Eno, myślałem, że co jak co, ale historia najsłynniejszego więźnia Auschwitz jest powszechnie znana. Drugim był dobrowolny więzień Auschwitz rotmistrz Witold Pilecki. O nim historia była skrzętne przez komunę ukrywana, wyszła na jaw dopiero po osiemdziesiątym roku.
A skąd miał niby wiedzieć o Pileckim ten nauczyciel, skoro komuna zadbała, żeby po tym zamordowanym bohaterze nie pozostała żadna pamięć? Zresztą nawet w programie historii nic nie było na ten temat.
Grain
Zdaje się, że z ciebie lepszy guguś, skoro znasz ten skrót. To ja powiem wszystkim: Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu i Leninizmu. Ty zawsze chcesz być innym od reszty. Teraz wiadomo.
Nieszczęśliwy los padł również na Franciszka Gajowniczka, wyznaczonego na śmierć głodową w celi śmierci. Ze słowami:
– „Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam”
udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa usłyszał O. Maksymilian Kolbe, franciszkanin z Niepokalanowa. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do Lagerfuhrera Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza:
– „Was wunscht dieses polnische Schwein?” (pol. Czego chce ta polska świnia?)
O. Maksymilian Kolbe, wskazując ręką na mnie wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Lagerfuhrer Fritzsch ruchem ręki i słowem:
– „Heraus” (pol. Wyjść)
kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął O. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki. W tej chwili trudno mi było uświadomić sobie ogrom wrażenia, jaki ogarnął mnie; ja, skazaniec mam żyć dalej, a ktoś chętnie i dobrowolnie ofiaruje swoje życie za mnie. Czy to sen, czy rzeczywistość?... Wśród kolegów wspólnej niedoli oświęcimskiej dał się słyszeć jeden głos podziwu heroicznego poświęcenia życia tego kapłana za mnie.
Świadkiem tego zdarzenia był też więzień tego bloku Michał Micherdziński. W późniejszych zeznaniach tak z kolei opisał on to zdarzenie[36][31]:
O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę:
– „Was will dieses polnische Schwein?” (pol. Czego chce ta polska świnia?).
Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku:
– „Ich will sterben für ihn” (pol. Chcę umrzeć za niego)
i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie:
– „Wer bist du?” (pol. Kim jesteś?)
– „Ich bin ein polnischer katolischer Priester” (pol. Jestem polskim księdzem katolickim.)
O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa. Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne „ty”, zwrócił się do o. Maksymiliana per „pan”:
– „Warum wollen Sie für ihn sterben?” (pol. Dlaczego pan chce umrzeć za niego?)
O. Maksymilian odpowiedział:
– „Er hat eine Frau und Kinder” (pol. On ma żonę i dzieci.)
Po chwili esesman powiedział:
– „Gut” (pol. Dobrze).
Ale ty nie kumaty patriota.. Na lekcjach historii tego tematu jasne, że nie omawialiśmy, ale prywatnie to i owszem. Mnie uczyli jeszcze nauczyciele tzw. przedwojenni.
A z Ciebie? Pamiętałeś o rocznicy wyzwolenia Auschwitz? Nie.
Choć podobno żadnego wyzwolenia nie było. Gdy ruscy sołdaci wkroczyli od paru dni nie było tam żadnych Niemców, bo dawno uciekli.
No właśnie. Tobie przydałby się odpowiedni lekarz. Ciekawe jak się zachowasz, gdy ruskie przyjdą. A to jest realne obecnie. Tutaj jesteś mocny w gębie i stroszysz piórka.
Patriota mówisz do siebie per "kruszynko"?? To jakieś zboczenie?
Tyle różnych wcieleń, a wciąż wysypujesz się na nieprzelogowaniu...
A w nauce pisania się zatrzymałeś. Wszystkie wyglądają tak samo. Zęby od patosu bolą.
Plusem są dobre rymy. Ale giną w ogólnym odbiorze.
Tjeri giną wśród znudzonych od przesytu tutejszych literatów, wśród normalnych czytelników się podobają. Zamiast pisać koszmarki bez rymów i zmuszać do ich czytania postronne osoby, wolę pisać stylem który normalnemu czytelnikowi (czytaj nieliteratowi) i mnie się podoba. Chociaż patos, to jak napisałem to moja zmora. Tyle że poza krytyką chciałby, żeby ktoś napisał swój, lepszy, pokazał jak.
Tjeri każda opinia jest cenna. Nie ma opinii nie po mojej myśli. Ale mnie się wiersz podoba. Oczywiście jak zwykle będę go dalej przerabiał i może z czegoś zrezygnuję i coś dodam. Ale to sprawa na jutro.
Dzisiaj nie ma szacunku do nikogo i do żadnych bohaterskich czynów.
Dawno wojny nie było, gnuśnieją ludzie, stają się bogami dla siebie. A jeszcze ta moda na europejskosc, gdzie widzi się tylko aborcję i lgbt, gdzie brak zasad jest powodem do dumy sprawia, że roboty chodzą po ulicach. Nic nie da się z tym zrobić, bo na dodatek te roboty myślą, że są inteligentne, że weszli na wyższy poziom myślenia.
Śmiechu to warte, ale faktem jest, że nawet męczeńska śmierć, nawet oddanie życia za drugą osobę nic nie znaczy. Dlatego nie warto dobijać się do tych drzwi.
Dobry wiersz, chociaż gornolotnosc trochę mi przeszkadza, jednak mie na tyle, żeby odejść bez pozostawienia 5
Pozdrawiam.
A to co piszesz, to prawda. Myślałem, że istnienie Elojów jest tylko wymysłem literackim, a tym czasem media sieją spustoszenie w umysłach produkując robotów i ćwierćinteligentów, którzy się mają w dodatku za nie wiadomo jak mądrych.
Patriota nie jesteś. Wydaje mi się, pewna przecież nie jestem, że Ty do poezji podchodzisz jak do jakiejś świętości, a jeszcze tematyka Twoich wierszy też porusza się wokół wielkich spraw, dlatego wchodzisz na piedestał i piszesz. A dzisiaj trzeba usiąść sobie, choćby na pufie i z tej perspektywy pisać o tym, co ważne. Dlatego uważam, że jedyną przeszkodą jest u Ciebie brak dystansu.
MartynaM ale ja się nie umiem do współczesnej percepcji dostosować. To twórca powinien narzucać gust czytelnikowi, a nie dostosowywać do często niewysokich gustów niektórych czytelników.
Patriota nie o to chodzi. Ja też kiedyś pisałam patetyczne wiersze i wydawało mi się, że one są dobre. Nie były. Dziś to wiem, ale wtedy mialam w głowie wiersze klasyków. Nie pomyślałam, że oni żyli wieki temu i przez te wieki poezja przechodziła zmiany. Po prostu wzorowalam się na najlepszych.
Myślę, że Ty też to robisz i mam nadzieję, ze bardzo niedługo sam zapragniesz zmian. Zobacz, jakim pięknym rymem dzisiaj piszesz, śmiało można powiedzieć, że nikt tu lepszym nie pisze, a pamietasz jakim pisałeś kilka lat temu? Powolutku i patos zniknie z Twoich wierszy. Tylko patrzeć.
MartynaM generalnie jest problem, że w szkole uczą głownie literatury XIX-wiecznej, a na drugim miejscu tej z pierwszej połowy XX w. Z współczesnej miałem tylko grafomański utwór "Alchemik". To utrudnia wejście na rynek pisarsko/poetycki gdyż ludzie nie znają nowych styli pisania. Nawet jeśli sami z siebie przeczytali coś nowego, to niezbyt się na tym wzorują.
W sensie czysto poetyckim nie jest to zachwycające, nieco przypomina twoją twórczość z czasów jak byłeś jeszcze Bogumiłem. Nie mniej jednak sam sposób upamiętnienia wielkiego rodaka ciekawy. A ile komentarzy zdobyłeś pod wierszem, który nie ma jeszcze dwóch godzin! Pozdrawiam 5 ps. Generalnie zgadzam się z Martyną.
Marku, a czemu uważasz, że w sensie literackim nie zachwycające? Czy uważasz, że takie rymy pisze na tym portalu dużo osób. Bo ja je tutaj szalenie rzadko spotykam.
Patriota rzeczywiście twoje rymy niezbyt mi podpadły, ale co gorsza wiersz jest nie rytmiczny. Rymy bez rytmu dają słaby efekt. Miałeś w tym utworzę parę dobrych pomysłów, tylko nie umiałeś ich posklejać.
Z tego wiersza wynika, że kto ze skazańców bluźnił, ten nie był człowiekiem. Czyli co? Zostajesz skazany na śmierć głodową, masz żal do boga, i już nie jesteś człowiekiem, tylko zwierzęciem?
Podobną zasadę wyznawali hitlerowcy - nie jesteś Niemcem, to jesteś podczłowiekiem, bydłem, robakiem. Gratuluję, boguś. Stawiasz się na równi z hitlerowcami. Pewnie w obozie pierwszy rwałbyś się do posady kapo. Tak nienawidzić ludzi tylko ty potrafisz.
Twoje wiersze mnie realnie osłabiają, ten to nawet mniej, ale zasadniczo. Kuźwa, czy Ty w życiu nie przeżyłeś jakieś staraconej miłości, czy coś? No nie wiem, jak tak można w kółko o jednym,v tylko zmieniając postaci?
Pewnie szczęśliwi ludzie tak mają, a jak szczęśliwy, to po co pisze?
Komentarze (59)
Panowie! Nie zagłębiajcie się tak głęboko. Rozwiążmy sprawę z Pegasusem
Zdaje się, że z ciebie lepszy guguś, skoro znasz ten skrót. To ja powiem wszystkim: Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu i Leninizmu. Ty zawsze chcesz być innym od reszty. Teraz wiadomo.
– „Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam”
udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa usłyszał O. Maksymilian Kolbe, franciszkanin z Niepokalanowa. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do Lagerfuhrera Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza:
– „Was wunscht dieses polnische Schwein?” (pol. Czego chce ta polska świnia?)
O. Maksymilian Kolbe, wskazując ręką na mnie wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Lagerfuhrer Fritzsch ruchem ręki i słowem:
– „Heraus” (pol. Wyjść)
kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął O. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki. W tej chwili trudno mi było uświadomić sobie ogrom wrażenia, jaki ogarnął mnie; ja, skazaniec mam żyć dalej, a ktoś chętnie i dobrowolnie ofiaruje swoje życie za mnie. Czy to sen, czy rzeczywistość?... Wśród kolegów wspólnej niedoli oświęcimskiej dał się słyszeć jeden głos podziwu heroicznego poświęcenia życia tego kapłana za mnie.
Świadkiem tego zdarzenia był też więzień tego bloku Michał Micherdziński. W późniejszych zeznaniach tak z kolei opisał on to zdarzenie[36][31]:
O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę:
– „Was will dieses polnische Schwein?” (pol. Czego chce ta polska świnia?).
Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku:
– „Ich will sterben für ihn” (pol. Chcę umrzeć za niego)
i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie:
– „Wer bist du?” (pol. Kim jesteś?)
– „Ich bin ein polnischer katolischer Priester” (pol. Jestem polskim księdzem katolickim.)
O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa. Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne „ty”, zwrócił się do o. Maksymiliana per „pan”:
– „Warum wollen Sie für ihn sterben?” (pol. Dlaczego pan chce umrzeć za niego?)
O. Maksymilian odpowiedział:
– „Er hat eine Frau und Kinder” (pol. On ma żonę i dzieci.)
Po chwili esesman powiedział:
– „Gut” (pol. Dobrze).
Choć podobno żadnego wyzwolenia nie było. Gdy ruscy sołdaci wkroczyli od paru dni nie było tam żadnych Niemców, bo dawno uciekli.
Tyle różnych wcieleń, a wciąż wysypujesz się na nieprzelogowaniu...
A w nauce pisania się zatrzymałeś. Wszystkie wyglądają tak samo. Zęby od patosu bolą.
Plusem są dobre rymy. Ale giną w ogólnym odbiorze.
Oj, zabolało:).
A druga część komentarza jest jak najbardziej na temat.
Hahahahahah, aleś się wyłożył, chłop jak dąb, bańdzioch jak piłka lekarska i kruszynką być mu się zachciewa. Kabaret, panie dzieju, kabaret ?
Dawno wojny nie było, gnuśnieją ludzie, stają się bogami dla siebie. A jeszcze ta moda na europejskosc, gdzie widzi się tylko aborcję i lgbt, gdzie brak zasad jest powodem do dumy sprawia, że roboty chodzą po ulicach. Nic nie da się z tym zrobić, bo na dodatek te roboty myślą, że są inteligentne, że weszli na wyższy poziom myślenia.
Śmiechu to warte, ale faktem jest, że nawet męczeńska śmierć, nawet oddanie życia za drugą osobę nic nie znaczy. Dlatego nie warto dobijać się do tych drzwi.
Dobry wiersz, chociaż gornolotnosc trochę mi przeszkadza, jednak mie na tyle, żeby odejść bez pozostawienia 5
Pozdrawiam.
Myślę, że Ty też to robisz i mam nadzieję, ze bardzo niedługo sam zapragniesz zmian. Zobacz, jakim pięknym rymem dzisiaj piszesz, śmiało można powiedzieć, że nikt tu lepszym nie pisze, a pamietasz jakim pisałeś kilka lat temu? Powolutku i patos zniknie z Twoich wierszy. Tylko patrzeć.
Podobną zasadę wyznawali hitlerowcy - nie jesteś Niemcem, to jesteś podczłowiekiem, bydłem, robakiem. Gratuluję, boguś. Stawiasz się na równi z hitlerowcami. Pewnie w obozie pierwszy rwałbyś się do posady kapo. Tak nienawidzić ludzi tylko ty potrafisz.
Pewnie szczęśliwi ludzie tak mają, a jak szczęśliwy, to po co pisze?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania