..

.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Dekaos Dondi 27.08.2020
    Nachszon→Bardzo ciekawy tekst. Taki ''inny''. Jakby miedzy czymś a czymś.
    Jakby chodziło tylko o jedną osobę, w kilku wersjach punktu widzenia. Nie wiem jak rzec.
    Raczej każdy zrozumie inaczej→zdaniem mym:)↔Pozdrawiam:)↔5
  • Nachszon 27.08.2020
    DD, Dziękuję Ci za docenienie tej inności.Bardzo interesujące spostrzeżenie - kilka wersji punktu widzenia tej samej osoby w jednolitym linearnym tekście. To chyba lepszy myk niż "Gra w klasy". Oczywiście żart, nie śmiałbym się równać z wielkim Julio. Bardzo Ci DD dziękuję.
  • Pasja 27.08.2020
    Powiało mrocznym klimatem z książki „Rosemary’s baby”. Można pomyśleć o rozdwojeniu jaźni. Dom wypełniony pragnieniem za dzieckiem i obwinianie się za ten fakt nieszczęśliwej kobiety. Mężczyzna zaś do przesady perfekcyjny. Świadczy o tym nakreślony półkolisty szlaczek do przecięcia tętnicy szyjnej. Pozostawia brzytwę i wychodzi, kiedy wraca czule uspokaja biedną kobietę. Czy jest nadludzki?
    Obok przepiękny proces przemiany wyłamywacza z łomem w nianię ze skrzypcami. W ogóle uważam, że złodziej był bardzo zorganizowanym i eleganckim włamywaczem. W dzień okradał domy, a wieczorem słuchał muzyki i czytał książki. Czy to czysty przypadek, że znalazł się w tym domu, że wymknęła mu się z rąk ta właśnie książka, że miał doświadczenie w pielęgnowaniu dzieci?

    "Jakby dwie potężne płaszczyzny wszechbieli i wszechczerni spotkały się tuż za oknem tego przeklętego domu. Ogarnął go lęk. Nie przed duchami, lecz przed zwykłym ludzkim prawem" - jak mocno i prawdziwie pomyślał w tamtej chwili, bo to ludzie piszą prawo i go stosują według swojej perspektywy.
    Był jak najbardziej doskonałym ogniwem w tej całej tajemniczej układance.„utrzymywał równowagę między światłem a ciemnością”… tak zaoferowany małą dziewczynką nie dostrzegł śmierci.
    Przed swoim zatraceniem zapomniał o niej. Wszystko inne było ważniejsze. Nawet niósł dla niej imię niewyjawione przez Autora. Ciekawe jakie?

    „Potężnym wysiłkiem woli otworzył jeszcze oczy, aby nakarmić pewnością zwierzę przerażenia”… ostatni raz szukał dziecka, lecz nic nie ujrzał.
    Niedokończenie skrzypcowej muzycznej aranżacji. Niedokończenie przejścia w inny wymiar. Zakończenie też jest niedokończone. Pozostawia wiele znaków zapytania do odgadnięcia. Jedno z nich to, że nie wiemy nic o dziecku, jedynie płeć.
    Sam tekst ciężki usadowiony w psychologicznej matni.
    Pozdrawiam
  • Nachszon 27.08.2020
    Ale się przejechałaś Pasja po tekście w tym pozytywnym znaczeniu. Rozebrałaś go niemal do naga. Taki Czytelnik jak Ty, to prawdziwy skarb. Zamiast skrzypiec zagrały Twoje myśli i to jest właśnie to. Super komentarz. Super odbiór. Super wyczucie. I w ogóle super. Dzięki Ci pasja śliczne.
  • Marian 27.08.2020
    No, jest to coś ciekawego.
    Trochę horroru, trochę SF, ale w sumie OK.
  • Nachszon 27.08.2020
    SF? hmmm, ciekawe. No ale autor nigdy nie panuje do końca nad tekstem. Dziękuję bardzo.
  • Bajkopisarz 27.08.2020
    Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Może ta para na końcu to była ta sama para, którą uważał za tajniaków, a jednak okazało się inaczej. Prawidłowo rozpoznał, że nie są zakochani, nieprawidłowo, że nie są parą. I wpadł.
    A co do dziecka – niby jest powiedziane, że chciała go ta para, a ja sądzę, ze tak naprawdę najbardziej chciał go włamywacz. Dlatego, gdy włamał się do domu, w którym naprawdę płakało dziecko, wszystko mu się przewartościowało i podświadomie dążył już tylko do tego by dać się złapać. To mogłoby mu dać szansę na nowe rozdanie. Nie przewidział jedynie, że w tym nowy rozdaniu dostanie tak słabe karty.
  • Nachszon 27.08.2020
    Bajkopisarzu, mogło tak być, mogło tak być, ale mogło też być zupełnie inaczej. Któż to wie, jak to było naprawdę. No ja w każdym razie nie wiem. Dziękuję Ci śliczne za przeczytanie i komentarz.
  • Wrotycz 27.08.2020
    Bardzo na tak. Lubię już w trakcie i zaraz po przeczytaniu oglądać swoje rozproszone wokół głowy myśli i wrażenia. I szukać najbardziej jasnych, ustanawiających porządek.
    Tu skupiłam się na symbolice światła i ciemności. Dziecko - zawsze pokój zalany słońcem i radosna droga do niego. Dziecko to echo i cień? Na pewno nie było realne, bo nikt nie zostawia niemowlęcia samego na tak długi czas. Chyba że jest ono pragnieniem, do którego się wraca. Bezimiennym, nawet nie poczętym.
    Ciemność to zło. Strach, przerażenie. To realność, w której pedanteria męża ustanawia porządek, pozwala funkcjonować w braku.
    Złodziej... wirtuoz marzenia o dziecku. On jest dobry i zły. I dziecko też nie bez powodu pojawiło się podczas wertowania Rosemary baby.
    Brak maleństwa i ciągłe tego faktu rozpamiętywanie niszczy relacje między żoną i mężem. Tzn. mąż ją 'karze', wymagając, jeśli nie dała mu ukochanej córki, perfekcji we wszystkim innym.
    Dobrze myślę?
    Mąż sam siebie łapie. Jest złodziejem ich wspólnego czasu, bo światłem dla niego jest nienarodzone dziecko, a ciemnością - realne życie z niedoszłą matką.
    Sam siebie zabija? Nie, kiedy się już złapał na tym, co robi, kiedy już sobie uświadomił, że tak niszczy, chce pozwolić żonie zabić swoje alter ego, którego się bała. Tej wymagającej perfekcji - jego ciemności. Kocha go i nie potrafi spokojnie, celnie, beznamiętnie potępić.

    Niby wymagający porządek to jasność, ale najciemniej jest pod latarnią. Mąż/złodziej nie ukrywał frustracji z powodu bezpłodności.
    A ta para tajniaków? To oni w nielicznych chwilach, kiedy oboje kontrolowali sytuację i starali się nie wracać do wielkiego braku.
    Echo bólu ucichnie, a z jasności i ciemności będzie spokojna szarość, już tylko cień.

    Świetne opowiadanie drażniące zmysły. Nachszonowe do bólu.
    Radosna udręka mijającej godziny.
    Kilka czytań.
    I pewnie zbłądziłam, ale do wszystkiego można przywyknąć.
    Grunt, że mi się własne myśli pozwoliły utkać w odbiorczy arras.
  • Nachszon 28.08.2020
    Wrotycz, ależ interpretacja! Przecudna, przesmakowita. Jak to dobrze zaprosić ludzi do podróży, a jeszcze lepiej, gdy ludzie z tego zaproszenia skorzystają. Wyciągasz z opowiadania nawet to, czego ja sobie pisząc nie uświadamiałem. Cudny komentarz, niesamowite myślenie. W połączeniu z komentarzem Pasji to prawdziwy wybuch jądrowy. Ależ się cieszę i pozdrawiam. Ach, i oczywiście bardzo dziękuję z głębin swojego serca, którego podobno nie mam.
  • Wrotycz 28.08.2020
    A kto twierdzi, że nie masz? Pamiętam, że niedouczonych krytykantów wykpiwałeś niemiłosiernie, ujmując się za tekstami.
    ______________________________________-
    Obym nie zginęła przez promieniowanie:)
  • maciekzolnowski 04.04.2021
    Dlaczego to zawsze muszą być skrzypce? A tekst na plus, i to bardzo, tak bardzo, że już bardziej się nie da, chyba. No chyba, że potrafisz jeszcze lepiej. Dużo barwnych, pobudzających wszechocean wyobraźni metafor. Wszystko ubrane w starannie dobrane słownictwo, rzec by można, dopasowane po mistrzowsku, po leśmianowsku. Sam kiedyś chciałem stworzyć horror pogodowy albo przynajmniej świetlny (nie wiem, jak to pojęciowo ująć). Bo pisać można o wszystkim, a nawet i o niczym. Tylko że trzeba umieć to robić i Ty to bez wątpienia umiesz. A więc brawa, pokłony i czapki z głów!
  • Nachszon 05.04.2021
    maciekzolnowski, czy ja wiem, czy zawsze muszą być skrzypce? Chyba nie. Gdyby tak przelecieć przez literaturę światową, to znajdziemy też inne instrumenty. A dlaczego akurat u mnie? Może dlatego, że moja pierwsza dziewczyna grała na skrzypcach. Mógłbym też wsadzić flet, bo uwielbiam Jethro Tull (obok innych uwielbianych kapel), ale jakoś mi nie pasował. Trudno się nie ucieszyć z takich pochwał i z takiego odbioru, więc bardzo serdecznie dziękuję. Horror pogodowy? Zaintrygowałeś mnie. Co to takiego? W sensie, że burze, wichury, potopy, czy o coś innego chodzi?
  • maciekzolnowski 05.04.2021
    Sam nie wiem, o co chodzi, to znaczy jeszcze nie wiem, ale chętnie widziałbym jakiś nowy gatunek horroru, bo to co jest, już mnie znudziło (horror wampiryczny, satanistyczny, o duchach, o nawiedzonych domach, folk-horror i in.). W sumie do jakiej kategorii zaliczyć "Długi weekend" albo "Piknik pod wiszącą skałą"? Mają te twory coś strasznego w sobie, ale wychodzą daleko, daleko poza ramy gatunkowe.
    Nie mam nic do skrzypiec, a wprost przeciwnie - sam gram na nich (i na nerwach czasem też). :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania