"Endeavour"

(Odkrywam własne życie na nowo. Choć niby wszystko wiem, każdy dzień, tydzień, każda wyprawa w czasie, każda minuta nawet obfituje w nowe informacje. Jestem Cookiem własnego życia. Stąd tytuł.)

 

Marzec, pełna refleksji noc z dwudziestego na dwudziestego pierwszego

 

Jeśli ma się w tygodniu tylko jeden dzień całkowicie dla siebie do spędzenia z Nimi tak od a do zet, od wyczekiwanego jednak popołudnia do wieczora, docenia się każdą minutę. Można, owszem, być jak ja, niecierpliwym, ale w obliczu śmierci i samotnej wieczności, trudno nie doceniać każdej chwili razem, nawet jeśli denerwującej. Nawet, jeśli Jedna wybiera krem pod oczy od siedemnastu minut. Nawet, jeśli irytuje cię fosforyzujący w świetle jarzeniówek kolor paznokci, paskudny (subiektywna opinia, nie fakt) but Drugiej czy kupowanie kolejnej plastikowej siatki, którą może zakrztusić się bogu ducha winny żółw morski. Czy to okropne spuszczanie wody po każdym małym, nawet najmniejszym siknięciu. Ale mnie irytuje w tym wszystkim najbardziej ten mieszkający w mojej skórze pełen dobrze mi znanych wad pierdziel - żałosny, sfrustrowany dziadyga. Zupełnie jakby nie mógł znieść żółtego paznokcia w niebieskim świetle, idei poszukiwania idealnego kosmetyku czy kierującego dwudziestolatką “feelingu” do noszenia marynarskich mokasynów w kwiatki do skarpet w prążki. Albo całkiem białych. Gdyby to nie była jedna z Nich, pewnie posunąłbym się nawet do chrząknięcia czy głupawego uśmieszku. A że to jednak jedna z Nich, to chcę wiedzieć: dlaczego mokasyny (?), co odróżnia kremy od siebie poza ceną i kształtem opakowania (?) i dlaczego akurat dziś temperatura barwowa światła w hipermarkecie w połączeniu z kanarkową, pełną cytrynowo-miodową żółcią Jej paznokcia tak mnie irytuje (?).

To i tak wymówka*. Ohydna, wstrętna wymówka, która pnie się niby czarna jak grzech wisteria czy trujący groszek po sieci neuronów w czaszce. Żadna z tych rzeczy mnie nie irytuje, nie naprawdę. Nie serio, nie. Dałbym sobie za Nie rękę uciąć. Prawą, tą, którą piszę.

(Mówię im, że chcę z Nimi być, chodzić po sklepach i wiedzieć, bo interesuje mnie Ich życie. Jest dużą częścią mojego.)

 

*Wymówka, gdyż to, co mnie irytuje naprawdę, to to cholerne poczucie zatracenia własnej prywatności przez przeklętą, zabłąkaną duszę mojej byłej dziewczyny z liceum.

 

Zupełnie nie wiem, dlaczego akurat mnie nawiedza Oktawia. Mogła przecież przybyć, postraszyć mnie i wrócić w zaświaty. Albo wizytować swojego męża, dziecko, brata, bratową... może nawet rozwiedzionych czy też żyjących razem a jednak osobno. Jej brat ćwierć wieku temu był człowiekiem sukcesu, matka - nauczycielka i malarka, ojciec - prosty górnik. Kim są i czy żyją teraz… trudno orzec. Ota jak dotąd nie wspomniała o nich, zamiast tego plecie mnóstwo innych rzeczy, usiłując nie wiem po co zaangażować mnie w bzdurną, przezroczystą jak ona sama konwersację. Myślę sobie, że zupełnie, jakby jej życie od tego zależało… a potem myślę: jakie znowu życie?

 

(Jeden z, niestety, zmarłych imperatorów literatury światowej napisał kiedyś, że duchy chcą być widziane i regularnie ćwiczą, żeby nie rozjeżdżać się na krawędziach jak jakieś zwykłe zjawy. Oktawia nie ćwiczy fizycznie (ha-ha) wcale, poza regularnym, bezustannym monologiem w kolorze sepii. Chodzi pewnie o ten słynny acknowledgement, czyli moje jej świadome postrzeganie, co zdaje się jest najważniejsze w “życiu” ducha.

 

(Przestałem pić, zmieniłem życie na lepsze, rozwiązałem największe problemy - a jednak Ota pozostała. “Dlaczego ja?” w głowę zachodzę. A odpowiedź z żadnej strony…)

 

Ech. To ja - wzdycham na swój los kiedy nikt nie widzi. Męczący ten duch jak jasna cholera.

 

Udało nam się jednak wypracować umowę: ja widzę, dostrzegam Otę i nawet czasem słucham - ona zaś się nie pokazuje i nie odzywa, gdy One są przy mnie, w piątki. Oraz zawsze, gdy kładę się spać. Tyle dobrze.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Wrotycz 25.11.2018
    Szkoda, że nie ma szóstek na tym portalu.
    Świetne!
    Bardzo, bardzo sprawne, inteligentne pisanie z prześwietlającą całość lampką humoru.
    Zaczynam wierzyć w duchy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania