Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Ekfraza reprodukcji
/Płciom, o początkowej liczbie 2, miłości głodnych, spełniającym się z odwiecznej chiejby, również w literaturze zastępczej/
Pan Pawełek, jeszcze jako podrostek został wysłany do sąsiada po ręczny siewnik buraków. Zaraz po nim, na podwórzu pojawiła się wyperfumowana sąsiadka, ciągnąc na sznurku od wieszania niewymownych bydłującą się, jedyną żywicielkę do nieosamotnionego we wsi buhajka. Nielicencjonowanego w tym konspiracyjnym punkcie kopulacyjnym, wyjątkowego szczęściarza.
Najmłodsze ogniwo ewolucji krzyżowanej rasy z jeszcze niemodnym kółkiem w nosie, wspięło się na ponad okazjonalnie wyszorowany zad, kryjąc po staroświecku nałęczką, płatem piany z nozdrzy. Oblubienica wygięła się w łuk, konstrukcję do przenoszenia wielu obciążeń. Niewidzialna siła, piorun grzmocący ostatnie drzewo, na którym siedzimy, doładowywała rosnące napięcie.
Po drugim nabiegu gospodarz zawyrokował – starczy.
A według mnie, to jej jeszcze mało – powiedziała wdowa, z tej samej strony bólu, co Łaciata i Pawełek, bez prawa głosu w przeładowanym śliną gardle. Jeszcze tego roku został pogromcą byków w szkole rolniczej, internatowym łamaczem serc. Na chwilę obecną pozostaje twórcą naiwnych zoologizmów i zgniataczem puszek,
Komentarze (10)
W naszej oborze nie usuwało się jaskółczych gniazd, nawet przy bieleniu - matka by sponiewierała.
A to, co śpiewał Stan Borys o jaskółce /jak balkon, loża/ uwięzionej to ani chybi masońskie trele.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania