Dzień jak co dzień
Dzień jak co dzień. Godzina 6:00 - idealna pora na beznamiętne i nieuchronne uruchomienie się budzika w telefonie. Tak bardzo idealna jak bardzo znienawidzona. Radość z tego faktu, nie wiedzieć czemu, zupełnie podobna do radości ze słuchania kosiarek żyłkowych pod oknem o tejże samej porze dnia. Ujmujące. Pan Nikt nie otwierając jeszcze oczu machinalnie wyłączył narzędzie porannych tortur. "Dlaczego Nikt?" Zastanowił się przez chwilę. "Przecież kiedyś miałem jakieś normalne imię... chyba kiedyś... a może nawet jeszcze wczoraj?" Pan Nikt nie mogąc sobie przypomnieć jak właściwie ma na imię, w przypływie złości postanowił otworzyć oczy. Spojrzał z wyrzutem na szary jak co dzień sufit. Przez dłuższą chwilę tak trwał aż w końcu wyszeptał do siebie głosem pełnym obojętności: "Najgorzej obudzić się rano martwym... najgorzej..." W zasadzie Pan Nikt zdał sobie sprawę z tego, że martwy budził się od bardzo dawna, może nawet od zawsze. Dzisiaj, nie wiedzieć zupełnie czemu, postanowił to sobie brutalnie uświadomić. Była to chwila, w której pożałował, że otworzył oczy i że ma taki nijaki sufit. Szczególnie jednak żałował, że to akurat dzisiaj, że w tak beznadziejny dzień jak zawsze takie mało radosne myśli mu przychodzą do głowy. "Nic nie jest tak jak być powinno, nic..." - pomyślał - "ja jestem do niczego, ludzie są do niczego, życie jest do niczego... w zasadzie wszystko jest do ..." Pan Nikt nie zdążył zakończyć z twórczą pasją myśli. Wrzucane przez klących śmieciarzy śmieci do pomarańczowej, jak sądził, śmieciarki skutecznie wybiły go z rytmu. "Yhhhh...." - westchnął z bólem głośno. Niezbyt głębokie myśli Pana Nikt o śmieciach przesunęły się płynnie na wspomnienie kobiety szukającej w odpadach ludzkości tego wszystkiego co się jeszcze da sprzedać. "W zasadzie to nie mam tak źle" stwierdził mrucząc pod nosem - "Wszystko mam, więc na co i po co ja narzekam...". Rozmyślanie to podsumował kolejnym "Yhhhh...." po czym dodał: "Czego ja szukam? Za czym błądzę?... Beznadzieja, beznadzieja totalna". "Wszystko to marność i tylko marność..." dopowiedział na głos Pan Nikt. Przez chwilę zastanowiał się jak wyjść z tej sytuacji gdyż siedzieć w niej bardzo nie chciał. "Bo skoro najgorzej obudzić się rano martwym jest najgorzej to najlepiej byłoby obudzić się rano żywym" stwierdził logicznie Pan Nikt. Wszsytkie rozwiązania jakie przychodziły mu do głowy wydawały się słabe, marne i tak samo beznadziejne jak dzień w którym zaczął się nad tym wszystkim zastanawiać. "A może...." - pomyślał z nadzieją - "a może rozwiązaniem jest to rozwiązanie najmniej oczekiwane... słyszane ale nie usłyszone widziane ale nie zobaczone?" Pan Nikt już wiedział do kogo zwróci się o pomoc, bez względu na to jak bardzo irracjonalnie to brzmi lub wygląda. I z całej głębokości swojej udręczonej duszy zawołał: "Panie Jezu, proszę, jeśli istniejesz, ratuj mnie!"
Komentarze (3)
Tekst posiada wiele błędów interpunkcyjnych, głównie brakujących przecinków. Masz również wiele powtórzeń słowa "jak". To, co tutaj napisałeś jest ogólnie rzecz biorąc nudne, ciężko się czytało i nie bardzo wiem, czy jest to część opowiadania, czy co? Bo kompetnie nic nie wnosi. Napisane jest dość topornie, jak powiedziałam ma mnóstwo powtórzeń. Na dzień dzisiejszy zostawiam 1, zarówno za wartość merytoryczną tekstu, jak i jego wygląd stylistyczny.
"Pan Nikt nie otwierając jeszcze oczu machinalnie wyłączył" - "nie otwierając jeszcze oczu" ubrałabym we wtrącenie :)
"Przez dłuższą chwilę tak trwał aż w końcu" - przecinek po "trwał"
"wszystko jest do ..." - bez spacji
"rozwiązania jakie przychodziły mu do głowy wydawały się" - "jakie przychodziły mu do głowy" ubieramy we wtrącenie
"nie usłyszone(usłyszane)" - nieusłyszane*
"nie zobaczone" - niezobaczone*, przymiotnik ;)
"już wiedział do kogo zwróci się" - przecinek po "wiedział"
W odwołaniu do komentarza elenywest:
"Dzień(,) jak co dzień" - bez przecinka jest dobrze, porównanie proste. Nie stosujemy w nim przecinków.
"w przypływie złości(,) postanowił otworzyć oczy" - bez przecinka. To nie musi być wtrącenie.
"Spojrzał z wyrzutem na szary(,) jak co dzień sufit." - bez przecinka, porównanie proste
"tak beznadziejny dzień(,) jak zawsze" - to samo. To raczej nie jest wtrącenie, bo chodziło o to, że dzień jest beznadziejny jak zawsze i tak dalej. A nie o to, że w taki beznadziejny dzień jak zawsze się coś wydarzyło.
"tak samo beznadziejne(,) jak dzień" - porównanie proste.
"może rozwiązaniem jest to rozwiązanie(powtórzenie)" - to raczej umyślne powtórzenie. Bo to myśl bohatera, czyli jakby monolog, więc bohater sobie może powiedzieć teoretycznie 5 powtórzeń w jednym zdaniu i za bardzo nie można się tego czepić, bo to mowa bohatera, nie narratora.
No, trochę Ci tych błędów ujęłam :) Uśmiałam się, bowiem jeden z użytkowników nazywa się "Pan Nikt". Ciekawe, czy ucieszyłby się, że został postacią czyjegoś opowiadania :D Co do treści tekstu - ciekawe dywagacje, jednak forma już nieco podupadła. Zostawiam 3,5 czyli 4 za błędy i radzę dodać akapity, bo ciągły tekst dla czytelnika jest mordęgą, nawet jeśli krótki. To tak na dobry początek :) Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania