Dwie kreski

Nie miała ochoty jeść śniadania, które przygotował jej ojciec. Właściwie to nie miała ochoty na nic. Wczorajszy wieczór wprawił ją w rozpacz zmieszaną z poczuciem bezsilności. Wiedziała, że powinna powiadomić rodziców i partnera, jednak brakowało jej odwagi. Przepełniało ją przerażenie na myśl o tym, jak zareagują.

Nie chciała tego dziecka. Czuła, że będzie je nienawidzić, że nie zostanie dobrą matką. Zdążyła już przemyśleć wszystkie możliwe scenariusze, ale żaden nie wydawał się satysfakcjonujący. Nie znosiła myśli, że właśnie w tej chwili nosi w sobie rozwijający się organizm, który zniszczy jej życie. W końcu to tylko nastolatka. Miała szkołę, przyjaciół... I teraz tak po prostu straci edukację i znajomych na rzecz małego pasożyta, który wdarł się niezapowiedzianie w jej przyszłość?

– Słońce, czemu nic nie mówisz? – jej myślenie przerwał tata. – Na dodatek nic nie zjadłaś... Nie poznaję cię dziś.

Dziewczyna podniosła głowę i skupiła wzrok na mężczyźnie.

– Chyba po prostu źle się czuję. Pójdę się położyć – rzuciła głosem pozbawionym emocji i wstała.

Będąc w pokoju usiadła na łóżku i pozwoliła łzom płynąć swobodnie. Myślała tylko o tym, co zrobić, co będzie najodpowiedniejsze w tej sytuacji.

Słowo "ciąża" wydawało się z niej drwić, śmiać prosto w twarz. Jak to w ogóle możliwe, że to się stało? Przecież się zabezpieczali. To nie miało prawa się wydarzyć! Nie teraz, kiedy oboje sami byli jeszcze głupimi dzieciakami. Nie, to nie może być prawda. To jest sen, z którego nie potrafi się obudzić. Najgorszy koszmar. Za chwilę będzie po wszystkim, pójdzie do kuchni i przywita się promiennie z rodzicami wiedząc, że to był tylko zły sen. Nic więcej.

Minęły godziny, ale ten koszmar dalej trwał. Ojciec kilkukrotnie zaglądał sprawdzić, czy wszystko w porządku z jego córką. Wtedy udawała, że jest pogrążona we śnie.

Nocą skierowała się do toalety. Sięgnęła do szafeczki nad umywalką poszukując małego pudełeczka należącego do jej matki. Pragnęła to zakończyć. Nie wytrzymywała tego napięcia w głowie. Jakiś głos nieustannie powtarzał, że wszyscy ją znienawidzą, będą uważać za dziwkę, która wpadła. Będzie nikim, jeśli się dowiedzą. Rodzice ją wyrzucą z domu, chłopak nie uwierzy, że to jego dziecko, zostawi ją samą z tym... czymś. Nie taki miała plan na życie.

Rozważała adopcję, ale przecież i tak się dowiedzą. Nie da rady ukryć brzucha. Poza tym jak odda, będzie gorzej.

Poszła do kuchni wiedząc, że mama i tata już dawno śpią, nie ma mowy, żeby zauważyli, a kiedy się obudzą, będzie po wszystkim. Zniknie ich ciężar.

Niewiele myśląc wysypała tabletki na otwartą dłoń i szybkim ruchem włożyła je do ust popijając wodą z kranu. Zaczęła krążyć po pomieszczeniu, gdy kilka chwil po tym czynie poczuła uciskający ból w żołądku, który stopniowo się nasilał. Uklęknęła nie mając siły dłużej utrzymywać się na nogach. Zwinęła się w kłębek cała spocona i drżącą. Było jej ciepło i zimno na raz. "Wszystko będzie dobrze", usłyszała głos mamy, mimo że była całkiem sama. "Jeszcze tylko chwila". Miała wrażenie, że zaraz eksploduje. Płakała, pragnąc cofnąć ostatnie godziny. Nie chciała umierać.

Wtedy jej ciało rozluźniło każdy napięty mięsień, a z ust wydostała się biała piana. Ciałem wstrząsnął ostatni dreszcz. Po nim już nic nie bolało.

 

Kochała życie. Miała najbliższych przyjaciół, kochającą rodzinę i najlepszego chłopaka pod słońcem. Uwielbiała spędzać z nimi czas. Wtedy czuła, jakby wszystko było na odpowiednim miejscu. Tak powinna wyglądać jej przyszłość - u boku bliskich. Miała marzenia, które zaczynała spełniać.

Była szczęśliwa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Clariosis 09.12.2020
    Bardzo nie podoba mi się przekaz tego tekstu. Miał w domyśle wzbudzać współczucie, ale jedynie mnie zirytował. Ale o tym niżej.
    Bohaterka historii była wystarczająco dojrzała, by podjąć decyzję o współżyciu, ale kiedy doszło do ciąży, która jest tego naturalnym wynikiem, nagle jest "tylko nastolatką". I wszystko wokół jest winne - rodzice, chłopak, antykoncepcja, zarodek. Tylko nie ona, bo ona przecież jeszcze ma tyle planów. Gdzie było myślenie o tym wcześniej? Każdy normalny człowiek stosujący antykoncepcję powinien mieć świadomość, że ta może zawieść. Dlaczego nie zastanowiła się przed podjęciem decyzji, jak poradziłaby sobie "gdyby"? Głupota, naiwność? Nie mam pojęcia. Cokolwiek to było, nie usprawiedliwia niczego. Jeżeli ktoś podejmuje decyzje, musi umieć wziąć na siebie odpowiedzialność za wszelakie jej konsekwencje - i to się tyczy całego życia. Nie ma czegoś takiego, że w jednej sytuacji jesteśmy wystarczająco dorośli, a w innej nagle jesteśmy "tylko nastolatkami". Jeżeli ktoś nie umie unieść ciężaru własnej wolnej woli to tylko i wyłącznie jego wina. To nie ciąża zrujnowała dziewczynie życie. Sama na to zapracowała, udając dojrzalszą, niż naprawdę jest i nie przemyślając własnych działań. Dlatego jej nie współczuję.
    Oczywiście z moim punktem widzenia nie trzeba się zgadzać, ale niestety - taka jest prawda. Wiem o czym mówię. Ja osobiście jestem właśnie tym "pasożytem", co "zrujnował życie" niby dorosłemu, ale jednak emocjonalnemu bachorowi. Mówię o tym, byś zrozumiała autorko, że to nie jest atak na Ciebie - po prostu jeżeli już się tak obszernie wypowiadam, to chcę powiedzieć otwarcie skąd wynika moje stanowisko. Jestem absolutnie na nie - szczególnie końcówka mnie wzburzyła. Fajnie, że kochała życie. Podobno chciała być z bliskimi - dlaczego więc nie dała im szansy? Może by jej właśnie pomogli? A może nawet by się okazało, że dziecko byłoby jej równie bliskie? Nie dała temu szansy, bo myślała tylko o sobie. A życie nie jest tylko po to, by brać. Czasem trzeba dać też coś od siebie. Bohaterka tekstu nie umiała tego zrobić i sama jest sobie winna.

    Technicznie tekst jest dobrze napisany, nie zauważyłam żadnych błędów, więc to duży plus. Może później zajrzę jeszcze do innych Twoich publikacji.

    Pozdrawiam.
  • ObcaPlaneta 09.12.2020
    W pełni rozumiem opinię. Chciałam wyjść ze swojej strefy komfortu. Sama się nie zgadzam z decyzjami bohaterki, dlatego było to dla mnie spore wyzwanie. Dziękuję za komentarz, miłego dnia :)
  • Clariosis 09.12.2020
    ObcaPlaneta No, dlatego też ja sama chciałam zaznaczyć, że oceniam tekst, ale nigdy autora. Nie mam do tego prawa, skoro to dopiero pierwszy tekst od Ciebie który przeczytałam. :)
    Dziękuję za odpowiedź, dużo weny w przyszłości!
  • Marian 09.12.2020
    Twój tekst opisuje pewnien - na pewno niełatwy - ale jednak aspekt życia.
    Takie rzeczy się zdarzają i pisanie o nich to żaden grzech ani wstyd.
    Nie oceniam postawy bohaterki, ale tekst. A on mi się podoba.
  • ObcaPlaneta 09.12.2020
    Dzięki wielkie
  • Tjeri 09.12.2020
    Skoro tekst budzi emocje - to znaczy, że jest dobrze. Postawy bohaterki nie oceniam, ale historia przedstawiona jest realistycznie, dobrze wpisując się w rzesze durnych (sorry) nastolatek. Tekst dobrze napisany, za wyjątkiem kilku drobiazgów.

    "Sięgnęła do szafeczki nad umywalką /przecinek/ poszukując małego pudełeczka należącego do jej matki."

    "Niewiele myśląc /przecinek/ wysypała tabletki na otwartą dłoń i szybkim ruchem włożyła je /niepotrzebny zaimek/ do ust /przecinek/ popijając wodą z kranu."

    "Zaczęła krążyć po pomieszczeniu, gdy kilka chwil po tym czynie /może lepiej "kilka chwil później", a poczuła uciskający ból w żołądku, który stopniowo się nasilał."

    "Uklęknęła /przecinek/ nie mając siły dłużej utrzymywać się na nogach."

    "Nie znosiła myśli, że właśnie w tej chwili nosi w sobie rozwijający się organizm, który zniszczy jej życie. W końcu to tylko nastolatka." - tu trochę razi mnie lekka zmiana perspektywy narracyjnej " W końcu to tylko nastolatka" - w sensie, że konsekwentniej brzmiałoby "w końcu była nastolatką."

    Ogólnie - dobrze się czytało.
  • ObcaPlaneta 09.12.2020
    Dziękuję za komentarz :)
  • Bajkopisarz 09.12.2020
    Nadużywasz zaimków. Większość można spokojnie zastąpić rzeczownikami i przymiotnikami.

    Co do treści - skoro bohaterka zdecydowała się na taki krok, będąc przekonaną co do agresywnej postawy rodziców i bezwzględności chłopaka, gdy się dowiedzą, to coś było zdecydowanie nie tak. Musiała czuć, ze są jej obcy, że nie ma wsparcia, że nie jest kochana. Owszem, mogła uważać, że zawiodła rodziców (z zawiedzeniem chłopaka trochę gorzej, bo jednak do ciąży się mocno przyłożył, więc dlaczego miałby łatwo uniknąć odpowiedzialności). Czy ten poziom sprawionego zawodu był tak wielki, że się musiała zabić? Widocznie tak, co świadczy o mocno wypaczonych więzach rodzinnych, chociaż bezpośrednio z tekstu one nie wynikają. Co też jest dziwne, bo jakby faktycznie została odrzucona, to może byłby powód do samobójstwa. A tak, to nawet nie spróbowała się przekonać, z góry założyła jakąś tezę i działała pod nią.
  • ObcaPlaneta 09.12.2020
    Właśnie te zaimki to moja zmora ? Dziękuję
  • Zapraszamy do wzięcia udziału w Bitwie na Prozę:
    https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-38-w1343/
    Temat główny: Postęp
    Temat dodatkowy: Deheroizacja
    Wybramy jeden, lub drugi lub obydwa. Wybór należy do ciebie.
    Piszemy do 20.12.2020 do północy.
    Liczymy na Ciebie!!!
    Literkowa.
  • Pan Buczybór 10.12.2020
    O, super. Jakkolwiek to brzmi w kontekście tematyki opowiadania xd. Tak czy owak podoba mi się przede wszystkim realizm - nie ma happy endu, jest "proza życia" i dobrze zarysowana scenka z życia, a raczej z jego końca. W ogóle nastoletnie ciąże to okropieństwo. Bez wsparcia rodziny, "sprawcy" całego zamieszania, taka dziewczyna jest skazana na... no, niekoniecznie samobójstwo jak tutaj, ale coś takiego wpływa na całe życie przy słabej psychice, a raczej nie ma ludzi, którzy potrafili by to przyjąć całkiem na chłodno.
    Pozdrawiam
  • ObcaPlaneta 10.12.2020
    Dzięki wielkie, życzę miłego dnia :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania