Czasem jest zbyt sennie. Może wtedy właśnie najbardziej, w otoczeniu pozornie uśpionej wrażliwości, robi się naj. Oczy - zarośnięte cmentarze. Włosy jako rama obrazu. Skorupy krwi, sennie opadające na ziemię. Zajebiste jak liczba pięć.
Sprawne, jak to u Ciebie. Wskrzesza obrazy w głowie. Plastyczne. Niby sennie, ale drapieżnie. Ciągle gdzieś tu pobrzmiewa nadrzeczna cześć Londynu skąpana we mgle albo jakieś inne miasto sprzed stu lat.
Oja, to jest dobre. Ponure i piękne. Każde zdanie wydaje się być wymuskane, zadbane, przebudowanone cztery razy, aby uzyskać ten efekt. Nie jest takie niejednoznaczne jak większość Twoich utworów, co bardziej mi uderza w osobisty gust. Nadal jest metaforycznie, ale znamy sedno. Lubię ten zabieg. Piękny utwór.
Przyszłam za Nimfetką. Faktycznie ładne. Jest skupienie na malowaniu poszczególnych zdań, które, budowane są na bogato, ocierają się o barok, ale nie ma tu przesytu. Wszystko wyważone. Dobry tekst.
Komentarze (10)
Pozdrawiam..
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania