Dziennik Kapitana Westa - Rozdział 1 - Kordelas, dziennik i butelka rumu

Ahoj szczurze lądowy, pozwól że doleje ci do twojego kielicha odrobinę rumu, i opowiem ci o największym w historii napadzie, który dokonał nie kto inny jak sławny Kapitan Henry West zwany również blizną. Jesteś gotów poznać największą tajemnicę pirackiego świata? Arrr a więc siądź wygodnie i wysłuchaj co stary korsarz ma do opowiedzenia.

 

Był to bodajże rok 1715, na wodach morza Karaibskiego żeglował wówczas skradziony Angielski galeon, o czarnych jak sadza żaglach i czarnej banderze, na której znajdowała się biała szabla i kielich. Był to okręt najokrutniejszego wówczas żeglarza, lecz nie był to Kapitan Henry West, lecz zwany wężem morskim Jack Moor, powiadam wam, bardziej złowieszczego i gburowatego człowieka nie widziało morze, miał on czarne długie włosy z małymi rysami siwizny, i dużego wąsa którego co jakiś czas sobie przykręcał, jakby nie miał nic innego do roboty. Ciekawi jesteście pewnie, gdzie znajdował się wtedy Kapitan Henry, otóż żeglował razem z innymi piratami na "Czarnym Smoku" ku Brytyjskiej kolonii aby ją zrabować, lecz nie był on wówczas tak szanowany i znany jak dzisiaj, był on wtedy zwykłym szarym majtkiem, który zaciągnął się na statek ponieważ jak mawiał "miał już dość tych lądowych problemów"

 

Wybiła godzina 6:00 nad ranem, z górnego pokładu Bosman już walił już w mosiężny dzwon aby obudzić członków załogi. Dolny pokład aż zadrżał, wszyscy lada chwile poderwali się z swoich koj, a schody ledwo pękały pod naciskiem ciężaru. Z łóżka wówczas wstał Henry, drobnej postawy pirat z niewielkiej wielkości ciemnobrązową brodą i i krótko ściętymi włosami. Henry bez pośpiechu ubrał swoje ciemne spodnie, wszedł w skórzane buty i popił przy okazji jakiegoś trunku z butelki leżącej pod łóżkiem. Wyszedł z dolnego pokładu, wolnym krokiem, a słońce oślepiało go coraz bardziej gdy wychodził na pokład.

 

- HENRY! Ty łajdaku, do szeregu zbiórka - krzyknął Bosman surowo spoglądając na ledwo obudzonego majtka.

 

Henry bez słowa udał się w stronę szeregu, stanął na końcu, i chwiejnie próbował się utrzymać na nogach, słuchając jednocześnie to co miał mu do powiedzenia Bosman.

 

- Dzisiaj panowie prawdopodobnie dopłyniemy do brzegu Kingston, wszyscy wiemy po co tam płyniemy, tak więc kapitan ogłosił pełną mobilizację, macie być gotowi na każdą ewentualność - donośnym głosem przemawiał Bosman.

 

Cała załoga od razu ruszyła do pracy, tu trzej marynarzy zaczęło wspinać się na maszt aby rozwinąć żagle, tam nawigator zaczął coś kreślić na mapie i drapać się po łbie, a tam natomiast kuk zaczął wołać kilku majtów do pomocy w kambuzie, praca na statku szła pełną parą, każdy miał ręce pełne roboty.

 

- Henry! - zawołał ponownie Bosman i spojrzał surowym wzrokiem.

- Jeszcze jeden taki numer a obiecuje ci że osobiście dopilnuje że wylecisz za burtę przy najbliższej okazji. - powiedział Bosman z gburowatym wyrazem twarzy.

- Tak jest. - odrzekł lekceważąco Henry, i udał się w stronę przedniego pokładu aby pomóc staremu marynarzowi z czyszczeniem armaty.

- Znowu cie opierdolił? - Zapytał stary marynarz o miłej twarzy i siwych, wypadających włosach.

- Szkoda gadać. - Odparł Henry - Zawsze się musi do mnie przyczepić, tutaj źle doszorowałeś, tam źle postawiłeś, a tutaj jak zwykle wstałeś odrobinkę za późno niż wszyscy. - dodał z zażenowaniem.

- Bosman już taki jest - dodał marynarz - Wymaga, to prawda ale dobrze wykonuje swoje obowiązki. - odparł z poważną miną.

-Może masz racje, tak czy owak wolałem go gdy nie zgrywał takiego tępego buca. - z uśmiechem stwierdził - Tak w ogóle to czy my się poznaliśmy? nie kojarzę cie.

 

- Haha. - parsknął śmiechem marynarz. - A no nie znamy się bo trafiłem tu jakoś tydzień temu, ale widzę że kipisz energią, więc przedstawię się, Morris White. - z dumą powiedział.

- Miło mi, ja jestem Henry West, dumny i siejący strach majtek na Czarnym smoku. - prześmiewczo odparł.

- Humoru to tobie nie brak przyjacielu, a i wyglądasz na młodego, co cię skłoniło ku nieznanym wodom? sława i bogactwo?

- Niee, to nie to. - odparł Henry. - Ja nie potrafię się odnaleźć na lądzie, od małego uwielbiałem nasłuchiwać fal i śpiewu mew, to coś.. coś co powoduje że chce mi się żyć.

- A ty? Co ciebie tutaj sprowadziło? - zapytał.

-Mnie chłopcze sprowadziło tu życie, od młodzieńczych lat pływałem po tych morzach, służyłem nie na jednym statku i wiele widziałem w swoim życiu, teraz.. teraz czuje że to jest mój ostatni rejs, i chce go przeżyć jak najlepiej. - odparł.

 

Przez chwile obaj czyścili armatę w ciszy, Morris staranie, lecz Henry już mniej lecz ukradkiem spoglądał na to co robi starszy, bardziej od niego doświadczony marynarz. Nagle nastąpił wielki huk, statkiem tak wstrząsnęło że przewróciło się wiaderko z wodą, zza lewej burty można było zauważyć wyłaniający się Wielki Angielski Galeon, który ostrzeliwuje statek piracki. Z Kajuty kapitańskiej aż wyskoczył Kapitan Jack, a za nim jego Komodor, szybkim krokiem po schodach podbiegł do steru i krzyknął

 

- Przygotować Działa!! do Falkonetów!! ruchy załoga. - krzyczał kapitan z górnego pokładu na wszystkich.

 

I znowu wielki huk, trafili ponownie piracki okręt, ale i załoga czarnego smoka nie pozostała dłużna Brytyjczykom, znowu huk, tym razem angielski statek dostał serię kul, a z dział czarnego smoka aż poleciał dym.

Nawałnica kul leciała to w jedną stronę to w drugą, rozrywając statki kawałek po kawałku, a w oczach niektórych marynarzy można było zauważyć lekkie przerażenie całą tą sytuacją.

Kapitan Jack przegrywał tę potyczkę, wiedział o tym że Brytyjski Galeon jest zbyt dobrze uzbrojony, zerknął jeszcze kilka razy przez swoją lunetę w stronę wrogiego statku, po czym zagryzł zęby i ponownie nakazał ostrzału.

 

- Ogniaaaaaa! - krzyczał z całych sił.

 

Ale piraci zaczęli padać pod ostrzałem, jednego kula trafiła w sam brzuch, przeciągnęła go przez pół pokładu i rozerwała w pół zostawiając po nim jedynie strzępy.

 

- Cholera widziałeś to? - Henry zapytał zdenerwowanie.

 

- Głowa nisko, a może jej nie stracisz.- stanowczo odpowiedział Morris.

 

Jakby szkód było mało, dokonało się najgorsze, z drugiej strony nadpłynął kolejny Brytyjski galeon, teraz już wszyscy wiedzieli że szansę na zwycięstwo są raczej nikłe, nawet kapitan powątpiewał już w szansę zwycięstwa.

Oba statki ustawiły się po dwóch stronach Czarnego smoka, piraci jeszcze resztkami sił ładowali działa, nie było zbyt wiele widać z kłębów dymu. I znowu huk, tym razem trafili w maszt,a ten cały aż runął w stronę kapitana, który ledwo co odskoczył od wielkiego drewnianego słupa. Kapitan do końca trzymał nerwy na wodzy, nie widziało mu się kapitulować żeby zawisnąć na stryczku, wyciągnął swój Kordelas i zaczął nim wymachiwać w stronę Angielskiego statku.

 

- Żywcem mnie nie dopadniecie. - krzyczał na cały statek.

 

Ponownie wielki huk, tym razem przedziurawiło w pół kajutę kapitana, statek powoli stawał się dryfującym wrakiem, a wszyscy piraci stali na pokładzie jak ofiary gotowe na pożarcie rekina.

Ale nie Henry'emu , on nie chciał jeszcze odchodzić z tego świata. Pobiegł on szybko na dolny pokład, a raczej do jego resztek, i z kufra sięgnął po torbę po czym zarzucił ją na plecy i wybiegł na góry pokład i ruszył ile miał sił w nogach w stronę dziobu do Morrisa.

 

- Morris! idziesz z mną?? - zapytał szybko zdenerwowany Henry.

 

Morris nawet nie zdążył powiedzieć słowa i nastąpił kolejny huk, ale tym razem było inaczej.

 

- ciemność, wszędzie ciemność, czy to śmierć? - pomyślał Henry.

 

Wokół panowała zupełna pustka, słuchać było jedynie wystrzał armat z każdej z stron, i morskie fale, które co chwile w coś uderzały, ale nie było nic widać, zupełna czarna pustka, otchłań bez granic.

 

- To najwidoczniej koniec. - stwierdził z żalem Henry. - żegnaj piracki świecie...

 

Minęło kilka godzin, nawet nie wiadomo dokładnie ile, na brzegu plaży leżało ciało, obok niego pełno skrzyń, i kawałki, a raczej resztki statku przyniesione przez morskie fale, pośród tych skrzyń leżał Henry West, z twarzą w piasku, cały brudny, przemoczony jak szczur, głodny i cholernie spragniony rumu...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Elorence 26.07.2018
    Hmmm...
    Tekst byłby bardziej czytelny, gdybyś:
    - usunął wszystkie niepotrzebne entery, tekst jest za bardzo "rozlazły",
    - wstawił spację po myślnikach (w dialogach),
    - wstawił spację przed i po myślnikach (w środku tekstu),
    - skrócił zdania (Boże, jak jedno zdanie może zajmować cały, długi akapit?),
    - popracował nad interpunkcją.
    No trochę sporo rzeczy do poprawy :)
    Zamysł jest, mogło być fajnie, ale trzeba popracować nad techniką.
    Bez oceny.
    Pozdrawiam :)
  • Tankk 26.07.2018
    Dziękuje za komentarz, jest dla mnie bardzo ważny i wyciągnę z niego wnioski ;)
  • Elorence 26.07.2018
    Ale się nie poddawaj :) Początki są zazwyczaj trudne, ale potem jest już z górki :)
  • Agnieszka Gu 26.07.2018
    Witam,

    Przeczytałam połowę, potem wymiękłam... trochę trza poprawić, ja wyżej wspomniała Elorence.
    Dodam tylko, że zapis dialogów też kuleje. Pod linkiem wytłumaczenie jak je poprawnie zapisywać plus przykłady: http://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/

    Sama fabuła niezła, ale trzeba technikalia najpierw poprawić, żeby dało się w pełni na niej skupić.
    Na opowi można edytować teksty. Warto poprawiać je na bieżąco, nawet kilka razy, jeśli trza :)
    Pozdrawiam :)
  • Tankk 27.07.2018
    Witam, tekst został poprawiony, czy jest poprawiony na 100% tego nie wiem bo nie jestem na tyle dobry żeby wszystko wychwycić, ale staram się na bieżąco wprowadzać nowe korekty. Więc zachęcam do dalszego komentowania i wypowiedzi czy nastąpił jakiś progress
  • Canulas 27.07.2018
    Dobra.
    Tera ja.

    "Ahoj szczurze lądowy, pozwól że doleje ci do twojego kielicha odrobinę rumu, i opowiem ci o największym w historii napadzie, który dokonał nie kto inny jak sławny Kapitan Henry West zwany również blizną." - 2x ci. Z drugiego śmiało można zrezygnować. Zbędne dookreślenie, ponieważ wszystko jest wiadome z kontekstu.
    Przed" zwany" przecinek, ale... Przeczytałem kawałek dalej i troszkę interpunkcja siedzi. Sam nie jestem wzór, więc się nie będę jakoś bardzo odnosił, ale obadaj jakimś programem, typu: ortograf.

    Lecim dalej.

    "Ciekawi jesteście pewnie, gdzie znajdował się wtedy Kapitan Henry, otóż żeglował razem z innymi piratami na "Czarnym Smoku" ku Brytyjskiej kolonii aby ją zrabować, lecz nie był on wówczas tak szanowany i znany jak dzisiaj, był on wtedy zwykłym szarym majtkiem, który zaciągnął się na statek ponieważ jak mawiał "miał już dość tych lądowych problemów" - potnij na krótsze zdania, bo się można udusić.

    "Wybiła godzina 6:00 nad ranem" - szósta zero, zero. Tak to czytam. Wystarczy szósta i do tego słownie, bo zapisujemy cyfrowo głównie daty.

    "Dolny pokład aż zadrżał, wszyscy lada chwile poderwali się z swoich koj, a schody ledwo pękały pod naciskiem ciężaru. Z łóżka wówczas wstał Henry, drobnej postawy" - lada chwila, nie chwile. Następnie masz: "ze swoich kok". Wiadomo że że swoich. Mnozysz niepotrzebne słowa. Nawet podczas bajania, nie będzie to klimatyczne, a usypiające.
    Wypierdol dookreślenie "swoich".

    "Henry bez pośpiechu ubrał swoje ciemne spodnie,"
    Taaa
    "Henry bez pośpiechu ubrał ciemne spodnie,"


    "- HENRY! Ty łajdaku, do szeregu zbiórka - krzyknął Bosman surowo spoglądając na ledwo obudzonego majtka.



    Henry bez słowa udał się w stronę szeregu, stanął na końcu, i chwiejnie próbował się utrzymać na nogach, słuchając jednocześnie to co miał mu do powiedzenia Bosman."

    Po pierwsze cofnij, bo jest zbyt roz-enterowane.
    Druga sprawa - Synonimy. Ok. Typ zawołał mężczyznę po imieniu i tmti jest git, ale w narracji już rotuj synonimem.
    Choćby: mężczyzna, typ, żeglarz... Cokolwiek.


    " - Dzisiaj panowie prawdopodobnie dopłyniemy do brzegu Kingston, wszyscy wiemy po co tam płyniemy, tak więc kapitan ogłosił pełną mobilizację, macie być gotowi na każdą ewentualność - donośnym głosem przemawiał Bosman." - Masz tendencję do zbyt długich zdań. Kropka jest przystankiem wyrazistym, niż przecinek, który z kolei jest tylko pół-oddechówką.
    " Pacz" Pan:

    - Panowie! - rozpoczął bosman bardzo donośnym głosem. - Dzisiaj rawdopodobnie dopłyniemy do brzegu Kingston, a wszyscy wiemy po co tam płyniemy. Kapitan ogłosił pełną mobilizację. Macie być gotowi na każdą ewentualność. Rozumiecie?

    Nooo, taka alternatywa na szybko. Wtrąceniu podialogowe nie muszą być tylko na końcu wypowiedzi. Nie muszą jej "ukwieciszczać". Możesz je wrzucać w środek wypowiedzi.

    Ok. Komentarz długi, a działam z telefonu i może się coś spierdolić. Wysyłam i lecę dalej.
  • Tankk 27.07.2018
    Wielkie dzięki, bardzo doceniam za poświęcony czas na obadanie tekstu, w wolnej chwili wezmę się za dalsze poprawianie :) Może kiedyś uda się to zrobić perfekcyjnie :D Pozdrawiam
  • Canulas 27.07.2018
    Tankk, spakojna. Dalej walczę.
  • Canulas 27.07.2018
    - Henry! - zawołał ponownie Bosman i spojrzał surowym wzrokiem.

    - Jeszcze jeden taki numer a obiecuje ci że osobiście dopilnuje że wylecisz za burtę przy najbliższej okazji. - powiedział Bosman z gburowatym wyrazem twarzy. - wypowiedzi nikt nie przecina, więc enter nie jest potrzebny. Od tej samej linijki po wtrąceniu.

    "- Henry! - zawołał ponownie Bosman i spojrzał surowym wzrokiem. - Jeszcze jeden taki numer a obiecuje ci że osobiście dopilnuje że wylecisz za burtę przy najbliższej okazji. - powiedział Bosman z gburowatym wyrazem twarzy.
    (No i trochę interpunkcja, ale to, ten... nie ja).

    Poza tym niepotrzebna jest kropka na końcu wtrącenia, zwłaszcza że słowo "powiedział" masz z małej (czyli dobrze)

    "- Tak jest. - odrzekł lekceważąco Henry, i udał się w stronę przedniego pokładu aby pomóc staremu marynarzowi z czyszczeniem armaty." - kropka przed "odrzekł" w pizdu. Poza tym zapisujesz dość sztywno. Następuje coś po czymś.
    Może:

    "- Tak jest - odrzekł lekceważąco Henry, Udając się w stronę przedniego pokładu aby pomóc staremu marynarzowi z czyszczeniem armaty.

    Zrezygnował bym też z takiej dokładności w pierdołach.
    Od "aby pomóc staremu, bla, bla..." - wszystko bym wpierdolił. To boczne, mało-klimatyczne zapychacze. Rób se jak chcesz ale dla mnie szubienica.

    Lecim dalej.

    "- Znowu cie opierdolił? - Zapytał stary marynarz o miłej twarzy i siwych, wypadających włosach." - zapytał z małej. Znak zapytania stawiasz, ale słowo dookreślające z małej.

    "- Szkoda gadać. - Odparł Henry - Zawsze się musi do mnie przyczepić, tutaj źle doszorowałeś, tam źle postawiłeś, a tutaj jak zwykle wstałeś odrobinkę za późno niż wszyscy. - dodał z zażenowaniem." To samo. Odparł z małej. I kropka po Henry, bo słowo "Zawsze" masz z wielkiej.
    Poza tym znów za dokładnie. "Dodał z zazenowaniem" jest zbędne. Zwłaszcza że zapisane źle, bo po słowie "wszyscy" jest niepotrzebna kropka.


    "- Bosman już taki jest - dodał marynarz - Wymaga, to prawda ale dobrze wykonuje swoje obowiązki. - odparł z poważną miną." - po marynarz - kropka.

    "-Może masz racje, tak czy owak wolałem go gdy nie zgrywał takiego tępego buca. - z uśmiechem stwierdził - Tak w ogóle to czy my się poznaliśmy? nie kojarzę cie." - tu też. Cała masa.
    Brak odstępu po myślniku dialogowym.
    Po kropce z małej masz.
    Bez kropki z dużej.
    Po znaku zapytania z małej.
    I literówka w słowie cię.

    Wysyłam i idę dalej. Dużo roboty, a i tak zapierdalam po łebkach.
  • Canulas 27.07.2018
    "- Haha. - parsknął śmiechem marynarz. - A no nie znamy się bo trafiłem tu jakoś tydzień temu, ale widzę że kipisz energią, więc przedstawię się, Morris White. - z dumą powiedział." - cały ten zapis jest sztuczny.
    Początek zwłaszcza.
    Można jego śmiech wrzucić w narrację. Typu:

    Marynarz parsknął zabarwionym nikotuną śmiechem.
    To się raczej nie znamy, bo trafiłem tutaj z tydzień temu. - Wyciągnął kostropatą dłoń w kierunku swego rozmówcy. - Morris White - wygłosił z prawdziwą dumą.

    Tez tak na szybko i na odpierdziel, ale chcę Ci pokazać alternatywę dla wtrąceń między-dialogowych. Nie wszystkie muszą dookreślać wypowiedź. Mogą zwracać na coś uwagę. Np. Na wykonywane gesty czy żyjący świat wokół.

    "- Miło mi, ja jestem Henry West, dumny i siejący strach majtek na Czarnym smoku. - prześmiewczo odparł." - odpowiedź też... Chociaż słowo "ja" wypierdol. No sam przeczytaj na głos. Jak kurwa manekiny dwa.
    No i krótsze zdania. Przynajmniej co jakiś czas. Raz tak, raz tak.

    "- Miło mi. Jestem Henry West. Dumny i siejący strach majtek na Czarnym smoku."

    Tam dalej masz kolejne kwiatki z zapisem dialogów, ale ze błędy te same, to na bazie tych podpowiedzi se sprawdź.

    Tera tu:

    "-Mnie chłopcze sprowadziło tu życie, od młodzieńczych lat pływałem po tych morzach, służyłem nie na jednym statku i wiele widziałem w swoim życiu, teraz.. teraz czuje że to jest mój ostatni rejs, i chce go przeżyć jak najlepiej. - odparł." - pomijam wszystko, ale... Wielokropek ma zawsze trzy kropki. Nie dwie, nie jedenaście. Ty dałeś dwie. Literówka w słowie chcę. (masz: chce)

    " Przez chwile obaj czyścili armatę w ciszy, Morris staranie, lecz Henry już mniej lecz ukradkiem spoglądał na to co robi starszy, bardziej od niego doświadczony marynarz." - chwilę.
    2x lecz tutaj nie ma racji bytu. Kanciasty zapis.




    "Komodor, szybkim krokiem po schodach podbiegł do steru i krzyknął" - jeśli tak anonsujesz, dawaj na końcu dwukropek.



    "- Przygotować Działa!! do Falkonetów!! ruchy załoga. - krzyczał kapitan z górnego pokładu na wszystkich." - czemu "ruchy" z małej, skoro po wykrzykniku idzie nowe zdanie?

    Ok. Wysyłam i ostatni kawałek.
  • Canulas 27.07.2018
    " I znowu huk, tym razem trafili w maszt,a ten cały aż runął w stronę kapitan" brak odstępu po przecinku

    "Ale nie Henry'emu , on nie chciał jeszcze odchodzić z tego świata." - tutaj przecinek na środku.

    "- ciemność, wszędzie ciemność, czy to śmierć? - pomyślał Henry." - rozpoczynasz z małej litery?


    Dobra, oczywiście o tym wyimku były wszystkie inne "kwiatuszki", ale już nie mam trochę siły. Zresztą, nakreśliłem o co biega.

    Zresztą, wpadłem do Ciebie, bo tam wyżej (w komentarzu) przeczytałem, że masz entuzjazm do poprawiania i doskonalenia się.
    To sporo, bo jest dużo zmanierowanych osób, co jak nie dostaną na końcu emotikonki, foch jest na pół portalu.

    Sam tekst jest naszpikowana wszelkimi możliwymi błędami, ale...

    - ma historię.
    - od strony nazewnictwa widać lekki reaserch.

    Najbardziej leżysz w dialogach. I to nie chodzi już o błędny zapis, bo to idzie ogarnąć, ile o sztampowość wypowiedzi. No ale spokojnie. Nie wszystko na chama.

    Ogarnij se to, co tu masz.
    Sporo czytaj.
    Wiesz, nadtawiajac się jedynie na odbiór... No nie. Korelacja powinna występować.
    Wylapalem, że lubisz Wiedźmina. Możesz zatem zajrzeć do Ewoile, bo pisze ona o Białym Wilku przewykurwiście. Zresztą, tutaj jest sporo ogarniętych osób.
    Połaź, porozglądaj się.
    Do siebie (jeśli lubisz szeroko-pojętą grozę) również zapraszam.
    Tyle na teraz.
    Ciao.
  • Tankk 27.07.2018
    Dzięki wielkie, nawet nie wiesz jak bardzo mi te korekty pomagają, bo dla mnie zdecydowanie lepszą opcją jest wypisanie co jest źle, co trzeba poprawić niż pustka i bym sam musiał się domyślać. Co do Wiedźmina to tak, jestem wielkim fanem, ale ostatnimi czasy czytałem też Harrego Pottera, zupełnie inny klimat ale chciałem zobaczyć też inny format, zasób słów. Jeśli chodzi o te doskonalenie się to jedna sprawa bo jak coś robię to chce to zrobić jak najlepiej, druga sprawa że mam w głowie pełno nowych pomysłów fabularnych, rozumiesz? zawsze mi najdzie pomysł na jakąś nową historię, jak widać z przelewaniem tego na kartkę idzie już gorzej, ale zmierzam do tego że chce coś po sobie zostawić, żebym mógł powiedzieć kiedyś, "no udało się, to jest coś twojego, nad czym się pomęczyłeś i ktoś to docenił w mniejszym lub większym stopniu."
  • Canulas 27.07.2018
    Tankk, pomysły ma każdy. Musisz to obkuć w umiejętność zapisu, bo sam, nawet najlepszy pomysł bez tego się nie obejdzie.
    Staraj się na bazie tych poprawek poprawić zapis nawet tam, gdzie to nie zostało uwzględnione.
    Nie każdy Twój tekst będzie skrupulatnie atomizowany.
    Bydziem się przyglądać ;)
  • Canulas 27.07.2018
    "bo dla mnie zdecydowanie lepszą opcją jest wypisanie co jest źle, co trzeba poprawić niż pustka i bym sam musiał się domyślać." - to jest bezowocne karmienie. Nakarmią Cię raz, drugi i koniec. Nie nauczysz się polować - umrzesz.
  • Tankk 27.07.2018
    Rozumiem :) chodziło mi bardziej o to że skoro na samym początku są ludzie którzy mogą i mają chęci wskazać moje błędy, to bardzo mnie to cieszy, bo to pomoże mi wybadać moje umiejętności, i będę wiedział na czym się najbardziej powinienem skupić żeby to doszlifować. Z upływem czasu pewnie stworzy mi się w głowie pewien "poprawny" schemat pisania i będę się nim kierował. :)
  • Canulas 29.07.2018
    Tankk - git

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania