Eksperyment z medytacją i wnioski
Nie dam się! Wyciagam dodatek COSMOPOLITAN. Spoglądam na kobietę ze splątanymi nogami. Wywijając stopy osiągnę wewnętrzną równowagę? Przerzucam strona po stronie. Siadam. Nogi nie chcą się splątać. Zamykam oczy. Nie mogę się wyciszyć. Piła elektryczna, szczekające psy... Ach te moje stopy! Dlaczego one nie chcą się wywinąć na drugą stronę? Otwieram oczy. Przewracam ponownie strona po stronie. Ok, nie muszę siedzieć w pozycji lotosu. Początkującym sprawia to trudności, a nawet przysparza bólu. Znajduję pozycję dla siebie - na krześle. Siadam prosto, stopy rozkładam luźno na ziemi, ręcę układam na udach. Mam uczucie, że straciłam kości, a ciało spływa ku dołowi przyciągane dziwną siłą. Być może to jedynie grawitacja. Głowa wbija mi się w ramiona. Ciekawe ile czasu minęło? Otwieram oczy, zerkam na zegarek. To dopiero minuta. Nic dziwnego, że w dalszym ciągu słyszę dźwięki piły. Nastawiam alarm. Zamykam oczy. Odlatuję. Widzę małą dziewczynkę, biegającą po polach, wierzby płaczące i strumyk. Próbuję skierować myśli ku rzeczom ważnym. Nadal widzę dziewczynkę, rodziców, babcię, koleżankę z okresu dzieciństwa. Alarm. Otwieram oczy. Coś poszło nie tak. Chciałam uporać się z obecnymi problemami. Jak wygląda mój umysł? Nie ma dzisiejszych problemów. Jest tęsknota. Jak wygląda ciało? Jakby przejechał przez nie walec. Obolałe. Nie! Ból znika! Czuję, każdą kosteczkę, każdy mięsień. Dawno już nic nie czułam. Właściwie czułam pustkę. A teraz ta tęsknota i świadomość własnego ciała... To działa!
Komentarze (56)
Upośledzonych znajdź sobie w rodzinie... baj
*PrzyspaŻa chyba przez RZ, ale pewna nie jestem ;x
Pozdrawiam!
Taki trochę ten tekst nieogarnięty. Można by go rozciągnąć i zdyscyplinować.
Doceniając progres (a ja doceniam progres) 5-.
Ten minus, bo jednak miejscami kanciasto.
Proponuje Ci sie mocno jebnac w leb.
To nie blog, o czym zdajesz się czasem zapominać. Bez urazy, ale tak to wygląda.
Więcej pokory.
(to był sarkazm, w razie wątpliwości).
Kasia Perla, sorry, ale nie da się bez emocji. Zwłaszcza, jeśli samemu ma się jakieś tam ambicje. Chyba rzeczywiście dam sobie spokój, bo nie mam nawet gwarancji, że chwilę chociaż się zastanowisz nad sensem tego co robisz. Zamiast odbierać mnie jako hejterkę, spróbuj podejść do tego zdrowo, jak do krytyki.
Taak? I to ty to radzisz, która sama oceniasz z góry swoich czytelników tutaj?
Na blogu pewne błędy ujdą, ujdzie niezgrabność w pisaniu, bo to tylko twoje miejsce, i jesteś tam przede wszystkim po to, by dzielic sie z innymi własnymi przeżyciami i raczej nikt tego nie kwestionuje.
Ale opowi to nie blog.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania