Dziewczynka z magicznego kraju
ROZDZIAŁ I "RODZINA LUIZY"
Czasami życie jest jak pusta kartka papieru, nikt nie wie, gdzie idziemy i dokąd zmierzamy. Nieraz zastanawiamy się czy jesteśmy tutaj szczęśliwi, albo czy tak mocno kochamy i chcemy być kochanymi.
Księżniczka Antonina z domu Margot wychowywała się w bardzo rygorystycznych warunkach, inaczej była chowana niż jej pięciu starszych braci, którym wszystko było wolno, lecz cały pokój zawalony lalkami i nauka dobrych manier z matką Katarzyną królową Xaviemotu to naprawdę niewiele czego potrzebowała Antonina. Chciała bliskości i chciała mieć kiedyś córkę, której świat byłby inny w porównaniu z tym teraz. Nigdy nie pozwoliłaby, aby jej córka żyła w takich warunkach w jakich ona żyje. Jej dwadzieścia lalek, które miała poukładane po godzinnej zabawie spoglądały na nią tymi swoimi zaczarowanymi oczami jakby chciały jej powiedzieć, że jej współczują.
Xaviemot to nie było zwykłe miasto, czy królestwo. Przekroczenie magicznej bariery groziło śmiercią.
- Mamusiu co jest za barierą? - pytała się Antonina
- Jak tam pójdziesz, to umrzesz - powiadała jej matka
Zawsze, gdy pojawiał się ich ojciec wszyscy stawali na baczność jak żołnierze. Był przecież królem, najwyższym monarchą i był też surowy dla dzieci. Jej pięciu braci Dariusz, Edward, Maksymilian, Józef i Leon zawsze czuli się zażenowani, ale ich ukochana niania Estera zawsze ich wysłuchała.
Antonina wyszła za mąż za Henryka którego wybrał jej ojciec. Miała czternaście lat i świat jaki znała z rodzicami u boki i braćmi stawał się odległym zakątkiem. W wieku czternastu lat stała się dorosła, musiała dorosnąć.
- Antonino - powiedział jej ojciec - Będziesz żoną i matką.
Tylko tyle. Rzadko rozmawiał ze swoją córką, był dla niej oschły, zresztą dla jej braci również. Im też znalazł żony. Tak czasami bywa w monarchii. Dariusz ożenił się z księżniczką Luksemburga Alicją. Była piękną dziewczyną, miała bardzo długie blond włosy i nadawała się na przyszłą królową. Dariusz jako najstarszy z braci miał później zasiąść na tronie Xaviemotu. Ożenił się w wieku osiemnastu lat, a po roku urodziła się im córka Barbara. Była śliczną i pulchną małą księżniczką. Edward ożenił się z księżniczką Grand Heleną z którą później miał troje dzieci. Najstarsza Klaudia zmarła na tyfus. Młodsi Jan i Daria urodzili się tuż po śmierci siostry. Maksymilian ożenił się z Eweliną, siostrą Alicji z którą miał syna Grzegorza. Józef ożenił się z Martą, która po narodzinach ich wspólnej córki Katarzyny zmarła, a najmłodszy Leon ożenił się z Anną z którą miał Wiktorię i Fryderyka. Nikt nie miał tutaj nic do gadania niestety, ożenili się bez miłości, tylko po to by żyć w rodzinie książęcej. Antonina wiedziała, że nadszedł czas, by i ona wyszła za mąż, znała Henryka od dziecka i wiedziała jaki czeka ją los. Skrycie się w nim kochała, lecz nie mówiła tego głośno. Henryk był bardzo przystojny i pochodził z bardzo dobrej rodziny.
Po roku czasu od ślubu urodził się im syn Ludwig, rok później Fabian, a na końcu Luiza. Chłopcy byli królewiczami, więc traktowani byli bardzo dobrze, a natomiast Luizie od początku wpajano, iż dziewczynki są tylko po to by rodzić dzieci. Jednak Luiza chciała czegoś innego, codziennie spoglądała na góry, gdzie mieszkała zła królowa, gdzie nie można było iść. Wszyscy bali się złej królowej Barbary, której pięciu synów było jeszcze gorszych od swojej matki. W tych zielonych górach mieszkali Indianie, były złe lwy, które wypuszczane na polowanie zabijały każdego kto się tylko poruszył. Niegdyś wierzono, iż za tymi górami mieści się kraina zmarłych, gdzie odpoczywają dusze po zmęczonym i długim życiu. Luiza pragnęła tam pójść, by zobaczyć te duchy, lecz bała się swojego ojca, który był dla niej bardzo surowy. Zawsze widywała Jego i swoją matkę na tronach. Była przyprowadzana przez guwernantkę i odprowadzana. Musiała słuchać swojego króla, nawet wtedy, gdy nie miał racji. Pewnego razu przyprowadził jej przyjaciela z którym uwielbiała spędzać swój czas.
- Luizo - powiedział do niej - Fryderyk Maurycy jest twoim przyszłym mężem, gdy skończysz dwanaście lat będziecie mieli zaręczyny.
I tyle. Żadnej miłości, ani nic. Fryderyk Maurycy był o dwa lata od niej starszy, jego ojciec nie był królem, lecz był baronem. Był przy sobie i był wyniosły. Jego starszy syn był taki sam. Henryk Albert bił swoją żonę Grażynę i swoje córki Matyldę i Weronikę, a syna Piotra uwielbiał. Luiza wiedziała co ją czeka przy boku Fryderyka Maurycego. Pragnęła uciec, gdzieś daleko w stronę gór. Nie wiedziała, iż jej wybranek był inny niż jego ojciec i brat, nie odziedziczył tych okropnych cech. Luiza była bardzo podatna na zranienie. Była wrażliwa. Xaviemot skrywał swoje tajemnice, a za murami zamku skrywał się sekret, każdy miał jakiś sekret, jakąś tajemnicę trudną do rozwiązania. Luiza była marzycielką, chciała zostać baletnicą. Niestety pozycja jej ojca nie dawała jej prawa do marzeń. Luiza chciała koniecznie uciec do gór, by zobaczyć świat, lecz bała się gniewu ojca i złej królowej. Jej pięciu synów nie przepuściłoby jej, zabiliby ją, gdyby tylko wspomniała czyją jest córką.
- Księżniczko - zawołała jej niania wyrywając ją z marzeń - Twój ojciec Ciebie prosi do sali tronowej.
Luiza wstała i poprawiła swoją zieloną sukienkę i poszła za swoją nianią. Gdy weszła do sali tronowej, jej rodzice i bracia już na nią czekali.
- Usiądź Luizo - powiedział do niej ojciec, a ta się Jemu nie sprzeciwiła.
- Niedługo kończysz dwanaście lat - powiedziała matka - W dniu twych urodzin będziesz zaręczona.
- Ale ja chcę czegoś więcej - powiedziała Luiza
- Niestety - powiedział jej ojciec - Jesteś kobietą i masz być posłuszna. Twoi bracia tak samo będą zaręczeni i się ożenią.
Żadnych marzeń, nic. Tylko szara rzeczywistość. Ślub bez miłości, świat bez miłości i Luiza postanowiła uciec, gdzieś, gdzie nie byłaby tylko kobietą. W wieku czternastu lat ma wyjść za mąż, dwa lata zaręczyn i ich ojcowie podpiszą kontrakt zaręczynowy, a ona będzie musiała z nim żyć. To według nich ma być miłość. Przez kilka następnych dni Luiza nie mogła, ani spać ani jeść. Ciągle myślała o wolności, a była na łańcuchu niczym pies. Ukradkiem spoglądała na swoich starszych braci, którzy mieli inne życie niż ona, uczyli się rządzić, nie tylko czytać i pisać. Następnego dnia Luizę i jej braci zwołano do sali tronowej.
- Dzieci - powiedział ich ojciec - Wasza matka jest brzemienna. Będziecie mieli rodzeństwo.
Kolejny potomek. Brat, albo siostra.
W końcu nadszedł dzień urodzin Luizy. W kuchni czuć było zapach pieczonych ciast jednak solenizantka nie była zadowolona, znała swojego przyszłego męża, ale i znała jego rodzinę. Ubrała swoją najlepszą suknię i zeszła na dół. Czekali już wszyscy krewni, by złożyć jej życzenia, jej matka w ciąży, jej bracia i ojciec. Weszli też baron wraz ze swoimi synami i synową, a jednak będą sobie zaręczeni. Żadnego dzieciństwa, poznania prawdziwej miłości, czas uciec, by żyć po swojemu.
- Dzisiaj - powiedział głośno król Henryk - Moja córka Luiza i syn barona są oficjalnie zaręczeni.
Stało się, już nie ma odwrotu. Luiza postanowiła uciec, nie wiedziała, iż to będzie w jej życiu przygoda jakiej nie znała. Dzień jej urodzin był inny, czuła iż nie może się sprzeciwić wielmożnemu władcy, a swojemu ojcu królowi. Spoglądała ukradkiem na matkę, która była królową, lecz tak jak ona nie miała głosu. Xaviemot wydawał się jej teraz więzieniem. Pamiętała urodziny Ludwika i Fabiana, gdy im przyprowadzono żony. Ludwig miał zasiąść na tronie i rządzić jako król. Fryderyk Maurycy przyglądał się jej ukradkiem, nie był zły, wpoją jemu jak się traktuje kobiety. Gdy goście się rozeszli Luiza nie była zadowolona, jej zaręczyny nie były najpiękniejszym dniem w jej życiu, był to dla niej jej najgorszy czas.
Gdy jej rodzice i służba już spali Luiza wyszła i udała się w stronę gór. "Nic nadzwyczajnego" pomyślała. Gdy dochodziła do gór, czuć było w tym miejscu mrok. U podnóża skał wyłaniał się zamek tak mroczny i zły, iż Luiza pomyślała, że jest w piekle. Widziała z oddali bawiące się dzieci, lecz bała się do nich podejść. Las, który dzielił ją od tej wyprawy do miejsca gór, był tak mroczny i straszny. Ludwig powiedział, iż w lesie czyhają trolle i gobliny na małe dziewczynki, by je zjeść. Luiza obejrzała się jeszcze na swój zamek w którym przeżyła dwanaście lat i szła w stronę lasu, cały czas rozmyślała o słowach brata lecz nie wiedziała czy chciał ją tylko nastraszyć. Zauważył ją pewien chłopak. Był w jej wieku, miał dwanaście lat.
- Kim jesteś? - zapytał się Luizy hardo.
- Luiza, córka króla Henryka.
- A ja jestem Jan, syn królowej Anny, książę gór, co tutaj robisz księżniczko?
- Uciekłam z domu - powiedziała Luiza i opowiedziała Janowi swoją przygodę, a on opowiedział jej swoją.
- Możesz tutaj zostać - powiedział - Nikomu nie zdradzę Twojej tajemnicy.
Nie wiedział, iż jego matka używała magii, wiedziała co ją czeka w tej okolicy. Gdy ktoś przekroczył magiczną barierę świata gór, ona wiedziała o tym. Luiza miała aurę księżniczki. Nikt jej nie widział, poza królową gór, wiedziała ona o rzeczach o których nikt nie miał pojęcia. Wiedziała nawet o tym, iż Luiza nie zgadza się z decyzją rodziców.
Komentarze (3)
Ode mnie 3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania