Fanatyk
Królowa Elżbieta wpatrywała się we mnie jakby chciała mnie wzrokiem przewiercić. Ilekroć bym na nią nie spojrzał, wgapiona była we mnie.
– Czy ona się we mnie zakochała? – przebiegały mi przez głowę myśli zabarwione niepokojem. – Jakiś interes ma do mnie?
Litery składające się na napis Bank of England wiły się po płatniczym bilecie jak węże. Hologramowy Big Ben świecił w świetle nocnej lampki. Odwróciłem pięciofuntowy, błękitny banknot na drugą stronę. Tym razem wzrokiem zaszczycił mnie sam Winston Churchill. Facjatę miał, jakby ze spiżu wykutą, Szyję zdobiła mu piękna muszka. Chociaż ta muszka bardziej przypominała biedronkę. Cała była w kropki.
– Czym sobie zasłużyłem na uwagę takich osobistości? – pytania mnożyły się w mojej głowie, przybierając kształty i dźwięki nachalnie atakujących człowieka komarów.
I nagle, przerywając moje rozmyślania, Churchill odezwał się swoim chropowatym głosem.
– Fanatyk to ktoś, kto nie może zmienić zdania i nie chce zmienić tematu.
A potem bezceremonialnie wyjął grube cygaro. Grubsze chyba niż on sam. Nie było byle jakie, w kraju Fidela Castro bezpośrednio wyprodukowane. Podpalił je metalicznie błyszczącą zapalniczką z wygrawerowanym na niej napisem Zippo – firmy specjalizującej się w produkcji miotaczy ogni używanych podczas Drugiej Światowej Zadymy przez żołnierzy znad Renu. Gryzący dym palonego cygara rozszedł się po chałupie, jakby ksiądz kadzidło zapalił.
Odwróciłem niebieski banknot na drugą stronę, nie chcąc, żeby cała chata przesiąkła mi cygarowym odorem. Susząca się na suszarce biała pościel w zielone kaktusy i świeżo wyprana i wyprasowana biała koszula, naszykowana na dzisiejszą rozmowę o pracę, były dla mnie najważniejsze. Sam też nie pałałem ochotą na wdychanie cygarowego dymu.
Churchill zniknął, jedyne co po nim zostało, to wgryzający się w oczy dym i dudniące mi w uszach, wypowiedziane przez niego słowa, że „fanatyk to ktoś, kto nie może zmienić zdania i nie chce zmienić tematu”
Na powrót, po odwróceniu banknotu, wzrokiem zaczęła mnie przewiercać Królowa Elżbieta. Ten problem zszedł jednak na dalszy plan, kiedy uświadomiłem sobie skalę zagrożenia płynącego z obcowania z Elką. Szybko pobiegłem do kuchni. Przytargałem z niej do pokoju zapalarkę do gazu. Spaliłem banknot, wziąłem długi prysznic, całą chatę, każdy jej najmniejszy kąt wysmarowałem domestosem mając nadzieję, że koronka, której królowa była nosicielką, nie przeszła na mnie.
Epilog
Koronki nie mam, pracę dostałem, tylko odór dymu z kubańskiego cygara jakoś nie chce mi z chaty wywietrzeć. Słowa Churchilla, które według Internetu były faktycznie jego słowami, ciągle dudnią mi w uszach.
Koniec
......
Kategoria: Felietony fantastyczne
Komentarze (10)
Fanką fantasy nie jestem, ale Twoje opowiadanko mi się podobuje, bo nieprzefajnowane fantazją ?
Kinga przeczytałam "Misery" i oglądałam film ?
Skoro czad, to zaraz zamówię, a "Misery" genialne, polecam ?
5
Pozdro:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania