DZIĘCIOŁ

Kiedy dzieci były małe,

To po lesie wędrowałem

Pchając wózek po wertepach wokół miasta.

Dziecko spało, szczygieł śpiewał,

Dzięcioł walił łbem w pień drzewa,

Makolągwa budowała szkielet gniazdka.

 

Kiedy dzieci już podrosły,

To pod namiot w cieniu sosny

Jechaliśmy na wybrzeże rok po roku.

Czyżyk darł się nam nad głową,

Mewy w berka grały z sową,

Dzięcioł towarzyszył nam na każdym kroku.

 

Gdy już dzieci były duże

Wyjechaliśmy na dłużej,

By po górach powędrować z plecakami.

Pluszcz czatował przy strumieniu,

Jastrząb siedział na kamieniu,

Dzięcioł tłukł się konsekwentnie gdzieś nad nami.

 

Gdy wróciliśmy do domu

To w ogrodzie po kryjomu

podglądałem harce wróbla i sikory.

Wtedy znów Go zobaczyłem -

Odwrócony do mnie tyłem,

Wydłubywał larwę spod zmurszałej kory.

 

Kiedy skradać się zacząłem

Przepychając się z kwiczołem,

Co wraz z wroną chciał prześledzić bieg wydarzeń,

Przyleciała kuropatwa,

Za nią sójka i jej dziatwa,

Wszystko po to, by mieć wieczór pełen wrażeń.

 

Gdy zbliżyłem się do Niego

Zapytałem Go : kolego,

Czemu śledzisz nas dekadę, albo dłużej ?

Dzięcioł wstał (bo wcześniej siedział)

I zdziwiony odpowiedział :

Dla twych dzieci jestem wszak Aniołem Stróżem…

 

O żeż w mordę ! wrzasnął rudzik,

Że aż głuszec się obudził

I orlęta wystraszone jęły kwilić.

A do kraski rzekła sroka,

Obserwując to z wysoka :

Popatrz, pani, jak pozory mogą mylić !

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Galaktyka dwa lata temu
    Świetny ubaw. Pozdrawiam z 5*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania