Dzień bez słońca

Tego dnia słońce dla niego nie wzeszło. Obudził się we wszechobecnym mroku, który będzie mu towarzyszył już do końca.

Świadomość tego, że już nie wyrwie się z tej głuchej ciszy nie wzbudzała w nim lęku. Przecież sam się na to zgodził. Chciał tego. Dożył do tej lekkiej ekscytacji, która pozwalała mu się sobą nacieszyć, gdy w pobliżu znajdowało się niebezpieczeństwo.

Tak. Zdecydowanie po to się urodził. Urodził się dla właśnie tego dnia, kiedy to wyruszy na swoje pierwsze polowanie, kiedy to stanie oko w oko z bestią, kiedy to przeszyją go te wszystkie uczucia, które na razie zna tylko z opowieści starszych, kiedy to zmierzy się ze stworem i dowie się ile jest wart, kiedy to w końcu wróci do osady z wielką raną, która zmieni się w bliznę - dowód jego zwycięskiej walki o honor.

Wyszedł ze swojego domu, lecz go nie zamknął, bowiem wiedział, że może już do niego nie wrócić. Liczył się nawet z najgorszymi scenariuszami. Skierował się w stronę lasu, bo tam najprędzej można je spotkać.

Chowają się w mroku, między drzewami, w miejscach nie odwiedzanych przez ludzi regularnie, ale tam, gdzie od czasu do czasu ktoś zbłądzi. Wędrowcy zawsze ściśle trzymają się szlaku, bo wiedzą, że każdy, kto zboczy z drogi, staje się ich ofiarą. A są one niezwykle okrutne. Bawi je cierpienie, a krzyki bólu i rozpaczy sprawiają przyjemność, jednak szybko nudzą się swoimi zabawkami i albo je pożerają, albo zostawiają na śmierć z głodu, braku wody, strachu, zmęczenia i szaleństwa. Podobno każdy traci zdrowe zmysły już od samego patrzenia w ich głębokie ślepia, jednak nikt tego do końca nie potwierdził. Podwód jest prosty. Fachowcy, ludzie zajmujący się niwelowaniem ich, z nikim nie rozmawiają o szczegółach swojej pracy, a nikt oprócz nich spotkania z głębią oczu, których barwa na zawsze pozostanie nieokreślona, nie przeżył.

Szedł leśną ścieżką. Powoli, lecz pewnie. Nie rozglądał się. Wiedział, że jeden z nich go obserwuje. Musiał pokazać, że idzie prosto na niego, że się nie boi i nie zawaha.

Szybko dotarł do rozstaju dróg, ale nie wybrał żadnej ze ścieżek, a wszedł w cichą gęstwinę, ignorując wołania wieśniaków, którzy ostrzegali go przez niebezpieczeństwem.

Stwór niemalże od razu wyczuł jego obecność, a on wyczuł obecność stwora, jednak szedł dalej w zaparte. Wielką hańbą byłoby dla niego i jego nauczyciela, gdyby wrócił nie widząc nawet swojego przeciwnika.

Nagle ni stąd, ni zowąd zerwał się porywisty wiatr, który potargał jego długie, niezwykle ciemne, lecz nie czarne włosy. Po kilku sekundach wszystko zamarło, a w powietrzu unosił się niespotykanie słodki zapach. Zdążył tylko raz napełnić się tą wspaniała wonią, bo momentalnie wstrzymał oddech, gdy okropne stworzenie spojrzało mu z zaciekawianiem w oczy.

Dobył miecza, ale bestia była szybsza.

Z takiej podróży wraca się już tylko jako Fachowiec. Jemu jednak nie było dane otrzymać tego tytułu.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Senezaki 26.07.2015
    To opowiadanie jest takie... No... No wiesz XD Bardzo mi się podobało, szczególnie koniec. Daję 5 :)
  • UnDragon 26.07.2015
    Bardzo się cieszę, że przypadło Ci do gustu :D Dziękuję za miłe słowa :)
  • Mira 27.07.2015
    Z jednej strony chciałabym przeczytać więcej, a z drugiej, zakończenie bardzo mi się podobało i innego sobie nie wyobrażam. ;_; Chciałabym przeczytać coś jeszcze od Ciebie :)
  • UnDragon 27.07.2015
    Napiszę coś, jak tylko przyjdzie do mnie jakiś ciekawy pomysł :D
  • Daniel 31.08.2015
    „Świadomość (tego), że już nie wyrwie się z (tej) głuchej ciszy nie wzbudzała w nim lęku.” — „tego” oraz „tej” niepotrzebne. Wyrwanie i wzbudza to czasowniki, więc powinny zostać oddzielone przecinkiem.

    „Chciał (tego).” — powtórzenie „tego”. Teoretycznie może zostać, ale ja usunąłbym całe to zdanie, albo rozbudował do takiej formy, żeby uniknąć powtórzenia.

    „Urodził się dla właśnie (tego) dnia,…” — chyba bardzo lubisz słowo: „tego” :P Można napisać: Urodził się właśnie po to, by wyruszyć na pierwsze polowanie…

    „która zmieni się w bliznę - dowód (jego) zwycięskiej walki o honor.” — Obyłoby się bez „jego”.

    „Wyszedł ze swojego domu, lecz go nie zamknął, (bowiem wiedział), że może już do niego nie wrócić.” — Zły szyk. Wiedział bowiem, jest prawidłową formą.

    „Chowają się w mroku, między drzewami, w miejscach (nie odwiedzanych) przez ludzi regularnie,…” — Nieodwiedzanych, piszemy łącznie, ponieważ jest to przymiotnik.

    „Szybko dotarł do rozstaju dróg, ale nie wybrał żadnej ze ścieżek, (a) wszedł w cichą gęstwinę, ignorując wołania wieśniaków, którzy ostrzegali go przez niebezpieczeństwem.” — zbędne „a”.

    „…gdyby wrócił nie widząc nawet swojego przeciwnika.” — „Wrócił” oraz „widząc” to czasowniki, należy je oddzielić przecinkiem.

    Tekst krótki i przyjemny w czytaniu, nawet mimo tych kilku potknięć. W skromnej formie zgrabnie ujęłaś całą historię. Zaciekawiłaś mnie i za to duży plus. Niedopowiedzenie, odnoście potworów jest dobrym zabiegiem, wzbudza zainteresowanie i czytelnik, mknie dalej przez słowa, żeby poznać odpowiedź na pytanie.
    Tekst, dobry. Gdyby nie błędy zostawił bym 4, a tak niech będzie 3. Mam nadzieję, że cię nie uraziłem. Pisz dalej i ćwicz, czekam na więcej opowiadań twojego autorstwa.

    Pozdrawiam, D.
  • Vasto Lorde 31.08.2015
    Tekst:

    "(...)dowie się ile jest wart," - przecinek przed "ile"

    "nie odwiedzanych" - piszemy łącznie - nieodwiedzanych

    "(...) ostrzegali go przez niebezpieczeństwem." - tu chyba powinno być "przed", a nie "przez"

    "(...) wrócił nie widząc nawet swojego przeciwnika." - usunąłbym wyraz "nawet".

    Widzę, że większość błędów została wymieniona, więc nie będę się powtarzał, wymieniłem te, których jestem pewien :)

    Fabuła:

    Ciekawie opowiedziane i sam pomysł jest w miarę dobry. Ten stwór jest taką pewną zagadką, co bardzo zaciekawia. Ogólnie, tekst choć krótki to szybko się go czyta i nie nudzi. Dam czwóreczkę na zachętę :D
  • Ekler 31.08.2015
    Pomysł był ciekawy, a zakończenie... powaliło - urwało akcję tak nagle. Początek był trochę męczący, ciężki szyk zdań. Jak dla mnie opowiadanie nie miało tej lekkości, a mimo tego, że było krótkie, bardzo się dłużyło. Było kilka powtórzeń, które w jednym miejscy nadawały dramaturgii, a w innym po prostu mi nie brzmiały. Całość oceniam na 3
    Błędy techniczne zostały wyżej wymienione.
  • Ronja 01.09.2015
    Po przeczytaniu, mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze przedstawiony pomysł i rewelacyjne, w moim odczuciu, zakończenie. Błędy, które wymienili chłopcy, faktycznie były, aczkolwiek nie powiem, aby mocno mi utrudniały czytanie i przeszkadzały w odbiorze całości (no może poza mnogością słowa "tego" na początku, to faktycznie rzucało się w oczy ;)). Z drugiej strony natrafiłam na ten sam problem co Ekler - czytało się dość ciężko, złapałam się na tym, że czytam jedno zdanie po dwa razy, żeby aby na pewno zrozumieć po co on tam idzie, z kim walczyć, kim chce zostać i tak dalej. Jednak jak widać po komentarzach, jestem w mniejszości, a więc możesz to uznać za opinię kogoś, kto po prostu nie jest w grupie odbiorców, w jaką celujesz ;). Mimo wszystko tekst, patrząc zarówno obiektywnie jak i subiektywnie, dobry :)
  • Amy 02.09.2015
    Hmm... Jest w tym tekście coś takiego, co sprawia, że chce się go czytać, nawet mimo ciężkiego początku. Coś jednak mi nie odpowiada, ale nie potrafię powiedzieć co. Najgorszy jest chyba ten brak lekkości. Niby zaciekawia, ale musiałam dwa razy niektóre zdania czytać, żeby w pełni zrozumieć, o co chodzi.

    Tekst oceniam na 3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania