Dziennik wschodzącego słońca - Część 8
Długo na ten dzień czekała! Postanowiła wreszcie powiedzieć mu, że go kocha. W sumie trochę z tym zwlekała, ale też trochę czasu na zapoznanie musiało być.
[Dzień 14]
Godz. 7:20
Wyjątkowo wczesna pobudka. Pogoda była gorąca. Wzięłam chłodny prysznic i zjadłam solidne śniadanie. Obowiązkowo piłam schłodzoną wodę. Odpisałam na powitanie i umówiłam się na godzinę 12:00 - byłam szczęśliwa.
Godz. 9:00-11:30
Basen, basen i jeszcze raz basen. Temperatura była bardzo niesprzyjająca wszelkim spacerom czy wyznaniom. Człowiek marzy tylko o opalaniu się, popijaniu schłodzonego napoju i pływaniu w chłodnym basenie. Taa... ale są też sprawy ważniejsze.
Godz. 12:00-13:00
Czekałam, czekałam i nic. Nie przychodził. Nie wiem co się dzieje. Napisałam smsy, dzwoniłam, ale brak kontaktu. Dostałam ok. 13 wiadomość z jakimś filmikiem od kolegi. Obejrzałam go i nie mogłam uwierzyć. Chłopak, którego kochałam balował sobie w najlepsze u mojej przyjaciółki na imprezie. Potem się z nią całował! Czułam się okropnie... i on przyszedł. Zadałam mu jedno pytanie - co robił wczoraj wieczorem. Powiedział, że spał. Nie mogłam się powstrzymać! Cios z pięści w twarz... z całej siły... i poszłam. Przed siebie. Łzy napływały do oczu.
Godz. 13:20-14:20
Próbowałam się uspokoić. Wróciłam do domu, jakby nic się nie stało. Poszłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Puściłam głośno muzykę. Płacząc z powodu kłamstwa osoby na której mi zależało, zaczęłam opętańczo tańczyć. To nie był taniec zwykły. Dało się wyczuć smutek i ogromny żal. Nawet nie próbowałam chwytać za telefon.
Godz. 15:10
Zerknęłam na czat. Dziesięć wiadomości od tego parszywego kłamcy. Mimowolnie jednak, popatrzyłam co napisał. "Przepraszam Cię, zrobiłem głupotę...", pisał coś o ludziach, którzy go upili. Ehhh... najbardziej boli fakt, że uwierzyłam w jego "inność" od innych facetów. Kochałam go. A on zrobił mi takie coś... upił się, choć przyrzekał, że alkoholu nie tyka. W dodatku lizał się z moją (teoretycznie) przyjaciółką. Dlaczego?...
Godz. 17:20
Postanowiłam zerwać wszelki kontakt z tym chłopakiem. Napisałam mu następującą wiadomość.
"Cześć... Po ostatnim incydencie i parszywym kłamstwie, postanowiłam napisać Ci jedno. Nigdy więcej do mnie nie pisz, nigdy więcej na mnie nie patrz. Wyjedź gdzieś, zaszyj się czy nawet zabij. Gdzieś Cię mam. Nienawidzę Cię!
P.S Usuwam Cię ze znajomych, usuwam twój numer telefonu. Nie pisz do mnie już nigdy więcej!"
Godz. 18:30
Po przemyśleniach, doszłam do wniosku, że dobrze by było zerwać kontakt z przyjaciółką. Również postanowiłam w krótkiej wiadomości wyjaśnić jej parę szczegółów.
"Hejcia... Jak tam się całowało na ostatniej imprezce? Przeczytaj tą wiadomość parę razy bo nie będę się powtarzała. Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. Najlepiej jakbyś się wyniosła razem z tym parszywym kłamcą. Jak najdalej! Myślałam, że mogę na tobie polegać, że mogę ci zaufać! Jak widać się myliłam... Usuwam wszystko co z tobą związane. Nie pisz nigdy więcej do mnie, ani nie próbuj przepraszać."
Godz. 20:00
Ten dzień był najgorszym dniem w moim życiu. Straciłam osobę, którą kochałam i przyjaciółkę. Z resztą... co ja się przejmuje? Sami sobie na to zasłużyli. Idę do basenu. Chciałabym w nim zostać do końca życia. W dupie mam całe to życie, cały ten świat. Oni wszyscy są tacy sami. Nikomu nie można zaufać...
Godz. 23:00
To mój ostatni wpis. Cichy chłopak już więcej nie napisał. To samo moja, była przyjaciółka. Stwierdziłam, że zajmę napiszę taką książkę. O podłości i kłamstwie. Ehhh... ludzka natura. Życzę Wam czytelnicy, abyście nigdy czegoś takiego nie doświadczyli.
---KONIEC---
Dwa miesiące później, przechodząc obok tablicy z ogłoszeniami, zobaczyła klepsydrę z imieniem oraz nazwiskiem swojego adoratora. Była załamana. Odebrał sobie życie z przyczyny "depresji i szoku". Jej była przyjaciółka trafiła natomiast na oddział intensywnej opieki medycznej. Miała poważny wypadek. Jechała samochodem i w pojazd uderzyła ciężarówka. Jej rodzice zginęli na miejscu, a ona ledwo żywa trafiła do szpitala. Przeszła ponoć już trzy operacje. I wciąż końca nie było widać. Jednak po głębszym zastanowieniu uznała, że karma ich doścignęła. Zasłużyli sobie. Pytanie tylko - czy zasłużyli sobie na aż taką karę za swoje grzechy?
Koniec!
Komentarze (7)
Za całokształt zostawiam 5 :)
,, Łzy leciały do oczu.'' - to zdanie jest bez sensu, chyba, że łzy leciały np z czoła
Jeśli opowiadanie miało stanowić portret kobiety pustej, to bardzo ci siuę udało.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania