Dzieci Saturna

Zbieram słowa,

bo trzeba nazwać mądrość,

która do tej pory była w cieniu.

Wyrażam zgodę na wszystko

co się dzieje i jeszcze nastąpi.

Na tym polega wierność. Przylega

do myśli, lecz nie potrafi wyjaśnić.

 

Nasza rozkołysana planeta

codziennie dokonuje zniszczeń.

Możliwe, że wkrótce staniemy się

zwykłą ilustracją, wczorajszym pyłem.

 

W tej nowej przestrzeni przesuwam

palcami całe północne niebo.

To przez wiatr muszę mocno trzymać

koniec nitki, jednak chłód Saturna

ciągle dotyka mojej twarzy.

 

Czuję obecność, nawet, gdy zapada cisza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Piszesz rzadko, ale w punkt.
  • kikimora rok temu
    Dziękuję.
  • Kapitalny wiersz! Pozdrawiam 5
  • kikimora rok temu
    Tak wyszło - dziękuję.
  • Dekaos Dondi rok temu
    Kikimora↔Pierwsza zwrotka, to jakby w pewnym stopniu, monolog Saturna. Obrazowe zilustrowanie tekstem. Szczególnie z tą nitką i co z nią związane. A zimny chłód boga zasiewów i czasu, można zrozumieć, dwojako.
    Że wam pomogę lub wcale, gdy będziecie podcinać gałąź od "strony pnia planety" na których egzystujecie.
    Pozdrawiam?:)
  • kikimora rok temu
    To moja planeta i wcale nie jest mi z nią łatwo.
  • Monia rok temu
    Trochę jakby o obojętności i o tym,że człowiek w dzisiejszym świecie może obrócić się w "pył" nic nie znacząc pozdrawiam 5 ☺.
  • kikimora rok temu
    Taka jest płynność świata - dzięki za słowo.
  • Lotos rok temu
    Ciekawy wiersz, trochę wieje grozą.
  • kikimora rok temu
    Pewnie tak, na upartego zawsze można odnaleźć okruszek ciepła.
  • Saturn... Sam on, usposobienie wszechwidzącego oka, węża, niosącego światło upadłego anioła, Setha, Ra.. Tak ?
  • kikimora rok temu
    Saturn bardzo plącze ścieżki. Wiem coś o tym.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania