Emeryckie Lobby
Z każdym mijającym rokiem realna emerytura w Polsce jest coraz mniejsza, roczne rewaloryzacje podnoszą samą emeryturę o dwa lub trzy złote. W ten sposób nie rekompensują wszelkich całorocznych podwyżek i takie mają założenie. Tylko w samych emerytach wywołują frustrację, rozgoryczenie oraz złość na takie traktowanie za lata ich pracy, co ciężko jest zrozumieć komuś, kto przepracował czterdzieści i więcej lat. Przez ten czas odprowadzane były, co miesiąc składki na jego przyszłą emeryturę i teraz, jako emeryt nie ma, za co wykupić lekarstw. Dochodzi do tego jeszcze płacenie za badanie lekarskie, wyniki medyczne, jedzenie, światło, czynsz, ogrzewanie, telefon, abonament telewizyjny, ubranie, obuwie, bilety na przejazd. Skąd na to wszystko wziąć?
Emerytowi, czy emerytce wypadałoby ukraść i w ten sposób uzupełnić swoje zasoby finansowe. Jednak jest to niemożliwe, ponieważ to ich okradają, a nie można wszystkiego robić na raz, czyli zjeść ciastko i mieć ciastko. Pozostaje im jedynie bacznie pilnować swojego majątku, lecz skuteczność tego wysiłku pozostawia wiele do życzenia. Niestety mają to wyjątkowo utrudnione, bo są starzy, słabi i chorzy. Nie potrafią się sami obronić, a na sprawną pomoc powołanych do pilnowania porządku jednostek nie mogą liczyć. Natomiast profesjonalne działanie tych służb mogą sobie tylko podziwiać w czasie oglądania filmów.
Pod płaszczykiem obrony interesów emerytów i rencistów powołano różne stowarzyszenia, kluby, a nawet i partię. Skuteczność tych organizacji była znikoma i często tylko służyła organizatorom, jako trampolina do zaistnienia w polityce. Postanowiłem to zmienić i wykonać rzecz niemożliwą do zrobienia w naszym kraju, czyli wszystkim emerytom i rencistom zapewnić ochronę ich świadczeń. Wystarczy, że każdy z nich wpłaci jedną złotówkę, przecież ta grupa liczy blisko siedem milionów trzysta tysięcy osób, a zebrane pieniądze posłużą do prywatnego zakupu u posłów i senatorów ustaw korzystnych dla tej grupy. Niczego odkrywczego nie wymyśliłem, gdyż koncerny, korporacje i grupy finansowe od dawna tak robią, a wydane w ten sposób pieniądze zwracają się im z nawiązką. Tylko tam zainwestowany kapitał zwraca się przynajmniej w trzystu procentach i nigdzie indziej nie ulokuje się finansów tak korzystnie. Dlatego warstwa najbogatszych z każdym kolejnym rokiem staje się bardziej bogata. Taki sposób inwestowania kapitału został opracowany początkiem lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to zaprzestano, zaczynając od Stanów Zjednoczonych Ameryki, podawania rocznych zarobków ludzi bogatych. Dynamicznie zaczęła się pogłębiać różnica miedzy bogatymi, a biednymi, oczywiście na niekorzyść tych mniej zarabiających. Bogatych powoli przybywało, lecz tych żyjących w nędzy też przybywało i to lawinowo.
Państwo, czyli Rząd wydaje na emerytów i rencistów blisko czternaście i pół miliarda złotych, o tym się mówi głośno i stale. Natomiast nikt nie wspomina, że każdy zatrudniony, co miesiąc odprowadzał i opłaca składki na te dwie okoliczności, jakie mogą w przyszłości czekać prawie wszystkich. Politycy mają tylko, jako wybrani przez naród mądrze tymi finansami zarządzać. Jednak cały wysiłek ich zaczyna się i kończy przejęciem zgromadzonego kapitału, czego przykładem są fundusze emerytalne. Duża część społeczeństwa jeszcze pamięta jak je powoływano, kampania reklamowa finansowana przez ówczesny Rząd, zapewniała wspaniałą przyszłość przyszłym emerytom. Naiwny i głupi wierzył w te obiecanki cacanki, pobyt na rajskich wyspach, a mądry wiedział jedno, że na nic wpływu nie ma.
Wypadki losowe zawsze się zdarzają, a w naszym kraju jest szczególnie do tego dużo powodów. Pierwszym jest emigracja, na drugim miejscu są zgony, wynikające z przypadków nieleczonych albo niewykrytych chorób. Gwarantem, uniemożliwiającym zagarnięcie przez państwo odłożonych pieniędzy na emeryturę, miało być ich dziedziczenie. Jednak nikt ich nigdy nie zobaczy, gdyż szansę mają tylko ci, co należą do tych „lepsiejszych” od reszty.
Uczciwie, nie tak pokrętnie jak metodą na wnuczka, wysyłam osobiście blisko siedem milionów trzysta tysięcy listów do emerytów i rencistów z pełną ofertą. To właśnie w niej gwarantuję sukces w niedalekiej przyszłości oraz podaję wszystkie swoje dane, łącznie z zaświadczeniem o niekaralności. Moja propozycja prawie nie przynosi pozytywnego odzewu, negatywny był i owszem. Zewsząd posypały się oskarżenia i groźby, choć niczego złego nie zrobiłem, zostałem globalnie osaczony. Politycy oskarżali mnie o pomówienia i psucie ich reputacji. Wymiar sprawiedliwości ścigał mnie z wykorzystaniem wszelkich dostępnych technik i paragrafów prawa. Skuteczność działań była tak odmienna od tych, jakie stosuje się w przypadku przestępców działających metodą na wnuczka. Emeryci i renciści często zapominali słów modlitwy, tak na tą moją propozycję pomstowali.
Takiego oszołoma pragnącego coś pozytywnego w tym kraju zrobić trzeba wykluczyć ze społeczeństwa. Taki los spotkał posła Gabriela Janowskiego, który walczył samotnie przeciw prywatyzacji polskich cukrowni, kiedy jeszcze byliśmy potentatem w produkcji cukru, dziś jesteśmy importerami. Ostro sprzeciwiał się prywatyzacji sektora bankowego, dzisiaj żadnego banku własności Polski nie ma. Bardzo sprzeciwiał się prywatyzacji energetyki i Państwowego Zakładu Ubezpieczeń. Jako ostatni z sprawiedliwych, stojąc na straży interesów kraju, musiał zostać ośmieszony i wykluczony z życia publicznego. Najprawdopodobniej osoba, której ufał przed debatą sejmową, podała mu narkotyki, wtedy po raz pierwszy w swoim życiu zachowywał się nieodpowiedzialnie. Zewsząd otaczali go ludzie, co najmniej życzący mu źle. Dwudziestego grudnia dwa tysiące drugiego roku zostawił na mównicy worek mówiąc.
- „Jest w nim „wąglik”, rózgi na prezydenta i premiera, lista z nazwiskami zdrajców ojczyzny i setki listów od osób z informacjami o rozkradaniu majątku narodowego.”
Zawartości worka, społeczeństwo polskie nigdy nie poznało, a szkoda to tam mieściło się sporo ważnych dokumentów. Skutecznie zamieciono wszystko pod dywan, dziś wiemy, że miał rację. W myśl powiedzenia, co z tego, że masz rację jak ich jest dwóch, a w rzeczywistości ich było znacznie więcej i to sowicie opłacanych.
Podobnie jak inni myślący inaczej i ja wylądowałem w zakładzie zamkniętym dla nerwowo i psychicznie chorych. Mam zapewniony wikt i opierunek do końca życia i emeryturą już nie muszę się przejmować. Najważniejszy problem przyszłości mam z głowy, przebywam wśród ludzi, których jedyną ucieczką od nienormalnego świata była ucieczka w własne szaleństwo. Widocznie tylko tam jest miejsce dla tych, co chcą prawdziwie dobra kraju, a nie tylko własnego.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania