Dusza i Stróż

Smutna melodia, w głowie mej rozbrzmiewa.

Cichutko, powoli, zbliżam się do nieba.

Wyciągam rękę, w stronę światła kroczę.

Krok za krokiem, ruch za ruchem, pod nosem coś mamroczę.

 

Wychodzę z tunelu, zatrzymuję się przy bramie.

Postać wysoka, staje ze mną ramię w ramię.

Uśmiecha się serdecznie, szepcząc:

To jeszcze nie pora. Musisz wracać na Ziemię,

taka nieba wola.

 

Nie odsyłaj mnie z powrotem, ja tam nie chcę wrócić.

Czy naprawdę nie możesz, cierpienia mego skrócić?

Wracaj, ciesz się życiem. Zrób, co zrobić trzeba.

Gdy następnym razem przyjdziesz, to otworzę bramy nieba.

 

Jakże mam się cieszyć skoro, ciągle śmierci pragnę?

I codziennie wyczekuję, aż przyjdzie po mnie nagle.

Nie chcę wracać, nie dam rady, nic mnie tam nie czeka.

Czy naprawdę niebo pragnie, nieszczęścia człowieka?

 

To, co jest na Ziemi, każdy przeżyć musi.

Nawet jeśli gorycz w sercu, niszczy mnie i dusi?

Każdy drogę ma do przejścia,

nie można z niej zawrócić.

Twoja młoda dusza, musi wiele się nauczyć.

 

Musisz poznać smak cierpienia,

bo nie docenisz miłości.

Musisz poznać co to smutek,

bo nie zaznasz radości.

 

I samotność musisz przyjąć,

jako gościa swego.

Bo inaczej nie dostrzeżesz,

w ludziach krzty dobrego.

 

Teraz wracaj duszo droga,

wiele pięknych chwil cię czeka.

Bądź cierpliwa i wytrwała.

Nie rezygnuj z człowieka.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania