dwie klary

Jest tak pięknie, że mogłabym nie istnieć.

 

Coś wewnątrz mnie błaga o uwolnienie, nie od cierpienia, a w zasadzie od bycia i obserwowania. Tego co zniekształcone pod wpływem tych lat, kiedy nie mogłam z jakichś przyczyn swobodnie być i oddychać.

 

Nie pasuje do krajobrazu ożywiających ze snu roślin i coraz krótszych nocy. Mój sen trwa zdecydowanie zbyt długo, pomimo nadchodzącego dnia.

 

Patrząc przed siebie, mam wrażenie, że nie pasuje tu. Ludzie są coraz weselsi, ja też śmieje się, ale coś wewnątrz mnie błaga o uwolnienie. Obudzenie się ze snu trwa zdecydowanie zbyt długo. Mówię do swojej głowy codziennie, błagam, obudź się, już jest dobrze, ale nie słucha i rujnuje moje życie.

 

Wydawało mi się przez chwile, że ty możesz zapełnić pustkę we mnie swoim pięknym wnętrzem.

 

Kiedy cię poznałam, miałam wrażenie, iż znamy się tak naprawdę od bardzo dawna. Mimo to nawet najbardziej idealna iluzja jest zmuszona się roztrzaskać. Wcale cię nie znałam. Chociaż, chciałabym na nowo ciebie poznać.

 

Odkąd przestała istnieć w tym świecie, nie mogłam zaznać spokoju. Może nigdy go tak naprawdę nie czułam i był tylko chwilową ulgą? Nie wiem, gdzie jest. Pewnego dnia po prostu obudziłam się i nigdzie jej już nie było. Ani jednego śladu jej istnienia, oprócz mojej pamięci. Teraz nawet nie wiem, czy mogę sobie ufać. Może był to tylko sen, kiedy trzymałyśmy się za rękę i szłyśmy nad to przeklęte jezioro. Zdałam sobie po czasie sprawę, że chodziłam tam tylko i wyłącznie sama. Zaraz, nie jestem już tego taka pewna. Rybacy zauważyli zwłoki w szuwarach po burzy, samego szkieletu. Po kilku dniach, kiedy spacerowałam, zobaczyłam na piaszczystym brzegu palec z pierścionkiem, który jej dałam. Po upalnym dniu wieczorem, wróciłam, z nadzieją spotkania klary. Po piaskowej łące, na samym szczycie zbiorowiska ogromnych pozostałości budowlanych, ją zobaczyłam. Mogłam tylko z siebie wydusić jedno mrożące krew w żyłach zdanie.

 

-- Jak umarłaś? – pół szeptem powiedziałam, a zarazem raczej przypominało to głuchy pisk.

 

-- W tobie nie umarłam. Wybudziłam cię do życia, jak mogłabym odejść? – Wypowiedziała to na głos, tak jakby całkowicie w to wierzyła z uśmiechem.

 

-- Dlaczego cię nie było przez te wszystkie dni?

 

-- Byłam w tobie, ale rzeczywistość mnie uszkodziła. W taki sposób, że nie mogłaś mnie dostrzec. Jednak ciebie przez ten czas obserwowałam. Jesteś moją narzeczoną, jak mogłabym cię opuścić?

 

-- Obiecasz mi jedną rzecz? Nigdy więcej nie znikniesz?

 

-- Nie mogę ci tego obiecać. Za każdym razem kiedy przeżywasz szczęście, twoje uszkodzone części w tobie pod wpływem starych doświadczeń zniekształcają obecny obraz na przeciwny biegun emocji, by ciebie chronić. Myślą, że mogą tak ciebie przygotować na kolejną stratę. Nie możesz mnie wtedy widzieć, to jest tak, jakbyś mnie nienawidziła za te wszystkie krzywdy, które ciebie spotkały. Nie możesz być na długo szczęśliwa.

 

-- Wszyscy ludzie z mojego życia pod wpływem czasu znikali, coś we mnie jest uszkodzonego. To ja ich odrzucałam i urywałam kontakt. Nie chce, aby tak było z tobą.

 

-- Kocham cię, ale ja jestem już martwa. Ty jesteś tak samo jak nie gorzej nieżywa jak ja, chodzisz po świecie jak żywy trup. Dlatego możesz mnie czasami dostrzec. Pasujemy do siebie czyż nie? – zaczęła się głośno śmiać, ale dźwięk rozmył się w płacz.

 

Po chwili zniknęła, a deszcz zaczął padać.

 

 

 

Kwiaty czereśni są piękne, ale klary już ze mną nie ma.

 

Wysokie drzewa są zadziwiające z perspektywy mojego niskiego wzrostu, ale klary już ze mną nie ma.

 

Słodycze są słodkie, ale klary już ze mną nie będzie.

 

Morskie fale są nieprzewidywalne jak ja. Jednakże nawet one w swoim chaosie mają pewien schemat. Nadzieja, że mogę kiedyś ją jeszcze spotkać, mnie dobija. . Klara już jest gdzieś indziej. Z całą pewnością istniała i istnieje i będzie istnieć, nawet jak gdzieś indziej.

 

Kiedy Klara ze mną była czułam się sobą. Nie obchodziło mnie to, ile czasu chodziłam jako marna imitacja samego siebie, bo byłam szczęśliwa. Niestety było to tylko krótkotrwałe. Klary już ze mną nie ma.

 

Wciąż mam tak samo na imię jak ona. Zostawiona sama z sobą.

 

 

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania