Dwie Dusze - Rozdział 4 - Iskrząca atmosfera
Sięgnęłam po pęk kluczy. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę sali informatycznej. Nikt się za mną nie ruszył, z czego się nawet ucieszyłam. Znajdowała się na pierwszym piętrze.
- Który klucz jest do tych drzwi? – spytał mnie Seba. Przestraszyłam się, bo myślałam, że jestem sama.
- Nie wiem.
Wzięłam pierwszy lepszy kluch i wsunęłam go w dziurkę od klucza. Okazało się, że pasuje. Nie zrobiło to na mnie wrażenia, ale Seba był wyraźnie zdziwiony. Otworzyłam drzwi na oścież. Z wnętrza powiał chłód. Weszliśmy do sali o białych ścianach z pomarańczowymi żaluzjami. Na środku ustawiono kilka ławek w wyspę. Dookoła stało siedemnaście stanowisk komputerowych dla uczniów, po prawej stronie od drzwi pod tablicą dla nauczyciela z drukarko-kserokopiarką. Usiadłam przy stanowisku „1”. Włączyłam komputer, a potem monitor. Program operacyjny poprosił mnie o wpisanie hasła.
- Jakie było? – wskazałam głową na monitor.
- A nie „uczeń1”?
Wpisałam podane przez Sebę hasło, ale nie przeszło.
- Usiądź do swojego stanowiska. Gdzie zazwyczaj siedzisz? – spojrzałam na niego.
Seba spojrzał na mnie znacząco. Odsunęłam się na krzesło przy „dwójce”, a on przycupnął tam, gdzie ja siedziałam jeszcze sekundę temu. Wpisał hasło, ale komputer powiedział że jest nieprawidłowe.
Wtedy ja podeszłam do „dziesiątki” i w pośpiechu włączyłam urządzenia. Wpisałam hasło: uczeń10. Ono też nie działało. Tknięta przeczuciem zajrzałam za komputer, ale szybko tego pożałowałam. Zza komputera prysnęły iskry i to prosto w moją twarz. Szybko się odsunęłam, zasłaniając buzię. Przez przypadek wpadłam na Sebę, który akurat wstał. Chwycił mnie i trzymał w dość dziwnej pozycji. Lewą ręką chwycił mnie w talii z mojej prawej strony, a prawą za mój nadgarstek ręki, którą się zakrywałam. Po krótkiej chwili zaczął ściągać ją w dół. Poczułam jak się trzęsie, a po chwili zobaczyłam snop iskier unoszący się zza komputera. Prawie sięgał sufitu i rósł na wysokość oraz szerokość z każdą sekundą. Patrzyłam na niego. Czułam jak grzeje moją skórę. Jednak czułam się dziwnie bezpiecznie, póki nie zauważyłam czegoś wśród złotawych iskier. Aż krzyknęłam i mocniej wtuliłam się w Sebę. Zaczęłam głęboko oddychać. Snop zaczął się zmniejszać.
- Co się stało? – spytał zaniepokojony.
- Nic nie wiem. Spojrzałam za komputer i… sam widziałeś – odpowiedziałam przerywanym, zmęczonym głosem.
- Nie o to mi chodzi. Czemu się przestraszyłaś?
- Coś zobaczyłam. Jakby twarz…
Dopiero teraz zauważyliśmy, że stoimy w dość jednoznacznej pozycji. Zacisnęłam wargi i wyplątałam się z jego objęć. Oparłam się o ławkę. Nadal ciężko mi było oddychać. Iskry już zniknęły. Po pomieszczeniu rozchodził się zapach przepalonych kabli. Seba przycupnął na krześle i schował twarz w dłoniach.
Nagle do sali wbiegli Kame, Lena, Laura oraz Alfa i Omega.
- Coś się stało? Wszystko w porządku? – spytała Lena.
- Nic, tylko zaatakowały nas iskry – odpowiedział cicho Seba i wskazał kciukiem za komputer, gdzie zaraz byli Alfa i Kame.
- Jak to się mogło stać? – spytał ze zdziwieniem Janek.
- Nie mam pojęcia i nie chcę wiedzieć – wtrąciłam się.
- Chodźmy na dół. Tutaj się jedynie zacadzimy – ruszyła ku drzwiom Laura.
Miała rację. Wstałam i wyszłam razem ze wszystkimi na korytarz. W głowie mi szumiało. Popatrzyłam na Sebę. Był blady jak ściana. Pewnie wyglądałam jeszcze gorzej. Nagle przed moimi oczami pojawiła się twarz, którą widziałam w sali do informatyki i zapadła ciemność…
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania