po zachmurzeniu
podzieliło nas trochę bólu, może jeden spalony łącznik,
na pewno brak światła.
po omacku trudno określić, kto człowiekiem.
nie pomagała też bezsenność. oparta o brzeg łóżka,
napędzała niepokój. w tym wszystkim coraz mniej było poezji.
na siłę pchało się życie.
z wierzchu nic się nie zmieniło, przyklejony uśmiech odwalał dzień,
jeden, drugi. niepotrzebny stał się deszcz.
popłynęło rutyną.
wieczorami palce snuły się po klawiaturze z wierszami do szuflady,
jakby tęsknota stała się zawstydzeniem.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania