwe. W dodatku słyszał dochodzące stamtąd podejrzane odgłosy. Ostrożnie zajrzał do środka i oniemiał.

W powietrzu, nad wanną unosiły się jak dwa balony, dwa wielkie cyce jego świętej pamięci małżonki. Były ogromne, masywne i pot z nich spływał, ciężka maszyna. Pan Thomas przetarł oczy, widziadło jednak nie znikało. Kolejno uszczypnął się w lewy pośladek, następnie w prawy, ale złuda nadal lewitowała i wabiła do czynów nierządnych. W końcu przemógł strach przed siłami nieczystymi i pomacał jednego cycka.

Był miękki, sprężysty i stawiał lekki opór - im mocniej Thomas go naciskał, tym bardziej cyc się zapierał - był to dziwny moment, niepokojąco erotyczny i podniecający. Poczuł erekcję.

W pewnym momencie, cycki wzięły go w dwa ognie, ścisnęły obustronnie i z łatwością uniosły w powietrze. Thomas zaczął cyckowo lewitować, a naprężone przyrodzenie wypychało mu majteczki. Uniesiony, wyleciał z łazienki, przebył korytarzyk i wpadł jak bomba do sypialni, cały czas niesiony biustem. Doszło tam do scen gorszących, gdy obydwa wymiona zgwałciły go i wykorzystały nad wyraz seksualnie.

Thomas zdał sobie sprawę z faktu, iż od bardzo dawna w zasadzie uprawiał wyłącznie seks z cyckami żony, a ona sama nie była mu do niczego potrzebna. Tak, kochał jej piersi, a teraz znów miał okazję ich po dotykać, polizać, a nawet pochędożyć. Twarde sutki namiętnie całowały go po ciele, a on wkładał dużo energii by zadowolić swą nieco dziwaczną partnerkę. Całą noc pieprzył cycki, a rano okazało się że zniknęły. Nie było ich przy nim, jak to często bywało, gdy jeszcze miał żonę. Trochę jednak za nią tęsknił, ale obiecywał sobie, że kolejnego wieczoru wyjątkowo materialny duch jej piersi znów powróci w okolice sypialni. Nie mógł pracować, ani skupić się na prostych czynnościach, bo myślał tylko o jednym, niczym seksoholik.

W końcu przyszła noc. Nie pomylił się. Cycki zjawiły się punktualnie. Tym razem osłaniał je fioletowy koronkowy biustonosz, co zadziałało jeszcze bardziej pobudzająco. Jednak piersi nie przyszły tym razem tylko po intymne pieszczoty. Pragnęły się zemścić na Thomasie.

 

Pan Thomas ocknął się z głośnym krzykiem i zlany potem, przez chwilę leżał nieruchomo, wpatrując się martwym wzrokiem w odrapany sufit. Obok niego leżała żona, chrapiąc rozgłośnie. Czyżby to był tylko sen? Niezwykle realistyczny, pełen erotyki, przerażający, ale jednak tylko sen?

Thomas otarł czoło i popatrzył na leżące obok ciało.

Pomacał ją dla pewności - była miękka i podniecająca. Począł ją macać dalej, oczywiście tylko po to, by upewnić się, że nie śni dalej, żona spała kamiennie. Chwycił ogromne cyce w obie ręce i nagle odezwały się doń zduszonym, piskliwym głosem.

- Ejj, bo mnie udusisz! - Pan Thomas zamarł, znów pot ciurkiem spłynął mu po karku. Szybko, błyskawicą wyskoczył z małżeńskiego łoża i pobladły ze zwiędłym nagle prąciem, wpatrywał się w chrapiącą żonę otępiałym wzrokiem.

Ciało przestało chrapać, zamgliło się, straciło na ostrości i powoli rozpłynęło w powietrzu. Uwolnione od balastu żony, cyce uniosły się w powietrzu i rzuciły gwałtownie na Thomasa, który pobladły odchodził od zmysłów. Wymiona zaatakowały mu krocze, z baloniastych piersi wysunęły się ostre jak brzytwa, srebrem lśniące, potworne zębiska. Ewidentnie zamierzały pozbawić męskości Pana Thomasa, fana Fantomasa.

Thomas obudził się z krzykiem. Zerwał z łóżka i cały rozdygotany chciał uciekać gdzie pieprz rośnie, gdy zorientował się, że w sypialni jest całkiem sam. Na łóżku znajdowała się tylko skłębiona pościel, ewidentnie na skutek nocnych jego poczynań. Chwilę się wpatrywał, czy gdzieś nie czai się potężny biust jego żony, ale panowała martwa cisza, a sypialnię wypełniał delikatny brzask poranka.

Już prawie uspokojony, wypił duszkiem resztki zwietrzałego piwa, zaległ z powrotem na małżeńskim łożu i próbował znów usnąć. I popadł w jakieś majaki nierzeczywiste, jakieś splątane obrazy, które przewalały mu się przez głowę, niczym miękkie wodospady, ale nie wody, a raczej czegoś na kształt różowego kisielu.

 

Obudził się cały w kisielu. Po smaku i zapachu, stwierdził kisiel truskawkowy, ewentualnie poziomkowy. Nad nim, unosiły się złowieszcze wymiona, szczerzące szablaste uzębienie. Nie przejął się nimi wcale, ponieważ zdiagnozował u siebie kolejny wykwit senny. Tylko dlaczego non stop śni mu się mniej więcej to samo, a nawet, o zgrozo, jest to do pewnego stopnia kontynuacja poprzedniego.

Jak stwierdzić, czy rzeczywiście śni, czy to co uznaje za sen, nie jest faktyczną jawą? To ważne pytanie, bo jeśli to co teraz się dzieje, nie jest snem, to grozi mu wielkie niebezpieczeństwo - prawdopodobna kastracja. Trochę zbyt wiele do stracenia. Czy nie lepiej, na wszelki wypadek, uznać te rojenia za prawdziwe i salwować się ucieczką? Jeśli to sen, to tak czy owak nic mu nie grozi, ale jeśli nie sen, to ucieczka jest jak najbardziej trafnym posunięciem. Czyli, nie ma co analizować tej sytuacji, tylko wypierdalać jak najdalej!

Tak też zrobił. Wybiegł z domu na ulicę w samych majtkach. W lekko rozświetlonej promieniami budzącego się Słońca okolicy, nie znalazł żadnego znajomego punktu. Znajdował się gdzieś indziej, jakby przejście przez drzwi stanowiło swoisty teleport. Dostrzegł jednak nadciągające cyce, więc pobiegł przed siebie. Miał wrażenie, że to co się dzieje jest karą za jego miłosne ekscesy i seksualne dewiacje.

W pewnym momencie poślizgnął się na gównie albo żabie i przewrócił. Wtedy rozległ się okropny wrzask i zewsząd zaczęły zbliżać się w jego stronę upiory w prześcieradłach niczym w jakimś gotyckim horrorze, a całym tym cyrkiem dyrygowały cyce.

 

Thomas miał już tego wszystkiego dość. Jego życie stało się całkiem nieznośne. Niewiedza, co jest snem, a co jawą, całkiem go rozbiła. Bo jeśli to, co aktualnie się dzieje jest rzeczywistością, to on woli umrzeć, czyli wyrwać się z tego zaklętego kręgu. Tylko gdzie trafi po śmierci? Czy ta inna rzeczywistość będzie mniej groteskowa?

Thomas długo nad tym dumał i nie mógł się zdecydować, którą rzeczywistość ma wybrać. I tak duma do tej pory.

A może Wy mu dacie jakąś wskazówkę?

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • fanthomas 23.01.2019
    Od dzisiaj koniec z bizarro
  • Nuncjusz 23.01.2019
    Genialny tekst! Coż za kwintesencja błyskotliwej myśli! Sponiewierało mi komórkę mózgową. Rzuca na kolana
    Będę się teraz modlił w ciszy do św. Griszy
  • fanthomas 23.01.2019
    Nuncjusz zapomniałeś pięć dać ;)
  • fanthomas 23.01.2019
    Zaraz będę miał niechciane sny erotyczne
  • Canulas 23.01.2019
    "Zachciało mu się pić, więc wstał i poszedł szukać czegoś napojopodobnego." — ładne.

    "Tak, kochał jej piersi, a teraz znów miał okazję ich po dotykać, polizać, a nawet pochędożyć." – podotykać.

    Jakimś mega fanem tekstów bizarro nie jestem, ale całkiem spoczi. Nie, ze mnie uwaliło na kolana, ale nudne nie było.
    Pozdrox załogo NF.
    (Skrót jak nowa fantastyka)
  • Nuncjusz 23.01.2019
    a wisz., że na to nie wpadłem ;)
  • Canulas 23.01.2019
    Nuncjusz, grubo latata
  • Pan Buczybór 23.01.2019
    eh, ale zakończenie... Kurde. Czuję się trochę zawiedziony. Tak czy siak, bardzo spoko tekst. Porąbany, surrealny i ciekawy. Przyjemna lektura.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania