Ego
Dochodziła już dwudziesta druga, a moje ego wciąż nie wracało. Pozwoliłem mu wyjść ze mnie tylko na chwilę, a ono wykorzystało okazję i pewnie szlaja się gdzieś, ćpa i uprawia seks bez zabezpieczeń.
Gdy następnego dnia wciąż nie dawało znaku życia, zacząłem się niepokoić. A jeśli odeszło na zawsze i znalazło sobie lepszego właściciela? Jak żyć bez własnego ja?
Gdy już miałem zgłaszać zaginięcie na policji, wróciło, pijane w sztok. Śmierdziało od niego szczynami i alkoholem. Chciało znów wleźć we mnie jakby nic się nie wydarzyło.
- Spieprzaj - powiedziałem. - Dwa dni sobie poradziłem bez ciebie, to i resztę życia dam radę
Komentarze (3)
Dzięki za uśmiech.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania