Esej o śmiertelnym Jezusie Chrystusie i jego rozpustnej ziemskiej pokusie.
Przyłapali niebiańskiego ptaszka na pachnionych igraszkach. Niemal taplał się w zapachach wartości wiochy
niczym warchlaki w kałuży
aby ulźyć sobie od pasoźytów.
Jsk bardzo pragnął sobie popachnieć
wyraziła poniższa ewangeliczność.
Zawarto też w niej przyszlość,
a w rzeczy samej brak tejże:
«Na co takie marnotrawstwo? 9 Przecież można było drogo to sprzedać i rozdać ubogim». 10 Lecz Jezus zauważył to i rzekł do nich: «Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie? Dobry uczynek spełniła względem Mnie. 11 Albowiem zawsze ubogich macie u siebie, lecz Mnie nie zawsze macie.”
Jest dodane:
“12 Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła”.
Zatem, mogiła. Popachniał sobie w porę
tuż przed trupim
odorem.
To też tłumaczy aparuzyjność. Ewangelicznie
miała się dokonać
tak w okolo setkę
po tym nawonieniu przedśmiertnym,
a jest - czekaj tatka latka.
Słusznie prawił,
że nie zawsze go mieli
gdy był żyw.
Po śmierci to już tylko zawsze,
ale go nie będzie
Oryginalne to jak na życzenie ostatnie.
Oni chcą zapalić, pojeść,
a ten - popachnieć po pachy😄.
Jakiś zniewieściały on był,
jakby nieheteronormatywny...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania