Eh ta miłość
Czekałam na miłość,
nie przyszła.
Wołałam ją,
nie słuchała.
Odpowiedziało mi echo
zniekształcając moje słowa.
Wołałam ją,
nie słyszała,
tęsknię,
choć nawet nie wiem jak wygląda.
Miłość już trochę zardzewiała.
Już nie raz myślałam,
że widzę ją między drzewami,
na ławce w parku,
w ogrodzie u babci,
lecz była tylko złudzeniem.
Widziałam jej cień, jak znikała za rogiem.
Wołałam ją, lecz już jej nie było.
Miłość bezimienna i nieokreślona,
Nikt nie wpisał jej do mej księgi,
nawet jako przecinka między wyrazami,
jako kropki na końcu, a co dopiero jako całe zdanie.
Aż przyszła pewnego dnia,
cichutko wślizgnęła się do środka.
Czekałam na nią tak długo
a ona była taka niepozorna
Miłość nie ta Disnejowska,
nie ta pisana dużymi literami.
Miłość mieszkająca w uśmiechu,
miłość codzienności.
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania