Farfura

uwielbiam cię śnić.

 

tej nocy jesteśmy parą niepociesznych ćpunów

ledwie po dwudziestce. masz wygląd młodej

Winony Ryder (to dobrze, źle, czy całkiem

beznadziejnie?).

 

trzeci narkus, podobnie jak ja, nosi imię teoforyczne.

coś jak Deogracjan, tylko głupiej. ­­­­­­

 

wychudliśmy podczas podróży przez białe piachy.

Kalifornia, motelik, bezczelność: ledwie

zdążyliśmy się zameldować – padłaś nieprzytomna,

więc powlókł cię do pokoju, by cucić. całym sobą.

 

wiem, co się dzieje, jednak mam to gdzieś.

więcej: uznaję, że to konieczne (farmazony o spełnianiu

ofiary, intensywnościach, pogłębionej więzi).

 

i – nikczemnienie: byłemu już kumplowi

odkrajam łeb. ciebie, niejako, odnajduję.

poznaję na nowo.

 

bo ja to przecież owocostan, soczek,

skorupy stłuczonej filiżanki, pamiętasz?

 

właściwie nie wychodzimy z łóżka.

stałem się tysiącem bestii

o ciałach związanych w supełek. jak najciaśniej.

zaznaczam swoją obecność. ugruntowuję.

 

czternastocalowy telewizorek stojący na

szafce naprzeciwko wyrka, robi za zagłuszarkę.

 

miłogłosy prezenter Zdziernika Telewizyjnego

powiedział, że na polu jakiejś wioski

znaleziono kruche szczątki w skafandrach.

 

to pewnie radzieccy kosmonauci,

którym dawno temu nie udał się zdobyć Księżyca.

 

od tego czasu krążyli bezwładnie.

wreszcie spadli.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania