Dziadowskie Halloween
Coraz większa popularność Halloween w Polsce wywołuje niemało kontrowersji. Nie chodzi jedynie o przeciwstawianie kosmopolitycznej postawy tradycyjnym wartościom ale również o aspekt religijny obchodzonego święta. Czy jednak ta “amerykańska” tradycja jest nam naprawdę aż tak obca kulturowo, by było o co kruszyć kopię?
Święta w ten czy inny sposób poświęcone zmarłym obecne są w większości kultur na świecie i obchodzone są od tysięcy lat. Co ciekawe, często przypadają one na jesień. Ma to zapewne związek z odejściem lata i zbliżającą się nieuchronnie zimą, kiedy to przyroda “umiera”, jak słowiańska bogini Marzanna.
Dla naszych przodków był to z jednej strony okres radości i dostatku, po zakończonych żniwach, z drugiej zaś, strachu przed chłodem i głodem, z którymi niebawem przyjdzie im się zmierzyć. Ten stan liminalny doskonale wplata się w kanwę Halloween jak i dnia Wszystkich Świętych, słowiańskich Dziadów czy meksykańskiego Dia de Muertos – Dnia Śmierci. Wszystkie te święta obchodzone są do dziś, odbywają między 31 października a 2 listopada, posiadają podobną genezę i operują na założeniu, że w te dni granica między światem żywych i umarłych jest najcieńsza i najłatwiej ją przekroczyć. Szokującym dla obrońców wartości kościelnych może być to, że każde z nich wywodzi się z tradycji przedchrześcijańskich. Podobieństwa, między nimi, jeżeli przyjrzeć się dokładnie, są na tyle duże, że je wszystkie określa się niekiedy w języku naukowym mianem Zaduszek.
Skoro chodzi o to samo, to czemu zgapiamy od amerykanów, zamiast celebrować nasze tradycje? Odpowiedź na to pytanie może być banalnie prosta: ze wszystkich wymienionych tu świąt, tylko dzień Wszystkich Świętych ma smutny klimat. Odwiedzanie grobów, palenie zniczy, modlitwa i refleksja, są mówiąc dzisiejszym językiem “mało marketingowe”. Natomiast latarnie z dyni, przebrania i słodycze, trafiają bezbłędnie do młodszego pokolenia, które dodatkowo ma Halloween zareklamowane przez zachodnie filmy. Pod tymi względami nawet wracające nieśmiało, w ostatnich latach do łask, Dziady, ze swoją bogatą obrzędowością nieszczędzącą jedzenia i wódki, również kuszącą maskami i latarniami, odpadają w przedbiegach. Brak im telewizyjnej i internetowej promocji Halloween.
Te dwa święta, natomiast naprawdę więcej łączy niż dzieli. Oba są świętami pogańskimi, z tym, że Dziady wywodzą się oczywiście z kultury Słowian, a Halloween Celtów. Amerykanie jedynie zaadoptowali to ostatnie na własne potrzeby, włączając je jako kolejny mały składnik do olbrzymiego tygla kulturowego, który składa się na ich tradycję młodego kraju. Najprawdopodobniej wzięło się ono od święta Samhain (dosłownie “koniec lata”), podczas którego Celtowie fetowali zarówno zakończenie żniw jak i roku, podług ich kalendarza. Do obrządku należało palenie ognisk, a także przywdziewanie masek potworów i demonów, wszystko by odegnać złe duchy, które tej nocy przedostały się do świata żywych. W słowiańskiej tradycji zaduszki były bardziej gościnne, bo o ile nasi przodkowie również zabezpieczali się na wiele sposobów przed różnymi upiorami, to najważniejszym aspektem Dziadów było goszczenie duchów bliskich. Palono ogniska, przy których dusze mogły się ogrzać, zostawiano poczęstunek w formie jadła i alkoholu a drewniane maski – kraboszki symbolizowały zmarłych, zamiast ich tylko odstraszać.
Chociaż jak widać z powodzeniem moglibyśmy świętować w obrębie własnej tradycji, i dalej dobrze się bawić, wybieramy jak wielu innych przypadkach zachodni model. W tym konkretnym zestawieniu muszę poza marketingiem, winą obarczyć również brak świadomości. Mam wrażenie, że przez dziesięciolecia, jeśli nie stulecia, jedynym śladem Dziadów w polskiej kulturze był i w dużej mierze nadal jest, utwór Adama Mickiewicza. Zapewne dlatego dzisiejsza młodzież lepiej jest zaznajomiona z amerykańską wersją święta pogańskich celtów niż własną spuścizną.
Tu dochodzi do głosu aspekt wiary, który często dominuje w dyskusjach odnośnie tego jak należy obchodzić Zaduszki. Zarówno Halloween jak i Dziady to pogańskie święta i dobremu katolikowi zwyczajnie nie wypada brać w nich udziału. Jednak już wybór tej a nie innej daty na dzień Wszystkich Świętych, w kościele katolickim nawiązuje bezpośrednio do przedchrześcijańskich tradycji. Bowiem musimy pamiętać, że jest to święto dużo młodsze, sięgające ledwo VIIw. Na tym nie kończą się jednak pogańskie wpływy. Dziś zamiast ognisk na grobach, zapalamy świeczki, jednak płoną one tym samym płomieniem, mającym prowadzić i ogrzewać dusze naszych zmarłych. Groby natomiast przystrajamy tak samo, by oddać hołd pamięci, tych którzy odeszli. Również, bądźmy ze sobą szczerzy, przebieramy się, by wyglądać jak najlepiej i zwrócić na siebie uwagę, nie ważne, umarłych czy żywych. Skoro już w tradycji katolickiej jest tyle wspólnych mianowników z obrzędami pogan to co złego może uczynić jakiś tam cukierek, albo psikus?
Komentarze (20)
Mianowicie tu:
"Pod tymi względami nawet wracające nieśmiało, w ostatnich latach do łask, Dziady, ze swoją bogatą obrzędowością nieszczędzącą jedzenia i wódki, również kuszącą maskami i latarniami, odpadają w przedbiegach."
Chodzi o to wyrazenie:
"w ostatnich latach do łask".
Podzielam myśl co do Dziadów - za mało informacji ogólnodostępnych.
Zbieżność dat z katolickimi świętami jest oczywista. Tak wypierano wcześniejsze religie. Nie da się wyplenić świąt obchodzonych od wieków, zmienia się więc tylko fasadę, pozostawiając sedno. (Pomyślcie o tym przy kapliczkach - często stawiane były w miejscach pogańskich kultów). Tak jest z zaduszkami (dziady), świętem Matki Boskiej Zielnej (obchody ku czci Marzanny, której składano w ofierze wieńce oraz ziarna zbóż i nazywano ją Zbożową Matką) Bożym Ciałem i wieloma innymi świętami. Tak to się odbywało.
Wszystkich świętych, zaduszki bardzo lubię, bo mają piękny klimat. Słuszne spostrzeżenie, z tym smutkiem... Choć dla mnie to bardziej zaduma niż smutek. Ciekawie (fajnie) te święta spędzają Romowie, którzy spędzają godziny na grobach bliskich - rozmawiają, wspominają, śmieją się, jedzą i piją - i bynajmniej nie herbatę. Mają pięknie oswojoną śmierć.
Ale i tak bank rozbijają w Indonezji - święto Ma'nene ciężko ogarnąć wyobraźnią. Sami zobaczcie:
https://www.google.com/amp/s/www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/indonezja-festiwal-manene-wykopuja-zmarlych-z-grobu-i-stroja/jp5vjyc.amp
Kuktura słowiańska jest pełna powagi i zadumy, to także ma swój urok.
Zależy, co komu w duszy gra.
Bardzo dobry artykuł. Proszę o więcej?
W miarę powiększania doświadczeń życiowych zbliżamy się bardziej do tradycji i patrzymy z dystansem na obyczaje rodem z Ameryki. Serdecznie pozdrawiam!
Temat według mnie trochę za często poruszany, przehypowany, ale twoje podejście jest rzeczowe i całkiem uczciwe. Przedstawiasz trochę faktów, podajesz sensowne argumenty. No, i pokazujesz, że nagonka prowadzona przez fanatyków jest bezsensowna, bo w zasadzie wszystko wywodzi się z tych samych źródeł. I zgadzam się, że praktykowanie dziadów byłoby ciekawsze, niż podążanie za zachodnimi wzorcami.
W ten sposób wyniszczono nie tylko społeczeństwo lecz także wartości religijne tamtejszej kultury (z Aborygenami było nadzwyczaj podobnie)
Najczęściej różnorakie głupoty mogą stać się tradycjami...
Tak też jest z tym indykiem, który... ;)) Pzdr. serdecznie
Nie zerżnięte bezmyślnie z neta i podane jako własna mądrość.
Z technicznych drobiazgów - gdzieś tam potraktowałeś "amerykanów" z małej litery, a chyba należała im się jednak wielka! ;)
Indianie nie protestują (podobnie do bizonów) po prostu już nie żyją ;))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania