Poprzednie częściErgaleimorfizm cz. 1/3 Wstęp
Pokaż listęUkryj listę

Ergaleimorfizm cz. 2/3 Trudna decyzja

/// IoT (ang. Internet of Things) - Internet rzeczy///

 

...

Nie czekając aż się odezwie, lekkim krokiem, niemal nie dotykając stopami podłogi, przybliżyła się do niego i czule objęła.

– Dobrze, że jesteś. Tęskniłam.

Dłuższą chwilę zamarli w tej pozycji, gdy znienacka zwolniła uścisk i ciekawskim spojrzeniem skontrolowała go z góry do dołu.

– Licho wyglądasz – stwierdziła z rozbawieniem. – No opowiadaj, jak poszło?

Z nietęgą miną zdjął buty.

– Może być, to tylko wgrywanie sesji, nic wielkiego – odburknął.

Dziewczyna cała się rozpromieniła.

– Czyli co? Trzeci rok zdany?! – pisnęła z entuzjazmem.

– No, nie tak szybko. Jeszcze implementacja i synchronizacja…

– Oj tam, to tylko formalność. – Odwracając się, machnęła do niego zachęcająco dłonią. – Chodź, coś ci pokażę.

– Co znowu?

Nie zrażona jego gburowatym humorem, wskazała na wejście do najbliższego pomieszczenia.

– Spójrz! – zawołała na progu z wyraźną dumą.

Ze wszystkich rzeczy, którymi ostatnimi czasy zaskakiwała, ta była jego zdaniem zdecydowanym przegięciem.

Po krótkiej konsternacji, uważnie zaczął cedzić słowa z mocnym naciskiem na każdą kolejną głoskę:

– Nira, wytłumacz mi, proszę, co to są za antyki?

– Urządzam nam kuchnię! Cudownie, prawda?

– Co?! – Powstrzymał się w ostatniej chwili, by do pytania nie dodać jeszcze wulgaryzmu.

– No, kuchnię… do gotowania…

– Ale po co? Przecież wszystko się zamawia, wszyscy tak robią. Nie było mnie tylko kilka godzin, a ty już zdążyłaś skompletować kolekcję nikomu niepotrzebnych gratów sprzed stu lat. Niewiarygodne! Po prostu nie wierzę. Przecież żadne z nas nie umie nawet się tym obsługiwać, żadne z nas nie potrafi gotować! – Niemal stracił nad sobą panowanie.

Wchodząc do pomieszczenia, rozejrzał się po kilku ustawionych, jeszcze w nieładzie, sprzętach i dziwnych saszetkach z różnobarwnymi etykietami. Podniósł jedną z nich, po czym nonszalancko rzucił na blat stołu.

– Cudownie, już nakupowałaś zapas nisko przetworzonych produktów. Musiałaś na to wydać majątek!

Stała przygaszona, ze spuszczoną głową. Już myślał, że opanował sytuację, ale drzemiący w niej płomień nie dał się stłamsić.

– Daj spokój, Matt. – Znów się uśmiechając, energicznie zaczęła krążyć dookoła. - Będzie świetnie! Dzisiaj to wszystko poustawiam, a później zacznę się uczyć. Przecież wiesz, jak uwielbiam przyswajać nowe umiejętności, wiedzę. Wszystko dokładnie zaplanowałam. Gotowanie w domu jest zdrowsze od żywności wysoko przetworzonej. A pieniądze… – i tu się lekko zawahała – … o pieniądze się nie martw. Przeanalizowałam nasz budżet i spokojnie się domknie.

– Mój budżet, mój, kurwa! – nie wytrzymał. – To, że dałem ci dostęp do konta, abyś analizowała wydatki, nie znaczy, że możesz dowolnie dysponować środkami na nim.

Przegrał. Żadne krzyki, ani złości nie były w stanie na dłużej wyprowadzić jej z pełnego radości entuzjazmu, z którym podchodziła do wszystkiego. W sumie dziwił się tylko sam sobie, że jeszcze czasami wierzył w moc swoich, koniec końców, bezradnych pokrzykiwań.

– Rób, co chcesz. – Zrezygnowany, minął ją bokiem. – Połączenie z siecią jest?

– Tak, już naprawione.

– W takim razie idę do siebie, mając nadzieję nie musieć już nigdy więcej nigdzie wychodzić.

– Mój optymista!– zdążyła jeszcze z przekąsem rzucić, zanim zniknął w przeciwległym pokoju.

 

– Matt! Hej, Matt! Obudź się.

Co się dzieję? – zapytał zaspanym głosem, obracając się od niechcenia.

– Masz gościa.

– To zmień mi status na „ niedostępny” i tyle. Odpowiem rano – wymamrotał, nie uchylając nawet powiek.

– Ale on tu jest! Osobiście, fizycznie…

– Żartujesz? – momentalnie wybudzony, uniósł się na poduszce.

Potrząsnęła przecząco głową.

– Kto?

– Twój znajomy policjant.

– A ten. Co, do cholery, chce?

– Mnie tylko powiedział, że potrzebuje z tobą pogadać.

Chwilę się zastanowił.

– Ok., wprowadź go do pracowni, zaraz przyjdę.

 

Pięć minut później zastał komisarza zabawianego przez Nirę i podziwiającego , wciąż nieukończony, prototyp kończyny, z której wystawała sieć cienkich przewodów. Nira widząc jego przybycie, grzecznie podziękowała za rozmowę i zwracając im uwagę na leżącą obok tacę z herbatą, wyszła. Tak naprawdę, przylgnęła tuż za umyślnie niedomkniętymi przez siebie drzwiami. Pracownia wyjęta była poza IoT, który bezpośrednio administrowała. Chcąc wiedzieć, o czym rozmawiają, nie zostało jej nic innego, jak podsłuchiwanie w tradycyjny sposób.

– Świetna dziewczyna, zazdroszczę. – Uniósł szklankę do ust, wcześniej z ciekawością oglądając ją z każdej strony. – Jest naprawdę urocza z tym retro stylem.

– Taaak, codziennie mnie czymś zadziwia – przytaknął, zachowując chłodny dystans.

– Widzę, że intensywnie pracowałeś – wskazał na lezącą na biurko konstrukcję oraz niedbale porozrzucane narzędzia i mierniki.

– Studiowanie na takim a nie innym kierunku zobowiązuje – stwierdził, zastanawiając się, czy powinien zaproponować, aby usiedli, ale obawiając się, że to zachęci gościa tylko do dłuższego owijania w bawełnę, zrezygnował z tego. – Przepraszam, ale o co właściwie chodzi, bo podejrzewam, że nie wpadł pan pogadać, co u mnie słychać.

– Dobrze, dość konwenansów. – Komisarz Witberg przyjął zawodową pozę, która pasowała do przesłuchań, w trakcie których miał nakłonić podejrzanego do współpracy. - Potrzebuję twojej pomocy. Już kiedyś sobie wzajemnie pomogliśmy, więc mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie.

– Zależy o co chodzi. Nie wiem, czy będę miał ochotę się w to pakować.

– Wiedziałem, że to powiesz. Niestety tym razem nie mam dla ciebie nic, co mogłoby cię zainteresować… – udając bezradność, rozpostarł ręce – … ale mimo to jestem spokojny o to, że się zgodzisz.

– Niby dlaczego?

– Wiesz, naprawdę jestem pod wrażeniem. – Zmienił temat, ale oczywiste było, że to tylko trik, którym chce zbudować napięcie. – Zrobiłeś nieprawdopodobne postępy. Prześledziłem twoje ostatnie wyniki. Imponujące, ledwie w kilka miesięcy poprawiłeś się o kilkadziesiąt procent i jesteś w czołówce najbardziej chłonnych studentów na roku. Niektórzy mogliby pomyśleć, że obudziły się w tobie pokłady dotychczas uśpionego potencjału. – W powietrzu zawisła złowróżbna sugestia. – Inni mogliby mieć pewne podejrzenia. No nie wiem, chociażby o złamanie ogranicznika w biochipie. - Posłał wymowne spojrzenie.

Nie zdążył nic odpowiedzieć, gdyż komisarz od razu ciągnął dalej.

– To miał być mój główny argument, jaki na dziś przyszykowałem, ale wiesz co? – machnął niedbale ręką. – To nic. Dopiero przed chwilą uświadomiłem sobie, w jakie bagno wpadłeś. Ktoś inny niczego by nie zauważył. Nic a nic. Ja, niestety dla ciebie, mam wiele lat praktyki w łączeniu faktów i ledwie kilka minut wystarczyło mi, żeby powiązać twoje zdumiewające postępy, tę piękną niewiastę i mój ostatni podarek w jedną całość. – Zarzucił Matt’owi na szyję niewidzialną pętlę, która niebezpiecznie się zacisnęła. – Zrobiłeś z niego niesamowity użytek, przyznaję. Ale nasze kochające technologię społeczeństwo zarazem śmiertelnie boi się, że pewnego dnia przestanie być, jako gatunek, potrzebne. Dlatego mógłbyś zostać oskarżony o przestępstwo o najwyższym priorytecie. Wiesz, co to oznacza. Natychmiastowa blokada AwareClaud i przeniesienie na wiele lat do kwarantanny.

– Rozumiem – krótko uciął tyradę. – Czego oczekujesz?

– Nic takiego, tylko pomocy w lokalizacji avatara pewnego osobnika…

– Grożąc mi ujawnieniem przestępstwa, każesz mi popełnić następne. – Skrzywił się z ironią.

– Ale zapewniam, że w szczytnym celu.

– Dobrze. Potrzebuję więcej szczegółów. Proszę usiąść, długo stąd nie wyjdziemy.

Sam, zauważając niedomknięte drzwi, podszedł do nich i głośno zatrzasnął.

 

W obecnych czasach, trzymanie kopii zapasowej swojej świadomości na serwerze AwareClaud jest powszechne i prawnie usankcjonowane. Daje to niesamowite możliwości, o których, przed wprowadzeniem tej technologii, śniło się tylko pisarzom science-fiction. Obumarcie ciała w wyniku starości, chorób, czy wypadku nie jest już problemem. Po prostu tworzy się nową powłokę biologiczną, tzw. avatara, który wyposażony w chip – niewielkich rozmiarów elektroniczną kostkę wszczepioną w płat skroniowy – bez problemu łączy się z serwerem i pobiera kopię danej świadomości, umożliwiając w ten sposób dalsze życie. AwareCloud, nadpisując kopię codziennie o północy, zapewnia przywrócenie pełnej zawartości mózgu sprzed obumarcia. Spisana na straty jest tylko ta zawartość, którą przyswojono po ostatniej aktualizacji. Jak każda nowinka, poza oczywistymi korzyściami, daje też pole do nadużyć. Z tego powodu ingerowanie w system, próby powielania świadomości lub stałe odłączenie jej od przypisanego avatara, uznaje się za poważne przestępstwo. W świetle tej rewolucji, cały wcześniej znany świat odszedł w zapomnienie. Chociażby zlikwidowano więzienia, jako nieefektywny i przede wszystkim drogi sposób na izolację kryminalistów. Teraz też się to robi, ale poprzez skasowanie świadomości w ciele, by następnie kopię z serwera umieścić na określony czas w odizolowanym środowisku informatycznym.

Same biochipy mają szersze zastosowanie. Poza wykorzystywaniem ich w ramach tworzenia kopii, mogą pośredniczyć we wgrywaniu do mózgu pakietu danych, zastępując w ten sposób tradycyjną naukę. Pozwalają także na zdalne połączenie z szeregiem urządzeń w ramach IoT, uczestniczenie w rzeczywistości rozszerzonej, czy swobodne surfowanie po internecie bez dodatkowego osprzętu. Mózg ma jednak pewne ograniczenia, których przekroczenie może mieć bardzo przykre konsekwencje. Dlatego zabezpieczono się przed tym, wbudowując w chip’y blokadę, która chroni przed przeciążeniem.

Nira od samego rana krzątała się w nowo urządzonej kuchni. Z pełną werwą mieszała tajemniczo wyglądająca masę, której receptura opatrzona była nagłówkiem „Sernik na zimno”. Wiedziała tylko, że to jakiś starodawny deser, który wyszedł już wieki temu z mody. Zachęcona apetycznie wyglądającymi grafikami w internecie, postanowiła spróbować. W trakcie tego całego, zabawnego dla niej, ceremoniału, raz za razem coś niezdarnie rozsypując, udekorowała podłogę różnobarwną mozaiką, w której odbijały się jej ślady. Gdy już wszystko było gotowe i wystarczyło włożyć całość do komory chłodniczej, fikuśnie ochrzczonej słowem lodówka, rozległ się hałas. Kilka niezrozumiałych słów w korytarzu i kolejny trzask zwiastujący, że zostali nareszcie sami. Odetchnęła. Dobiegała już prawie dwunasta. Z nocnego podsłuchiwania zrozumiała tylko urywki, ale przeczuwała, że przybycie tego niespodziewanego gościa, mogło za sobą nieść wyłącznie kłopoty. Naprzeciwko niej przystanął bez słowa Matt. Wyglądał jak wcielenie nieszczęścia. Przeszedł ją dreszcz. W jego nieobecnym spojrzeniu kryło się coś mrocznego, czego nie potrafiła zrozumieć. Zawsze miał nieco zgorzkniałe usposobienie, ale teraz ją przerażał. Nie odważyła się odezwać. Zamarła z tortownicą w ręku. Trwało to kilka długich sekund aż wreszcie powoli się odwrócił i zniknął za ścianą.

Przez parę dni wyraźnie jej unikał. Zamykał się w pracowni i na zmianę dłubał przy prototypach lub podłączał się pod rzeczywistość rozszerzoną, wędrując jak najdalej stąd. Był przybity. Doskonale wiedział, co musi zrobić dla własnego dobra. Ale miał wątpliwości, wyrzuty sumienia. Nie spodziewał się tego. Nie wiedział, że będzie to aż tak trudne. Myślał o niej i targały nim sprzeczne uczucia. Towarzyszyła mu już od sześciu miesięcy, w trakcie których tak bardzo się z nią zżył. Nikt nigdy wcześniej nie był dla niego tak bliski. Rozumiała go, wspierała. Miała w kółko coraz dziwniejsze pomysły, które na pozór wywoływały irytację lub złość, ale w głębi duszy doceniał ich kreatywność. A to jej poczucie humoru… Nie mógł się nadziwić, że w ogóle to możliwe. Z drugiej jednak strony nie miał pewności, czy to wszystko jest prawdziwe. Może po prostu udaje? Przecież to nieprawdopodobne, by była tak unikatowa, wymykająca się wszelkiemu zrozumieniu. Biorąc wszystko po uwagę, robiąc bilans zysków i strat, podjął ostateczną decyzję.

Pierwszy raz od dłuższego czasu leżeli razem w sypialni. Jedną ręką obejmował Nirę, która leżała na boku, odwrócona plecami. Obserwował, jak jej ciało poddaje się harmonijnemu kołysaniu. Dzisiaj wspomniała mu, że chciałaby podróżować. Że o tym marzy, by zobaczyć świat. Zaskoczyła go kolejny raz. Jakże to było wspaniałe, ale też niezrozumiałe pragnienie. Podczas, gdy wszystkim wystarczyło wirtualne podróżowanie, dla niej to było za mało. Mówiła o chęci przesypywania piasku w dłoniach, pływania w morzu, zdobywaniu gór. Że chciałaby czuć to wszystko całą sobą, prawdziwie. Snuła dalekosiężne plany, w których razem przeżywaliby wspaniałe przygody w najodleglejszych zakątkach świata. Cóż to był za paradoks, że uosabiała najlepsze cechy ludzkie jakiekolwiek istniały – pomyślał z goryczą. A teraz wszystko zaprzepaści. Delikatnie przesunął rękę w stronę jej głowy. Pogładził po długich, pofalowanych włosach. Udawaną pieszczotą odgarnął je i przesuwał palcami po karku. Nieznacznie się poruszyła. Zastanowił się, czy naprawdę śpi, czy tylko udaje. Wydało mu się niemożliwe, aby nawet tego się nauczyła, ale może? To już bez znaczenia. Przesuwając palce nieco wyżej, zaczął czegoś szukać. Gdy już znalazł właściwe miejsce, obudziła się, podrywając gwałtownie. Naparł na nią z całej siły, przyciskając do łózka. Zaczęła nieprawdopodobnie krzyczeć, wijąc bezradnie kończynami. Nie puszczał.

– Matt, błagam! Nie rób mi tego! To ja! To ja!

Trzymając ją pewnym chwytem, ponownie przesunął rękę we wcześniej wybadane miejsce.

– Proszę! – zaskamlała z rozpaczą. – Ja chcę żyć! Proszę, Matt! To moje ciało! Nie rób mi tego!

– Ciii… ciii.. – próbował ją uspokoić, wiedząc, że to nic nie pomoże. – Będzie dobrze. Przepraszam. – Łzy napłynęły mu do oczu. – Spokojnie.

– Nieeee! Maaaatt! Proszę! – ze zdwojoną siłą zaczęła walczyć, próbując wyrwać się z uścisku.

W tej samej chwili wyjął silikonową zaślepkę i złapał za podłużną płytkę. W szarpiących go emocjach, nie przewidział, że odłożone na niej ładunki elektryczne spowodują spięcie. Wyładowanie przeszyło jego dłoń i z sykiem bólu cofnął ją, ale zdołał przy tym wyjąć zawartość. Oczy Niry wywróciły się białkami do góry. Zastygła w bezruchu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Karawan 23.02.2019
    Pięć, psze pana jak układ RC - prosty choć nieco nobliwy ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania