Duedovicesimus - Imperator część 1 - rozdział 2 część 3

Wenecja, wrzesień A.D. 1750

Patio na Weneckim Uniwersytecie Magii Wszelakiej zapierało dech w piersiach, tak jak wszystko inne na tej uczelni. Signum nie miał czasu wcześniej przyjrzeć się mu dokładniej i dopiero teraz, idąc na umówione spotkanie, podziwiał otoczenie. Cztery duże fontanny, umieszczone na planie kwadratu otoczone były kwiatami wszelkich barw i kolorów. Kwiaty płynnie przechodziły z jednego odcienia w drugi, tworząc w ten sposób wrażenie harmonii. Wrażenie pogłębiały płynnie obracające się elementy fontann, takie jak kamienne głowy smoków czy miecze rycerzy, walczących z nimi.

Arma zmierzał właśnie do jednej z tych fontann. Dobrych parę godzin zajęło mu znalezienie kontaktu do poszukiwanej osoby, potem namęczył się z umówieniem spotkania. Nieznajoma ewidentnie jeszcze się bała po ostatnim starciu i dała się namówić tylko na krótką rozmowę w środku dnia, wewnątrz WUMW-u. Łowcę zadowalało i to.

Podszedł do drewnianej ławki, na której siedziała dwudziestoparoletnia dziewczyna. Miała kasztanowe włosy, a ubrana była bardzo jaskrawie i nieskromnie, na nową, paryską modę.

- Pani Vakh? – zapytał.

- Tak – odparła nieznajoma. – Co chce pan wiedzieć w sprawie śmierci mojego narzeczonego?

- Pani narzeczony mnie nie obchodzi – powiedział niekulturalnie Signum. – Znaczy obchodzi, ale w innym sensie. Nie chcę pani męczyć niechcianymi wspomnieniami.

- Przecież po to tu pan przyszedł, nieprawda? – Spojrzała na niego grobowym wzrokiem.

- Chcę pomścić pani narzeczonego. – Usiadł obok niej. – Co może mi pani powiedzieć o potworze, który go zabił?

- Był straszny. – Ukryła twarz w dłoniach. – Zabił go w ułamku sekundy. Nawet nie zdążyliśmy rzucić jakiegokolwiek zaklęcia obronnego… - Jej głos się zatrząsł. – Było ciemno, widziałam tylko jego piękną twarz, a potem on… On go zabił. – Wybuchła płaczem.

- Ale w jaki sposób Minotaur zabił pani narzeczonego? – próbował się dowiedzieć.

- Minotaur?! – wykrzyczała w rozpaczy, wstając. – Nie wiem! To… monstrum rozerwało go w pół pazurami. Uciekałam, a ono się nad nim pastwiło. Widziałam tylko potężne pazury… i rogi, duże rogi.

Z powrotem usiadła na ławce i ukryła twarz w dłoniach. Pochlipywała cicho, kiwając się w przód i w tył. Signum nie wiedział, jak się zachować, chwilę więc milczał, po czym zapytał:

- Nic więcej pani nie widziała?

- Nie! – odparła agresywnie. – Zabij go! A teraz zostaw mnie w spokoju!

Arma podniósł się i odszedł. Z niej nic nie będzie, pomyślał. Nic więcej mi nie powie, za dużo nagromadzonych emocji.

Poszedł w stronę wydziału Alchemii i Transmutacji. Zostały mu dwa dni do wyznaczonego przez siebie terminu. Wszedł do budynku i zaczął oglądać ściany oraz podłogi: szukał czegokolwiek, co mogło być szkodami wyrządzonymi przez potwora i dać mu niezbędne informacje o nim. Przechodził korytarze wzdłuż i wszerz, wszedł też do zniszczonej Sali Eksperymentalnej. Niestety większość popsutych sprzętów była uprzątnięta, jedynie rysy na marmurze mogły świadczyć o wielkości Minotaura. Po dokładnym obejściu całego budynku łowca potrafił stwierdzić, że potwór miał około dwóch metrów wielkości, duże pazury i rogi; że był dość niezgrabny oraz że często popadał w furię, lecz równie szybko z niej wychodził. Pech chciał, że nie znalazł żadnej pewnej poszlaki i ciągle męczyło go parę pytań.

- Dlaczego zazwyczaj nie opuszcza tego budynku? – mówił do siebie, wracając do karczmy. – Czemu zrobił to tylko raz, zabijając przy okazji tego mężczyznę? Czy zrobił to celowo? Przecież żadna ze szkód wyrządzonych przez niego nie wygląda na przemyślaną, wręcz przeciwnie. Czyżby montrum było w jakiś sposób uwięzione w tym budynku, a ktoś na jedną noc przejął nad nim kontrolę i wykorzystał do popełnienia morderstwa? Jest to zdecydowanie bardzo czysty sposób zabici kogokolwiek, wszystko układa się całkiem logicznie, tylko skąd się wziął ten minotaur?! Tak po prostu się pojawił? Przypadek? Być może. Może te pytanie, jak i na wszystkie wcześniejsze, są nieistotne. A może właśnie znajomość tych odpowiedzi uratuje mi życie.

Zapadał już zmierzch, gdy dotarł do zapamiętanego dzień wcześniej sklepu. Nad drzwiami wisiał symbol kowadła i runa, symbolizująca magicznego kowala. Signum wszedł do środka. Wewnątrz panował lekki półmrok, a w powietrzu unosił się metaliczny zapach.

- Czym mogę służyć? – zapytał niski, krępy człowiek.

Wyszedł nie wiadomo skąd i skłonił się przed łowcą. Miał rudą brodę i pokaźną łysinę, a ubrany był w wyświechtany, skórzany kaftan.

- Szukam mocnego i lekkiego łańcucha – odparł Arma. – Bardzo mocnego, z obciążeniem na końcu. Przydałyby się też trzy noże do rzucania. Wszystko wysokiej klasy materiału, ale bez wzmocnień magicznych. Ile mnie to wyjdzie?

Lżejszy o dwa guldeny poszedł dalej. Przed powrotem do karczmy zaszedł jeszcze do sklepu alchemicznego i zaopatrzył się w Eliksir Łowcy, wzmacniający wzrok i refleks. Wyszedł z zakładu i po chwili wrócił, by dokupić dwa silne wywary lecznicze. W razie czego.

Przyszedł do oberży zmęczony po całym dniu na mieście. Odłożył opracowywanie planu zabicia potwora na jutro, po czym położył się spać. Zamykając oczy, powiedział cicho do siebie:

- Trzeba się koniecznie dowiedzieć, kto mógł chcieć zabić narzeczonego tej studentki. Oraz co przywiało minotaura właśnie tam.

 

***

Dołącz do Duedovicesimus i odkryj arkana tego tajemniczego świata! Linki mediów społecznościowych oraz materiałów do gry poniżej! W razie pytań pisz śmiało, z chęcią odpowiem!

Nasz serwer na DC:

https://discord.gg/zqjkR8VUsG

Historia alchemika na wattpadzie (publikowana też na tutaj):

https://www.wattpad.com/story/389101011-duedovicesimus-imperator-część-1

Pozostałe media społecznościowe:

https://youtube.com/@goodgamesgivers?si=ix-LpaKvQFSvxA4z

https://www.tiktok.com/@goodgamesgivers?is_from_webapp=1...

https://www.instagram.com/goodgamesgivers/

https://www.facebook.com/profile.php?id=61571487340339

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania