Poprzednie częściEcho rezonansowe.

Echo Rezonansowe: Korekta.

Projekt "Echo Rezonansowe: Korekta"

W Łodzi, 21 czerwca 2025 roku, 11:39, Ania poczuła to. Nie był to już tylko "glitch", ale "rozmycie". Widziała filiżankę w dłoni, ale jednocześnie czuła ciężar glinianego kubka, a w tle szepcząca pamięć o pracy w drukarni walczyła z obecnym kodem na ekranie laptopa. Od "Pęknięcia", wywołanego (jak szeptano) przez szalonego doktora Eliasa Thorne'a i jego Projekt "Echo Rezonansowe", rzeczywistość stała się płynna. Ludzie żyli z "migoczącymi" wspomnieniami i miejskimi legendami, które ożyły – o znikających budynkach i powidokach innych istnień. Ania, jako programistka, traktowała to jak wadliwy kod Matrixa, w którym każdy "glitch" był przepełnieniem bufora danych z alternatywnych rzeczywistości.

Jej własna tożsamość zaczęła migotać. Czasem w lustrze widziała inną Anię – z blizną, innym kolorem oczu, a nawet ze wspomnieniami, które nie były jej własne. Zaczęła rozumieć, że to nie są tylko glitche, ale "połączenia" – chwilowe fuzje z jej własnymi, niezliczonymi odpowiednikami w innych wszechświatach.

Wtedy pojawił się sygnał. Nie od Eliasa, lecz z jego dawnego laboratorium w Wałbrzychu – miejsca epicentrum Pęknięcia. Jej samodziałowy sensor, wychwytujący subtelne "szepty strun", pokazał anomalię, która nie była chaosem. Był to rezonans. Regularny, celowy, jak melodia. A wraz z nim, fragmentaryczny przekaz:

SZUKAM. NAPRAWIĆ BŁĄD. NIE DAĆ IM SKORYGOWAĆ.

To było od Eliasa. Ale jak to możliwe? Zniknął w Pęknięciu. Czy był uwięziony między wymiarami, wysyłając sygnały rozpaczy? Czy był tylko echem?

Jego wiadomość wskazywała na "Nich". Ania wiedziała o nich z tych samych internetowych teorii spiskowych, które traktowała jako folklor. Ale teraz czuła ich obecność. Nie byli kosmitami, ani demonami. Jej "migocząca" świadomość podsuwała jej przerażającą prawdę: Oni byli Dzierżycielami Strun. Istotami, które nie tyle manipulowały rzeczywistością, co ją tworzyły. Pęknięcie nie było błędem, lecz celową "Korektą". Jak konserwator, który czyści stary obraz, "Oni" mogli uznać naszą rzeczywistość za zepsutą, brudną, "nieoptymalną" i postanowili ją "uporządkować", albo nawet "zresetować".

Wizja z Parku Zdrowie, gdzie spotkała starca o znajomej twarzy (był to Elias, który sam stał się echem, rozmazany na granicy wymiarów), potwierdziła jej przypuszczenia. „Oni” chcieli go „skorygować” – być może usunąć z istnienia, by nie zakłócał ich procesu.

Ania uciekła, prowadząc swojego starego vana przez zamglone ulice Łodzi. Jej własne wspomnienia migotały, jej ręce zdawały się zmieniać kształt, ale w chaosie znalazła siłę. Skoro była połączona z milionami innych Anii, to czy nie mogła czerpać z ich wiedzy, ich umiejętności? Wiedziała, że musi dotrzeć do Wałbrzycha. Do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, gdzie Eliasa wchłonął wir.

Ale "Oni" byli szybcy. Ich "agenci", ludzie o rozmytych sylwetkach, pozbawieni cech indywidualnych, jak pionki w kosmicznej grze, zaczęli pojawiać się wokół niej. Nie używali przemocy, tylko "przesuwania". Zmieniali znaki drogowe, sprawiali, że samochody nagle hamowały, a drzwi się zatrzaskiwały. Próbowali ją subtelnie "pokierować" w stronę pułapki, zmienić prawdopodobieństwo jej dotarcia do celu.

W pewnym momencie Ania zatrzymała się na poboczu drogi, uwięziona przez niewidzialne bariery. Usłyszała szepczący głos, ten sam, który rozmyty sygnał z laboratorium Eliasa: "Każda nić ma swoje miejsce. Chaos musi zostać usunięty."

Wtedy Ania poczuła nagłe wzmocnienie. Nie od Eliasa, ale od siebie. Od miliardów Anii. Wyciągnęła rękę, a jej palce na moment stały się rozmyte. Skupiła się na "szepcie strun", na tej niemożliwej melodii, którą słyszała. Zamiast się im przeciwstawić, postanowiła zagrać razem z nimi. Jeśli oni kontrolowali struny, ona mogła znaleźć własną harmonię.

Zamknęła oczy. Zamiast walczyć z "glitchami", przyjęła je. Jej umysł stał się oceanem wszystkich możliwych decyzji, wszystkich możliwych umiejętności. Sięgnęła po informację od "Ania-mechanika", która wiedziała, jak naprawić silnik. Po "Ania-lingwistkę", która rozumiała szyfry. I po "Ania-hazardzistkę", która potrafiła przewidzieć prawdopodobieństwo.

Co się stanie? Czy Ania użyje tej nowo odkrytej "wielości" do ucieczki, do rozszyfrowania celu "Ich", czy do próby odwrócenia Pęknięcia? Czy Elias, będący teraz tylko echem, zdoła przekazać jej kluczową informację? Czy "Oni" są rzeczywiście Dzierżycielami Strun dążącymi do uporządkowania, czy może jakąś formą emergentnej inteligencji, która, w swojej nieświadomej "korekcie", niszczy wolną wolę i indywidualność? A może wszystko, co Ania widzi, to tylko jedna z miliardów wersji zdarzeń, migocząca w przestrzeni, a "Oni" to po prostu... reszta nas, która próbuje się obudzić?

Następne częściEcho w pustce.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania