Fanfiction Trylogia Czasu- Kierstain Gier

Epilog

Nazywam się Gwendolin Shepperd mam 16 lat, jeszcze miesiąc temu byłam normalną... no może raczej zwyczajną nastolatką. Wszystko zmieniło się w dniu moich urodzin... Muszę dodać, że moja rodzina nie jest całkiem taka zwyczajna, już nawet pomijając fakt, że... mój tata nie żyje, moja mama nie jest tą prawdziwą mamą i mam dwójkę wspaniałego, młodszego rodzeństwa (co trzeba przyznać, nie zdarza się za często). Kontynuując, w mojej rodzinie  (choć naprawdę trudno w to uwierzyć) jest dziedziczone coś takiego jak gen podróży w czasie. Podróżnicy posiadający ten gen, są szkoleni już od małego o zasadach panujących w czasach, do których mają się udać. Oczywiście to nie wszystko, podróżnik musi znać całą historię związaną z daną epoką, opanować języki, umieć się kulturalnie wysłowić i zachować itd. Wszystko musi być, jak mawia Madame Rossini-authentique. Bo przecież, nie wiadomo jakie konsekwencje może przynieść zrobienie czegoś za wczesnie, jak np. założenie przez kobietę spodni, przybicie piątki, posiadanie telefonu lub używanie słownictwa takie jak sorry, smartphone czy adenozynotrifosforan.

Jak już wspomniałam, do 16 roku życia wiodłam dość spokojne i normalne* życie. Dopóki pierwszy raz, nie przeniosłam się w czasie. To wcale nie wyglądało tak: "Gween byłaś przygotowywana do tego od lat, o co takie wielkie halo, kiedyś to musiało na stać..." Rzecz w tym, że nikt nigdy mnie nie przygotowywał do tego i nikt również nie oswoił mnie z myślą o czymś takim jak przeskok w czasie, nawet za bardzo nie wiedziałam na czym to polega. Wszyscy byli zawsze pewni, że dar podróżowania w czasie, otrzymała moja idealna kuzyneczka, Charlotta. Nie mogę ukrywać, że moja babka, Lady Arista, a w szczególności ciotka Glenda, były zdruzgotane tą wiadomością, że nie Charlotta, tylko Gwendolin, dziecko które ma dwie lewe ręce, a mózg wielkości ziarnka grochu, ma zająć tak zaszczytne miejsce. Oczywiście biedna Charlotta, też nie miała o mnie lepszego zdania "Jedyne co potrafi to oglądać filmy, rozmawiać o aktorach i SMS'ować ze swoją nie lepszą przyjaciółeczką..." Ciotka Glenda uznała, że to jest jedynie pretekst, żeby zwrócić swoją uwagę, gdyż podobno zazdroscilam Charlott, jej talentu i wdzięku... Jakbym chciała nie móc normalnie funkcjonować przez jakiś  przeklęty dar,  cały czas się przejmójąc, że za chwilę nie poczuję mdłości i nieświadomie cofnę się np. do 1666 roku kiedy był Wielki Pożar w Londynie. Jestem pewna, że mój mundurkek od razu zajął by się od ognia.

    To może teraz coś o podróżnikach, do każdego jest przyporządkowany jeden kamień szlachetny. Ja jestem rubinem, Gideon- diamentem... No właśnie Gideon. Najbardziej arogancki lub jak mawia Madame Rossini-niegrzeczny łobuz, a pozatym mój chłopak. Na początku miał być towarzyszem podróży Charlott, lecz los chciał, by było inaczej, no może nie los, tylko Newton. Drugą nieprawdopodobną rzeczą po podróżach w czasie jest to, że sam pan Newton obliczył daty urodzin wszystkich podróżników. Ukrył je w jednym w swoich dzieł. Dlaczego nie jest to dziwne ? Otóż pan N., jak i wiele innych ważnych odkrywców, wynalazców i innych ważnych szych należeli do jednych z Loży. Loża...hmmm... to takie stowarzyszenie, wyłącznie mężczyzn, mieli oni coś wnieść do zagadnienia podróże w czasie. Mimo, że mieliśmy przydzielony kamień, to jeszcze zwierzę, drzewo, coś tam jeszcze i rymowankę a'la przeznaczenie. Dlaczego nikt się nie spodziewał, że to ja zostanę Rubinem, a nie Charlotta, skoro data urodzin była ustalona? Gdyż Charlotta i ja urodzilysmy się w tym samym dniu. Choć moja mama przez 16 lat utrzymywała, że urodziłam się dzień po. Podobno chodziło jej o to żebym miała normalne dzieciństwo. Lecz prawdziwy powód, był tajemnicą... tak był. Ale tak nie jest... ale jeśli go zdradzę to już kompletnie zepsuje całą zabawę.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • elenawest 19.01.2016
    "Nazywam się Gwendolin Shepperd(,) mam 16(szesnaście-w opowiadaniach wszelkie cyfry zapisujemy słownie) lat,(i) jeszcze miesiąc temu byłam normalną... no(,) może raczej(,) zwyczajną nastolatką. Wszystko zmieniło się w dniu moich urodzin(których?)... Muszę dodać, że moja rodzina nie jest całkiem taka zwyczajna, już nawet pomijając fakt, że... mój tata nie żyje, moja mama nie jest tą prawdziwą mamą i mam dwójkę wspaniałego, młodszego rodzeństwa (co trzeba przyznać, nie zdarza się za często).(- jeśli sądzisz, że rodzina nie jest zwyczajna, bo tata nie żyje, bohaterka ma dwójkę młodszego rodzeństwa, a mama jest macochą bądź mamą zastępczą, to życzę szczęścia i gratuluję logiki) Kontynuując, w mojej rodzinie (zlikwiduj podwójną spację)(choć naprawdę trudno w to uwierzyć) jest dziedziczone coś takiego(,) jak gen podróży w czasie. Podróżnicy posiadający ten gen, są szkoleni już od małego o zasadach panujących w czasach, do których mają się udać. Oczywiście to nie wszystko, podróżnik musi znać całą historię związaną z daną epoką, opanować języki, umieć się kulturalnie wysłowić (wysławiać)i zachować itd(w opowiadaniach nie stosujemy skrótów). Wszystko musi być, jak mawia Madame Rossini-authentique. Bo przecież, nie wiadomo jakie konsekwencje może przynieść zrobienie czegoś za wczesnie, jak np.(na przykład) założenie przez kobietę spodni, przybicie piątki, posiadanie telefonu lub używanie słownictwa takie jak sorry, smartphone czy adenozynotrifosforan.
    Jak już wspomniałam, do 16(szesnastego-i to powinnaś napisać dużo wcześniej) roku życia wiodłam dość spokojne i normalne*(co to jest "*"?) życie. Dopóki pierwszy raz, nie przeniosłam się w czasie. To wcale nie wyglądało tak: "Gween byłaś przygotowywana do tego od lat, o co takie wielkie halo, kiedyś to musiało na stać..." Rzecz w tym, że nikt nigdy mnie nie przygotowywał do tego i nikt również nie oswoił mnie z myślą o czymś takim(,) jak przeskok w czasie, nawet za bardzo nie wiedziałam na czym to polega(hmmm, a mówiłaś, że szkolili ludzi... Brak spójności w historii). Wszyscy byli zawsze pewni, że dar podróżowania w czasie, otrzymała moja idealna kuzyneczka, Charlotta. Nie mogę ukrywać, że moja babka, Lady Arista, a w szczególności ciotka Glenda, były zdruzgotane tą wiadomością, że nie Charlotta, tylko Gwendolin, dziecko które ma dwie lewe ręce, a mózg wielkości ziarnka grochu, ma zająć tak zaszczytne miejsce. Oczywiście biedna Charlotta, też nie miała o mnie lepszego zdania "Jedyne co potrafi to oglądać filmy, rozmawiać o aktorach i SMS'ować ze swoją nie lepszą przyjaciółeczką..."(to powinno być zapisane jako forma dialogu, czyli zacząć się od zupełnie nowej linijki i od myślnika) Ciotka Glenda uznała, że to jest jedynie pretekst, żeby zwrócić swoją uwagę, gdyż podobno zazdroscilam(zazdrościłam) Charlott, jej talentu i wdzięku... Jakbym chciała nie móc normalnie funkcjonować przez jakiś przeklęty dar, (zlikwiduj podwójną spację) cały czas się przejmójąc(przejmując), że za chwilę nie poczuję mdłości i nieświadomie cofnę się np.(na przykład) do 1666(tysiąc sześset sześćdziesiątego szóstego) roku(,) kiedy był Wielki Pożar w Londynie. Jestem pewna, że mój mundurkek(mundurek) od razu zajął by(zająłby) się od ognia.
    To może teraz coś o podróżnikach, do każdego jest przyporządkowany jeden kamień szlachetny(raczej: To może teraz coś o kamieniach szlachetnych, które przyporządkowane są poszczególnym podróżnikom). Ja jestem rubinem, Gideon- diamentem... No właśnie Gideon. Najbardziej arogancki lub(,) jak mawia Madame Rossini-niegrzeczny łobuz, a poza(spacja)tym mój chłopak. Na początku miał być towarzyszem podróży Charlott, lecz los chciał, by było inaczej, no może nie los, tylko Newton. Drugą nieprawdopodobną rzeczą po podróżach w czasie jest to, że sam pan Newton obliczył daty urodzin wszystkich podróżników. Ukrył je w jednym w(ze) swoich dzieł. Dlaczego nie jest to dziwne(bez spacji) ? Otóż pan N(żadnych skrótów)., jak i wiele innych(bez słowa innych) ważnych odkrywców, wynalazców i innych ważnych(bez słowa ważnych, bo tworzy ci się powtórzenie) szych należeli do jednych z(bez "jednych z"-poprawniej brzmi wtedy zdanie) Loży. Loża...(spacja)hmmm... to takie stowarzyszenie, wyłącznie mężczyzn,(którzy) mieli oni coś wnieść do zagadnienia podróże(podróży) w czasie(to nic nie wnieśli, tak? Bo tak można wywnioskować z kontekstu tego zdania). Mimo, że mieliśmy przydzielony kamień, to jeszcze zwierzę, drzewo, coś tam jeszcze i rymowankę a'la przeznaczenie(Jezusie! Ale ty skaczesz po tematach. Liczy się ciąg logiczny). Dlaczego nikt się nie spodziewał, że to ja zostanę Rubinem, a nie Charlotta, skoro data urodzin była ustalona?(znów pomieszanie logiczne opowiadania. Nie skacz tak po tematach, bo to niestety nie trzyma się kupy) Gdyż Charlotta i ja urodzilysmy(urodziłyśmy) się w tym samym dniu. Choć moja mama przez 16(szesnaście) lat utrzymywała, że urodziłam się dzień po. Podobno chodziło jej o to(,) żebym miała normalne dzieciństwo. Lecz prawdziwy powód, był tajemnicą... tak był. Ale tak(już) nie jest... ale jeśli go zdradzę(,) to już(bez słowa już) kompletnie zepsuje(zespuję) całą zabawę."

    No to tak... Zamysł na opowiadanie wydaje się całkiem fajny, te podróże w czasie, ten dar... Jednakże masz mnóstwo nieścisłości w tekście, bowiem po pierwsze, piszesz, że osoby z tym darem uczone były, jak zachowywać się w danym okresie czasu, do którego miały się przenieść, czyli okres ten był wybierany, ale już po chwili piszesz, że nikt nie przygotowywał do tych podróży, i że ci obdarzeni tym darem nawet nie wiedzieli kiedy mogą się przenieść, bo to działo się wbrew nim... No to kurczę, jak mogli przygotowywać się do wybranego czasu, skoro nie panowali nad darem?
    Po drugie, piszesz, że matka bohaterki nie jest jej prawdziwą mamą, a potem, że mama twierdziła, że bohaterka urodziła się dzień po swojej siostrze. To skąd to ta kobieta wiedziała?

    Mieszasz również opisy zdolności podróżników i ich kamieni, zwierząt z opisami Loży, daty narodzin bohaterki i jej siostry. Powinnaś zdolności podróżników opisać ciągiem, potem przejść do narodzin a zakończyć Newtonem i Lożą.
    Masz też trochę błędów interpunkcyjnych i literówek. Ogólnie tekst w miarę przyzwoity. Zostawiam ci za niego 3.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania