Epilog.

Nie wiem, czy to koniec, czy tylko miejsce, w którym zatrzymałem się na chwilę, żeby odetchnąć. Świat wokół nadal się kręcił, jakby nic się nie stało - jakby wiedział, że we mnie coś właśnie ucichło. Może to i dobrze. Może cisza też jest jakimś rodzajem pokoju.

Nie chciałem wielkich słów, żadnych fajerwerków pożegnania.

Chciałem tylko, żeby ktoś - może Ty - zrozumiał, że nie wszystko, co znika, znika naprawdę. Czasem zostaje w oddechu, w spojrzeniu, w tych kilku zdaniach, które zapamiętasz nie dlatego, że były mądre, ale dlatego, że były prawdziwe,

Bo wszystko, co napisałem, miało w sobie mnie, tego, który się wahał, który czekał, który wciąż wierzył, że nawet w najdłuższej nocy można usłyszeć szept: ,,jeszcze nie koniec''. Teraz patrzę na te słowa i wiem, że zrobiły, co miały zrobić. Nie muszę już wracać, nie muszę ich ciągnąć za sobą jak kamieni w kieszeniach. Cisza, która po nich została, jest wystarczająca. Wystarczająca, by zrobić miejsce czemuś nowemu, czego jeszcze nie znam, czemu jeszcze nie nadałem imienia, ale co już czeka, gotowe, żeby przyjść. I wreszcie mogę spojrzeć przed siebie bez strachu. Bez potrzeby tłumaczenia, bez konieczności udowadniania czegokolwiek. Bo wszystko, co miałem powiedzieć o sobie i o świecie, już tu jest. I może naprawdę wystarczy po prostu żyć dalej, cicho, spokojnie, w zgodzie z tym, co w środku.

Zamykam to, co bolało, żeby zrobić miejsce temu, co będzie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania