E-list

Nienawidzę i cenię ten smartfon,

jest jak most z mgły nad rzeką głosów;

przez niego szukam ścieżek do stron,

gdzie wciąż istnieje dotyk bez ciosów.

 

Przemierzam korytarz znaków i cieni,

jak wędrowiec w kruchym labiryncie;

list, co w pół drogi gaśnie — niespełnieni,

rozpływa się w dłoniach, znika w miękkim świcie.

 

Śmieję się z własnej gorączki i głodu,

chcę ogrzać dłonie w rozmów ciepłym blasku,

lecz chłód wypływa z zimnego ogrodu,

gdzie liść słów gaśnie w parze – w cichym wrzasku.

 

Odkładam go – posłańca bez twarzy,

niech w ciszy śpi pośród moich notatek;

aż znajdę wzrok, który naprawdę się zdarzy,

most z serca wzniesie – nie z szybkich wstawek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania