Dżdżystość
Gotyk płuc aż po zieleń wznosi się strzeliście;
Mokre od pocałunków nieba marzą liście;
Krysztalą byt katedry z wonnego powietrza;
Tchem po deszczu rozkwitłym płacę świętopietrza.
Szare filce chmur grząskich zakończyły płacze,
A rozpękłe na dzwony z zieleni pałace
Brzmią ogrodami, które rajskie po ocean,
Choć to środek osiedla, w sercu budzą pean.
W takich chwilach otwarte przejścia potajemne
Dla tych, co kulty znają, i religje ziemne;
Zatem jedno znajduję z wejść do Labiryntu,
Boso, żeby tajnego nie zmylić zakrętu...
Może dojdę tym razem do serca błędnika?
Lecz po chwili zbyt krótkiej wielodroże znika!
Znów świat się zwyczajnymi tłumaczy wyrazy;
Deszcz nigdy w jedno miejsce nie pada dwa razy!
Może więc, dnia innego, gdy ziemia przemaka,
Odnajdę przejście w świętej skorupie ślimaka;
Co tam dąży uparcie, gdzie wzywa go aura:
Do jakiegoś dawnego, mitycznego tarła.
Tam, gdzie gwiazdy się rodzą, skąd ja się wywodzę,
Pragnę znaleźć powrotną, nim zarośnie, drogę;
Po deszczu zawsze łatwiej, trawa stopy liże,
A ty czujesz że jesteś bliżej, coraz bliżej...
Komentarze (14)
Kogoś, kto we dżdżu idąc sen dżdżom wszystkim wyśnił,
Ziemię spulchniać, by kroki swoje stawiał miękko
I śnił jeszcze, i myślał. Z zasłuchania pęknąć -
Taka śmierć może kiedyś wśród traw mokrych liści
Dżdżownicy przemokniętej naprawdę się ziści,
Gdy wśród woni powietrza "katedry w kryształach"
"Dżdżą jestem wielką..." - jęknie ta dżdżownica mała.
Pozdrawiam ?
Wspaniały wiersz dałeś dzisiaj. Majstersztyk.
Pozdrawiam ?
w szalonym czasie, wirze↔ ''A ty czujesz że jesteś bliżej, coraz bliżej...''?:)↔Pozdrawiam:)↔%
Pozdrawiam ?
Dlaczego bazujesz na minionych epokach?
Czy dzieci nie powinny rozumieć rodziców?
Moje texty to stylizacja, a nie imitacja. Zresztą nawet gdyby była, szlachetne byłoby dążenie do powtórzenia dawnej jakości. Której nie czują współcześniacy na ogół, bo są bezgustami.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania