Emigracja do Hadesu

Choroba ma swoje pory życia: zwiastuny i epilogi, wiosny i jesienie. Czasami wygląda niewinnie, na przejściowy katar, któ¬rym nie warto się martwić, na chrypkę tłumaczoną przeciągami. Ale niby rozdział książki, który miał być jej zwieńczeniem, a nieoczekiwanie przeradza się w jej ciąg dalszy i okazuje się, iż jej pointa będzie w odcinkach, rozłożona w czasie, że to, co miała do powiedzenia, było zaledwie wstępem, próbą pióra, zabawką, szkicem, bo dopiero od tego momentu zaczyna się właściwa.

 

Zostanie poszerzona o nowe wątki, wzbogacona o dzisiejsze odczytania i oświetlenia; okazuje się, że chrypka lub katar są forpocztą grypy z powikłaniami: wieszczą zapalenie płuc, lub wadę serca.

*

Snucie spekulacji ma sens w czasach pokoju. W czasach niedoświadczanych przedtem jest okrucieństwem. Potwornością, ponieważ martwię się na serio, a nie zdawkowo. A tym bardziej, gdy wiem o zaskakującym niedołęstwie organizacyjnym, o spodziewanej zapaści szpitali i dotychczasowego ratownictwa, zapaści tak skrzętnie maskowanej, a tak niechętnie ujawnianej przez obecne władze.

 

Tym bardziej, gdy wiem o drastycznych niedostatkach w narażaniu lekarzy przez marnotrawnych zarządców naszymi materialnymi dobrami. Podkreślam słowo materialnymi, bo nad dobrem duchowym, nad sumieniami, nie panują i na szczęście nie zdążą już zapanować; przerażające skutki epidemii będą ich partyjnym, zasłużonym grobem.

*

O brakach w troszczeniu się o wszystkich swoich obywateli, o niedoborach środków higieny, o maseczkach, przeprowadzaniu testów, o dbaniu o lekarzy i pielęgniarki mówi się ciągle i co moment pojawiają się nowe, alarmistyczne artkuły, lecz wszystkie te głosy nadziewają się na milczący mur.

 

Nawet mnie to nie dziwi, że milczą. Co mają powiedzieć, skoro cała ich działalność polega na zaprzeczaniu prawdzie i kreacji zakłamanej, lecz upiększonej rzeczywistości? Na propagandzie zwycięstwa nad obywatelami drugiego sortu?

 

Dziwię się natomiast, że nie ma nikogo, kto w obliczu grożącej mu gilotyny mógłby szarpnąć się na odwagę, by powiedzieć: dosyć! Dosyć rządu nieudaczników, pokornego wypełniania szalonych rozkazów, zgody na agonię państwa!

*

Śmiem twierdzić, że krajobraz po bitwach o ocalenie, nie będzie przypominał znanego z przeszłości, a dzisiejsza zaraza jest obronną odpowiedzią Natury na ludzką bezmyślność: za jednym zamachem wybija nadmiar ludzkich istnień i umniejsza skutki ocieplenia klimatu. Szkoda tylko, że jej działania są ślepe i nie koszą samych głupków. Podobnie, jak nie oszczędzają zwierząt. Z tym, że zwierzęta nie są winne naszej głupocie.

 

Jeśli do tej katastroficznej wizji dodamy organizacyjne nieprzygotowanie sprzętu ochronnego i kompletnie chaotyczną próbę zapobieżenia zarazie; jeśli powiemy otwarcie, że pomimo naszych legislacyjnych fikołków, nie mamy przed sobą żadnego światełka w tunelu i czeka nas powolna emigracja do Hadesu, to dotychczasowe wysiłki stoją pod znakiem zapytania. Stoją i kwiczą, bo zamiast walki z nadciągającym wzrostem zachorowań, bawimy się w dalsze rozdzieranie Polski na strzępy.

*

Jesteśmy w centrum czekających nas wydarzeń. Pandemia z danymi o śmiertelnych ofiarach Brazylii, Hiszpanii czy USA ucichnie na chwilę, jednak gdy będziemy przekonani o jej pokonaniu, wystrzeli w górę jak płomień, a do ich rozprzestrzenienia przyczynią się państwa w rodzaju naszego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Szkoda,  że koniec końców wszyscy oberwiemy tak samo - no zderzymy się Covidem i część z nas umrze. Samodyscyplina w społeczeństwach samą zarazę może mogłaby skutecznie ograniczyć, ale większość w nią nie wierzy, część wyśmiewa,
    Efekty postępu technicznego, człowiek jako pracownik jest zastępowany przez maszyny i to sytuacja rozwojowa, ludzie cieszą się, że
    widzą robota za barem, ale może już nigdy nie stanie tam człowiek. Dziś to ciekawostki w przyszłości rzeczywistość.
    Trudno zgadnąć, czy to planeta pozbywa się szkodników, czy korporacje i rządy redukują populację, niektórzy się dowiedzą.
    Dlaczego jednak ci co wymarzyli sobie przetrwać, nie robią nic by ratować przyrodę dla siebie samych to już dosyć ciężko zrozumieć.
  • Józef Kemilk 30.09.2020
    Stan służby zdrowia jest zły i nikt się tym nie przejmuje i nie przejmował. Bo po co? Przecież to wina tamtych, nie nasza. Napiszemy w naszej prasie, że to wina tamtych, a oni uwierzą. Wiara w "naszą" prawdę jest naprawdę głęboka.
    Jakoś nikogo nie obchodzi, że od ponad trzydziestu lat, nie kształciliśmy wystarczającej liczby lekarzy, mając miejscami dwudziestoprocentowe bezrobocie! Jakoś nikogo nie obchodzi, że specjalizacja jest marzeniem, którego nie dało się przez lata osiągnąć, nie mając w rodzinie lekarza. Przecież patrzymy tylko na sam koniec. A służba zdrowia jest zła. Teraz! A dziesięć lat temu? Też, tylko wtedy byliśmy zdrowsi i nie trzeba było tam chodzić.
    Najśmieszniejsze jest w tym to, że tak naprawdę prawie nic w Polsce (i na świecie) nie działa, tak jak powinno.
    "któ¬rym nie warto się martwić" - można skorygować "którym"

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania