Dwa światy
Wakacje... Zdecydowanie ich potrzebuje, wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że znów zawaliłem szkołę, mówiłem matce, że postaram poprawić te żałosne oceny, ale co roku było to samo...czyli zwalanie całej winy na moje towarzystwo, na każdego z kim chociaż raz wymieniłem parę zdań. Jeśli myśli, że zacznę się uczyć i zmienię otoczenie to grubo się myli, to moje życie i będę robił co mi sie podoba. Jeszcze rok i osiągnę pełnoletność, wtedy mogą mnie wszyscy pocałować w dupe. Tak przynajmniej uważałem gdyby nie to jedno cholerne słowo z ust matki.
- Pojedziesz na wieś. - odparła niewzruszona moją miną, która już z góry narzuciła, że nigdzie się nie wybieram.
- Chyba sobie żartujesz! - Matka cmoknęła pod nosem sugerując, żebym zniżył ton.
- Kaito, synku, wyjedziesz i zobaczysz co to ciężka praca a już Twoja babcia o której pewnie istnieniu nie masz pojęcia odpowiednio się tym zajmie. - odwróciła się na pięcie i chwyciła za kartkę leżącą na stoliku obok kubka po kawie po czym dodała nagle zmieniając ton. - Co to ma być do jasneej...- przerwała słysząc pukanie do drzwi.
Gdy matka podbiegła do drzwi, chwyciłem za kartkę która leżała teraz na stole i włożyłem do kieszeni od spodni. Zerknąłem w stronę drzwi i zobaczyłem ojca a w jego oczach płonące ogniki wściekłości.
Czyli wie już o ocenach...
Ojciec rzucił teczkę w róg przedpokoju i podszedł do mnie na niebezpiecznie bliską odległość.
- Myslisz, że będziesz sobie tak ze mną pogrywał gówniarzu?! - warknął mierząc mnie wzrokiem. - Dawaj to! -krzyknął przenosząc wzrok na moją kieszeń z której wystawał skrawek papieru.
- Gówno Ci do tego. - zmruzylem oczy dając krok do tyłu.
W sekundzie po tym poczułem jak mój policzek zaczyna mnie piec, odruchowo dotyknąłem go wierzchem dłoni. Spod czarnych kosmyków włosów spojrzałem na ojca który wbił wzrok w kartkę. Matka zakryła ręką usta i oparła się o krzesło. Błagałem ją wzrokiem żeby coś powiedziala... jakiekolwiek obronne słowo z jej strony, ale milczała. Sekundy mijały a ja byłem zestresowany jak nigdy dotąd. Moje słowa wskazywały, że mam to gdzieś co uważa ale w głębi serca bałem się co zrobi tym razem. Jak wytłumaczę kolejnego sińca komukolwiek? Przecież uchodze za zdecydowanego i silnego Kaito a nie za mięczaka.
Ojciec odrzucił kartkę na bok. I znów przeniósł wzrok na mnie.
- Ja!...Ja jestem prawnikiem, a mam syna który jest zerem. - załamał mu się głos, ale tylko na chwilę... - Jesteś nikim! Rozumiesz?!! - złapał mnie za róg koszulki i pchnął na ścianę, moja głowa odbiła się od niej a ja poczułem okropny ból mrużąc oczy próbowałem bronić się jak zawsze.
- Ryu! Przestań! - zaprotestowała matka.
- To też mój syn! Już dość do rozpieściłaś...Ja załatwię to po swojemu, może tym razem zadziała.
- Podaj mi pas. - powiedział stanowczo po chwili milczenia.
Czekałem tylko na to co stanie się dalej...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania