Dziś, jakby gdzie indziej

Jest taki samotny dom, na końcu mlecznej,

w którym myszkują mrówki.

Wyciągają kwiaty z wazonów, ziarna z drzew

i roznoszą się po niebie, w formie liści.

A ja sądzę je potem w ogródku,

obok lilii i krwawnika.

Nie pytasz, skąd ten pośpiech,

więc znikam najgłośniej, jak tylko można,

zwlekając nieco przy studniach.

Nie tych z kamienia - tych policzalnych.

A przecież minęło zaledwie sześćdziesiąt.

To w sam raz tyle, żeby zakwitły ci na skórze

mrówki i gęsi.

Zieleń i czerń.

 

.

 

.

 

.

 

Z cyklu: Marce.

Luty, roku w którym wszystko się zaczęło. Ponownie

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania