Dzieci Saturna
Zbieram słowa,
bo trzeba nazwać mądrość,
która do tej pory była w cieniu.
Wyrażam zgodę na wszystko
co się dzieje i jeszcze nastąpi.
Na tym polega wierność. Przylega
do myśli, lecz nie potrafi wyjaśnić.
Nasza rozkołysana planeta
codziennie dokonuje zniszczeń.
Możliwe, że wkrótce staniemy się
zwykłą ilustracją, wczorajszym pyłem.
W tej nowej przestrzeni przesuwam
palcami całe północne niebo.
To przez wiatr muszę mocno trzymać
koniec nitki, jednak chłód Saturna
ciągle dotyka mojej twarzy.
Czuję obecność, nawet, gdy zapada cisza.
Komentarze (12)
Że wam pomogę lub wcale, gdy będziecie podcinać gałąź od "strony pnia planety" na których egzystujecie.
Pozdrawiam?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania