Dziewczyna 2
Zawsze miałem problemy z nawiązywaniem kontaktów z dziewczynami, istniała we mnie bariera psychiczna. Ujawniała się ona w momencie przejścia ze znajomości koleżeńskiej na bardziej intymną. Zaczynałem wtedy jąkać się, gadać głupoty i robiłem się na twarzy cały czerwony. Szkoła minęła, jedna i druga, a ja wkraczałem w wiek dorosły dalej bez swojej dziewczyny. Zbliżał się powoli koniec nauki w ogólniaku i jeżeli nic nie zmienię w swoim życiu. Na studniówkę nie pójdę, lub pójdę sam i będę grzał ławkę. Nawet nie mogłem liczyć na pomoc przyjaciela, takiego też nie miałem.
Gdybym urodził się i mieszkał w innym kraju, mógłbym liczyć na pomoc doskonałego fachowca z dziedziny nawiązywania kontaktów z drugimi osobami. Tutaj nawet dostanie się do lekarza ze zwykłym przeziębieniem, wymagało długiego czekania w kolejce, często i tydzień. Zgłaszając się z wysoką gorączką w rejestracji pani informowała na wstępnie o braku miejsc. Proponowała podejść do gabinetu lekarza i zapytania się czy pan, lub pani doktor przyjmie dodatkowego pacjenta. Dostać się do jakiegokolwiek specjalisty, opłacanego przez firmę, pobierającą każdego miesiąca haracz na ten cel, graniczyło z cudem. Pozostawała jedyna możliwość prywatna wizyta, tylko trzeba na nią mieć, a ja uczniak groszem nie śmierdziałem. Rodzice ledwo wiążąc koniec z końcem, nie byli mi w stanie takiej wizyty za sponsorować. Stare przysłowie mówi „Tonący brzytwy się chwyta”, opróżniłem lodówkę rodziców z produktów spożywczych. Tak wyposażony udałem się do znachora, jest to postać reaktywowana z zamierzchłej przeszłości. Wiele wieków temu to specjaliści takiej profesji zajmowali się zdrowiem naszych przodków, teraz dla ubogiej części polskiego społeczeństwa w XXI wieku pozostają jedynym ratunkiem na przeżycie życia w zdrowiu. Znachor przyjął mnie na wizytę, zadowalając się jedynie jedną czwartą zawartości chłodziarki, które jako zapłatę przyniosłem. Już na wstępnie zauważyłem, że takie podejście do chorego gwarantuje dalszy nieograniczony administracyjnie rozwój medycyny ludowej. Pochylił się nad problemem, z jakim u niego się zjawiłem i poradził mi jak mam obejść moją nieśmiałość. Muszę umówić się na spotkanie najlepiej w kawiarni z dziewczyną, jaka nie wywoła u mnie gwałtownej reakcji.
Zgodnie z zaleceniem znachora zacząłem szukać dziewczyny spełniającej wymogi. Panienka ma być bardzo brzydka i do tego głupia. Wydawało się, że kandydatek będzie bardzo dużo i znalezienie chętnej na randkę nie stanowić będzie żadnego problemu. Dziewczyny spełniające kryteria nie chciały zgodzić się na spotkanie, stale wmawiały mi o swojej wysokiej inteligencji i specyficznej urodzie. Czas mijał, studniówka się zbliżała. Jak już wydawało się niemożliwe poznanie takiej osoby, koleżanka z klasy zaproponowała mi spotkanie z jej daleką krewną?
Zjawiłem się w kawiarni o umówionym czasie, przy stoliku wcześniej uzgodnionym, siedziała dziewczyna. Wygląd jej porażał, włosy w nieładzie, na haczykowatym nosie okulary w drucianej oprawie. Pod lewym okiem piękny duży czarny pieprzyk, zęby bardzo nierówne i na mój gust nie widziały szczotki i pasty, od kiedy jej wyrosły. Wiek trudny do określenia, ubranie bardzo modne tylko wyjątkowo za ciasne. Podszedłem bez zastanowienia, przedstawiłem się zająłem miejsce po przeciwnej stronie stolika. Zamówiłem dla siebie latte dla niej cappuccino i dwie szarlotki. Zaczęliśmy rozmawiać początkowo nieśmiało, lecz z czasem tematy poruszane były coraz bardziej ciekawe. Mamy podobne zainteresowania i ciekawe plany na przyszłość. Przyjemnie mijał czas, ja podziękowałem jej za to spotkanie. Poprosiłem kelnerkę o rachunek i szykowałem się do wyjścia.
- Czy spotkamy się za tydzień tutaj o tej samej godzinie - zaproponowała.
Zaskoczony byłem tą propozycją, spokojnie odpowiedziałem.
- Bardzo chętnie, przyjemnie się z tobą rozmawiało.
Z tyłu za swoimi plecami usłyszałem głośny śmiech dziewczyn, odwróciłem się w ich stronę. Były tam połączone dwa stoliki, przy nich siedziało osiem dziewczyn. Wszystko, o czym mówiliśmy słyszały i teraz bardzo głośno się z tego śmiały. Wśród nich siedziała koleżanka z klasy, to ona umówiła mnie na to spotkanie. Nagle do tej ogólnej wesołości przyłączył, się jeszcze i śmiech przy moim stoliku. Spojrzałem w tamtym kierunku i na stoliku leżały rzeczy służące do charakteryzacji, przy nim już bez przebrania śmiała się dziewczyna podobna do tamtych. Przypomniałem sobie, dla czego się tak czerwieniłem i zacinałem. Na początku podstawówki stałem się, dla rozrywki ofiarą podobnych kpin.

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania